Jak donosi Niezależna.pl, polskiemu kontrwywiadowi cywilnemu udało się złapać groźnego szpiega. Janusz N. już od dłuższego czasu pracował dla służb rosyjskich. Na razie nie wiadomo czy N. pracował dla FSB czy GRU. Faktem jest, iż udało mu się dotrzeć do ważnych polityków z kręgów opozycyjnych. Jak ustaliliśmy, politycy ci są w euro parlamencie, a także w polityce krajowej. N. prowadził na zlecenie Moskwy różne działania dezinformacyjne i nie tylko. To on był inspiratorem politycznych działań polskich europarlamentarzystów, którzy jak pamiętamy, nękali i nadal nękają nasz kraj różnymi debatami i rezolucjami. Podczas przeszukania w mieszkaniach zatrzymanego (miał ich wiele), znaleziono kilkaset tysięcy złotych w różnej walucie, a także bardzo dużo nośników danych, na których były zapisane różne informacje wrażliwe.
Teraz mała dygresja. Zastanawialiście się kiedyś Państwo po jasną Anielcię politykom POKO po kilkanaście mieszkań? Czy te mieszkania np. Adamowicza to tylko biznes, czy może jeszcze coś? Kiedyś kpiono z Banasia, że wypożycza mieszkania na godziny. Być może nasi „wybitni opozycjoniści” również wypożyczają mieszkania na godziny, z tą różnicą, że Banaś wypożyczał je chcącym zażyć miłości, a tacy „Adamowicze” wypożyczają je dla chcących szkodzić Polsce? W tym kontekście należałoby również dokładniej przyjrzeć się innemu panu N. Panu Nowakowi Sławomirowi. Ten pan miał dużo większe możliwości zdradzania, gdyż jak wiemy był pupilkiem Tuska i wiedział bardzo dużo. Dodatkowo przebywał dość długo na Ukrainie, a jak wieść gminna niesie tamtejsza SBU ( Służba Biezapasnosti Ukraini- Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) jest dla rosyjskich służb niemal przezroczysta. Czy w związku z tym istnieje szansa na to, że Nowak został zwerbowany? Myślę, że znacie odpowiedź na to pytanie. Skoro mogło udać się ze „Sławkiem” to czemu nie miałoby się udać z Różą, Borysem, Ewą czy Januszem?
Wracając do naszego „Bonda”. Janusz N jak w książce do szpiegostwa, nie przyznaje się do winy, mimo, że wcześniej złapano jego asystenta. Co najdziwniejsze, po aresztowaniu tego ostatniego, N zintensyfikował działania. Jest to nielogiczne, ponieważ w tym momencie powinien się „uśpić”, zaszyć gdzieś w Bieszczadach i udawać „dziurę w powietrzu”. Tymczasem N. postępuje dokładnie na odwrót. Totalnie wbrew logice. Co takiego ważnego miał do przekazania, że warte było ryzyka aresztowania? Na to pytanie na razie nie poznamy odpowiedzi. Faktem jest, że grozi mu za to 10 lat więzienia, a powinna grozić kara śmierci.
Autor: Piotr Kołodziejczyk