Minister Emilewicz przemawiała na Jasnej Górze z ambony! Niestety nie było to w stylu św. Jadwigi

Minister rozwoju i wicepremier Jadwiga Emilewicz przemawiała z ambony podczas Mszy świętej na Jasnej Górze. Wierni nie kryją oburzenia. Jednak zapytajmy z jakiego powodu?

Politycy PiS niestety wielokrotnie udowodnili, że kościół jest dla nich doskonałym miejscem do agitacji wyborczej. Tak działo się przed wyborami w 2019 roku, tak też dzieje się i teraz.

Czy jednak to ma oznaczać, że w Kościele nie wolno poruszać tematów politycznych i już nigdy nie doczekamy się tych czasów, w których politycy SZCZERZE zajmą się polityką a głoszone zobowiązania RZECZYWIŚCIE zrealizują?

Na razie w pamięci mamy czasy wygłaszania hasełek albo w panice przed możliwością przegrania wyborów, albo po to tylko by zbałamucić elektorat katolicki i dostać się do upragnionego żłobu dzięki naiwności i dobroduszności katolickich wyborców. Po wyborach przez lata obietnice składane przed Bogiem i katolikami idą do lamusa ale tuż przed kolejną elekcją znów wracają na „warsztat” – i tak od dziesiątków lat, jak w kiepskiej grze w głupca.

Na Jasnej Górze podczas Mszy świętej z ambony postanowiła przemawiać minister rozwoju i wicepremier Jadwiga Emilewicz. Wielu katolikom nie spodobało się, że w trakcie kampanii wyborczej minister obozu rządzącego wykorzystuje w ten sposób ambonę. Tylko czy w swoim oburzeniu kierowali się słusznym kryterium? Czy dlatego, że chodziło im o obronę prawdy, czy też tylko dlatego, że uwierzyli w diabelską propagandę, że ani my w kościele, ani Kościół polityką się nie może zajmować?

Sprawa, którą poruszyć chcemy jest mało taktowna, Emilewicz przemawiała z ambony, gdy w Częstochowie trwała… II Ogólnopolska Pielgrzymka Przedsiębiorców. Pielgrzymka związana była z Dniem Przedsiębiorcy.

Uczestnicy pielgrzymki modlili się o to, by „w sytuacji kryzysu gospodarczego prywatnym firmom udało się przetrwać, a tym samym zachować miejsca pracy dla pracowników”. Natomiast Emilewicz – minister rządu, który uległ międzynarodowej panice koronaświrusa, bez racjonalnego i gruntownego zbadania kwestii samego wirusa, minister rządu który przecież nakazowo i odgórnie zamknął wszystkie przedsiębiorstwa a ludzi w całej Polsce zablokował w domach, przypominała przedsiębiorcom z ambony m.in. o łaskawej pomocy państwa w czasie epidemii koronawirusa ogłoszonej przez to państwo wbrew zdrowemu rozsądkowi i prawom nam przyrodzonym. Przedsiębiorcy przecież wiedzą, że żadna pomoc nie byłaby potrzebna gdyby nie pochopne decyzje rządu dostosowujące się ochoczo bardziej do międzynarodowych oczekiwań globalistów niż do woli polskich przedsiębiorców! Za tę fałszywą sytuację jest osobiście odpowiedzialna także minister Emilewicz. Niewiele zmieni samopoczucie przedsiębiorców to, że polski rząd faktycznie lepiej sobie radzi z udzielaniem pomocy niż inne rządy na świecie.

– Praca powinna być przed kapitałem. Na to warto zwracać uwagę, gdy staramy się wesprzeć przedsiębiorców w radzeniu sobie z trudnościami, oferując pomoc publiczną. Robimy to, bo utrzymanie pracy jest naszym wspólnym celem – przekonywała minister.

– Pani minister agituje z ambony na Jasnej Górze, a TVP transmituje wystąpienie kampanijne! Upadek wszystkich wartości! – skomentował zdarzenie poseł Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej, która jakoś nie ma nic przeciwko wykorzystywaniu tzw. kościoła otwartego i katolewicy a także niektórych dyżurnych księży i dyżurnych hierarchów do mieszania w głowach Polakom, przy innych okazjach, byle organizowanych przez nich, jak chociażby podczas celebrowania Hanny Gronkiewicz Walz przez kardynała Nycza.

Po rozpętaniu się burzy – nie o prawdę lecz o „mieszanie się do polityki” – do sprawy płochliwie i ochoczo odniósł się – jak zwykle w takich okazjach – sekretarz prasowy Episkopatu zapominając znów, że nie ma prawa wypowiadać się ad hoc w imieniu całego Episkopatu tym bardziej, że Mszę świętą celebrował właśnie jeden z polskich biskupów a o możliwości wystąpienia osoby świeckiej z ambony podczas Mszy świętej decyduje i biskup składający Najświętszą Ofiarę, i gospodarz miejsca, czyli Ojcowie Paulini.

Problem tkwi nie w tym, że poruszane są w katolickiej stolicy Polski tematy polityczne, do czego i Kościół i wierni katolicy mają niezbywalne prawo, tylko problemem jest PRAWDA, którą się głosi i sytuacja która temu głoszeniu towarzyszy. Nie tylko minister Emilewicz może być podejrzewana o kierowanie się etyką sytuacyjną i wygłaszaniem zwykłych propagandowych frazesów, w sytuacji wcześniejszego totalitarnego zamknięcia całego kraju, od świątyń po przedsiębiorstwa i zwykłe domostwa, lecz i siedzący w pierwszych ławkach Jarosław Gowin, znany szkodnik sprawy polskiej, nadaje temu spotkaniu gorzki smak obłudy i wykorzystywania do fałszywych celów wielkoduszności nas katolików, jak zwykle otwartych i z dobrą wolą zapraszających polityków do świątyń.

Reakcje teraz od złych sięgają do coraz gorszych, rzuca się bowiem kolejne zapewnienia na cały świat, że Biskupi zaprzeczyli politycznemu zaangażowaniu Kościoła… A co miałoby być złego w zaangażowaniu się politycznym Kościoła??? Chodzi tylko o to by angażować się w mądry sposób i NIE ZA DARMO, mając do czynienia z ludźmi, którzy tyle razy już nas katolików oszukali – czy teraz właśnie, gdy potrzebują naszych głosów i błogosławieństwa nie należałoby PRZED głosowaniem uzyskać tego, co się Bogu i nam należy by nie obudzić się kolejny raz PO wyborach z ręką w …. zastawionej na nas pułapce? Księża Biskupi , zwykli kapłani i wy świeccy, zajmujcie się polityką ale nie w głupi i bezpłodny sposób tylko tak by PRAWA Boskie były fundamentem naszej codzienności, także w sferze polityki.

Podobno uspokoić ma nas informacja o „nie mieszaniu się Kościoła do polityki” poprzez zablokowanie wysyłki listu do misjonarzy, który na prośbę premiera Morawieckiego napisał poseł PiS Jan Dziedziczak. No ale to znowu chyba nie o to chodzi, może to był dobry i potrzebny list głoszący prawdę a jeśli nie był dobry to w czym był zły? Chyba zło tego listu nie zostało sprowadzone do absurdalnego argumentu, że katolikom nie wolno się zajmować polityką, a Kościół do niej nie może się mieszać? Mielibyśmy tu podobnie absurdalną sytuację, jak w ostatnio ogłoszonym komunikacie, że Kościół nie popiera ŻADNEGO kandydata w toczącej się bitwie o Polskę – a więc według tego chyba ostro już reformowanego Kościoła tyle samo, jest wart kandydat który chce obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci, jak i ten który chce te dzieci mordować, tyle samo wart jest kandydat, który jest przeciwko LGBT i tym podobnym szaleństwom, jak i ten, który jest za programem seksualizacji człowieka od dziecka, tyle samo wart jest kandydat, który jest za prawem naturalnym, jak i kandydat z piekła rodem, który prawo uzależnia od woli większości. Czy to jest mądra polityka?

Czy nie ma już w Polsce Biskupa na miarę św. Stanisława, który powiedziałby nam publicznie, których kandydatów na prezydenta katolikowi NIE WOLNO poprzeć i to pod karą ekskomuniki? Czy tego gołym okiem nie widać? Jeśli takich Biskupów Polacy i Polska nie mają to i Polaków oraz Polski wkrótce NIE BĘDZIE!

  • Źródło: Tv Trwam / TVP / NaTemat

Dodaj komentarz