I ZNOWU MAMY WOJNĘ ! – felieton Mieczysława Dębowskiego

I znów – jest to agresja trójstronna!

82 lata temu napadli na nasze państwo dwaj odwieczni wrogowie – od zachodu i od wschodu. Napaść wojskową wspomagały zagnieżdżone wewnątrz Rzeczypospolitej wrogie agentury: niemiecka „piąta kolumna” i prosowieccy komuniści. Trzy kierunki ataku: dwa zewnętrzne plus wewnętrzny

A teraz znów musimy się bronić przed agresją – choć realizowaną innymi środkami – ale z tych samych kierunków. Wschodni przeciwnik usiłuje nas zdemolować nasyłając barbarzyński legion Azjatów. Obrona drogo nas kosztuje: wojsko na granicy, budowanie zapór, stan wyjątkowy na pograniczu. Powinniśmy Berlin i Brukselę obciążyć przynajmniej częścią tych kosztów: wszak ci Azjaci nie chcą do nas, tylko do „Germany”.

Czyli bronimy granicy unijnej! Lecz niejaka Frau von der Leyen, persona bardzo ważna w brukselskim dyrektoriacie, zamiast dziękować, że chronimy również jej ojczyzn przed kolejnym zalewem nachodźców, mówi kategoryczne „Nein!” pomysłowi finansowego wspomożenia polskiego „płotu” – pod obłudnym pretekstem niezgody na kolczaste druty w demokratycznej krainie unijnej, No i w ten sposób ponad naszymi głowami podaje rękę białoruskiemu dyktatorowi (a w przedłużeniu tej osi – Moskwie). Zaś inne persony z unijnej wierchuszki okładają nas batem finansowym – najwyraźniej po to, aby zniszczyć nam gospodarkę (co może być równie skuteczne, jak działania zachodniego najeźdźcy w okresie 39 – 45). Sędziowie z „tsue” nazywają to „karami”. Te „kary” oczywiście nie mają żadnego prawnego umocowania – wszak kara jest konsekwencją winy udowodnionej, czego tu akurat nikt się nie doszuka. Pierwsza z tych „kar” jest połączona z arcygłupią, bezduszną i nieludzką decyzją Hiszpanki Lapuerty w sprawie kopalni w Turoszowie (tu mają też swoją „zasługę” nasi słowiańscy bracia Czesi). Druga „kara”, dwa razy większa, ma związek z wtrącaniem się „brukseli” w nasz system sądowniczy, bez żadnego prawa, a wyłącznie na podstawie widzimisię rozwielmożnionych urzędników.

Kolejnym aktem agresji z kierunku zachodniego jest wstrzymanie nam funduszy na pokowidową rekonstrukcję. Wszyscy wokół dostają – a my nie, bo akurat tak się podoba niedemokratycznym pseudoelitom brukselskim. „Zagłodzić Polaków!!!” – nawołuje ta sama wymieniona wyżej Frau. I nasza transza jest zamrażana, do nie wiadomo kiedy. Tu należy przypomnieć, że już trzy lata temu opozycyjny kandydat na prezydenta stolicy mówił o takim sposobie wspomagania przez Brukselę polskiej totalnej opozycji. „Fundusze będą odmrożone kiedy my odzyskamy władzę” prorokował ów kandydat. Lecz czy tylko prorokował? Może już wtedy było to dokładnie umówione?

Brukselskiej Frau Urszuli wtóruje nasza rodzima „piąta kolumna” – „neotargowica”. W europarlamencie działa zwarta neotargowicza grupa przysłanych z Polski posłów.Owa grupa jest zagranicznym ramieniem antynarodowego, antypaństwowego stowarzyszenia neoliberałów, które rządziło niegdyś w Polsce, a obecnie zawzięcie próbuje znów zawładnąć Rzecząpospolitą (za jej rządów odbywała się bardzo dynamiczna wyprzedaż majątku narodowego w zagraniczne ręce, a także niszczenie rodzimego przemysłu). Nie chciałbym nikogo urazić, lecz ogromna ilość faktów przemawia za domniemaniem, że owo stowarzyszenie działa w Rzeczypospolitej jako odnoga zagranicznego międzynarodowego syndykatu neomarksistowsko-neoliberalnego. Wróble na moim płocie donoszą, iż według Ptasiego Radia centrala owego syndykatu mieści się w tym miejscu Europy, gdzie tysiąc lat temu stał słowiański gród Branibor (pytanie za pięć złotych: jak się teraz nazywa to miejsce?). I że stamtąd płynie bardzo dużo euro na wspomożenie frakcji polskiej. Metodą działania polskiej frakcji syndykatu jest podpalanie wewnętrznej sytuacji w Rzeczypospolitej, rozpowszechnianie kłamliwych informacji, bezczelne obrzucanie obrzydliwymi inwektywami mundurowych funkcjonariuszy państwowych chroniących wschodnią granicę. Ojkofobowie ci nie tylko wywrzaskują antypaństwowe chamstwa, ale też przestępczo niszczą techniczne elementy ochrony granicy. Tu zwracam uwagę na pewnego podejrzanego osobnika o charakterystycznym nosie, który kiedyś ogłosił instrukcję obalenia rządu, jest znany policji i sądom – i nadal biega na wolności!! Pytanie do sędziów: dlaczego??? Pisałem o nim na tych łamach już ponad rok temu.

Istotną częścią neotargowicy są ojkofobowie jawnie biegający na berlińskiej smyczy i łaszący się do kolan Berlina. Swoje wiernopoddaństwo emitują również lingwistycznie – w adekwatnej mowie zagranicznej.

Polską frakcją „V kolumny” dowodzi nowy/stary herszt, który ogłosił kiedyś publicznie, że wpadł w furię. Ostatnio zasłynął propagandowym zabiegiem erystycznym obciążając prezesa rządzącej partii odpowiedzialnością za za mord dokonany przez wariata na pewnym działaczu samorządowym.

Reasumując: analogicznie do 1939 roku mamy znów najazd z trzech kierunków. Od zachodu – polityczny, realizowany metodą finansową. Od wschodu – stymulowaną przez Białoruś (w domyśle: przez Moskwę) próbę wyrąbania przez terytorium Rzeczypospolitej korytarza przemytu nachodźców (a w perspektywie – przemytu narkotyków i terroryzmu). I wreszcie od środka – eksplozję działań „V kolumny”, zwanej inaczej „totalną opozycją” (z jej ramieniem zagranicznym, walczącym z Rzecząpospolitą na forum międzynarodowym).

Jak przeciwdziałać napastnikom? Przeciw wschodnim – umacniając ochronę granicy. Przeciw zachodnim – odliczając od naszych unijnych składek koszty ochrony granicy oraz odsetki od zawieszonych nie wiadomo na jak długo funduszów na pokowidową odbudowę.

A jak walczyć z wewnętrzną neotargowiczą „piątą kolumną”? Na początek – jak każe stara tradycja: oszelmować i obłożyć wieczystą infamią (oczywiście z włączeniem zagranicznego ramienia) . A jeżeli to nie pomoże – należy sięgnąć do bardziej drastycznych rozwiązań prawnych z czasów Rzeczypospolitej przedrozbiorowej. Generalna uwaga: w czasie wojny z wrogiem wewnętrznym trzeba walczyć ostro, zgodnie ze starą zasadą: gdzie jest wojna, tam kończy się demokracja. A wszak mamy teraz wojnę!

I na razie to byłoby na tyle.

4. XI. 2021.

Obraz Alexander Antropov z Pixabay

Dodaj komentarz