Witam Państwa w lekkim sobotnio-fraszkowym nastroju.
Pan Rabiej łaskaw był dzisiaj zwrócić się z krótkim orędziem do narodu, czy mówiąc precyzyjniej do jego części.
Dziś aktywista LGBT Bart Staszewski dokonał kolejnych manipulacji, publikując zdjęcia znaków drogowych z nazwami miejscowości z tabliczkami „strefa wolna od LGBT”, które… sam przykręcił, o czym „zapomniał poinformować” – Po szybkim zweryfikowaniu wiadomo już, że Pan Staszewski wiesza tabliczki na znakach drogowych, robi zdjęcia i szybko je ściąga. Cel jest oczywisty, szkodzenie i stygmatyzowanie polskich miejscowości celem wprowadzenia w błąd zagranicznych mediów i polityków – skomentował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. W obronie kłamstwa fake newsa Barta Staszewskiego stanął mało aktywny ostatnio… wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej
– Pana wpis to skrajna bezczelność. Po szybkim zweryfikowaniu wiadomo, że szacunkowi dla Polski w świecie nie służy homofobia, złodziejstwo i zgnilizna tego rzadu. Może nich się Pan zajmie tym problemem w pierwszej kolejności. Zwłaszcza, że Pan za to współodpowiada – napisał Rabiej
– Tak jest. Do pańskiej pogardy przywykliśmy – skomentował red. Bartłomiej Graczak
– I słusznie. Na nic więcej nie zasługujecie. Tylko na pogardę – odpowiedział wiceprezydent Warszawy walczący o tolerancję, szacunek dla inności i mowę miłości
Parafrazując naszego genialnego fraszkopisarza, Jana Sztaudyngera, śmiało można powiedzieć, że „jego droga do kariery miała cztery litery”, a że młody już nie jest, to i doopa go permanentnie boli, dlatego tak pitoli.
Na ludzi ułomnych nie ma się co obrażać, ani zbyt poważnie ich traktować. Maskotka warszawiaków ma swoje przywileje.