Nasza „wybitna” opozycja dostarcza nam nieustannie różnych powodów do śmieszkowania i komentowania jej dokonań. Prawica stwierdziła, że też potrafi i z nory wypełzł niejaki Gowin. Stało się to za sprawą wywalenia z rządu niejakiej pani Kornackiej. Premier wylał ją za brak kompetencji. Moim zdaniem słusznie. Pani Kornacka szlochała w TVN-ie , ten Morawiecki wywalił ją za nic, a ona się sprzeciwiała….. Jednym słowem, rzeka krokodylich łez popłynęła. Jak było naprawdę? Pani wiceminister dostała działkę, która się nazywa zatrudnienie i …. kompletnie poległa. Przy niej minister Maląg to wzór kompetencji. O co mi chodzi? Prosta sprawa. Nawet palcem nie dotknęła kwestii newralgicznej z punktu widzenia zatrudniania nowych pracowników. Mowa tu o opodatkowaniu wynagrodzenia, które przypomnijmy póki co na umowę o pracę wynosi łącznie 64%. Kiedyś pisałem na łamach RKW o tym problemie kto ciekaw niech zajrzy do moich wcześniejszych artykułów. Pani była już wiceminister ani słówkiem się nie zająknęła na ten temat. Pytam w takim razie na jakiej podstawie wygaduje w TVN-ach takie głupoty? Czemu kłamie? Dlaczego nie ma w sobie tyle odwagi aby powiedzieć: „ nie mam o tym pojęcia odchodzę?” Jako pozytywny przykład można podać postać ministra Szczerskiego, który mógł zostać komisarzem rolnictwa UE, ale odmówił, gdyż stwierdził, że on się na tym nie zna i niech to stanowisko obejmie ktoś kompetentny. Objął je Janusz Wojciechowski, który na sprawach rolnych zna się jak mało kto.
Ciekawi mnie jednak reakcja na zaistniałą sytuację władz „Porozumienia”. Zamiast zwyczajnie wymienić nieudacznicę na kogoś kompetentnego, Gowin nastroszył piórka, nadął się i zaczął grozić, że odejdzie, że przestanie kochać, że to już koniec, a na zarządzie partii to on dopiero pokaże.
Nasi „wybitni” opozycjoniści słysząc te słowa, napalili się jak Ruscy na kartofle w mundurkach, i zaczęli podgrzewać atmosferę myśląc, że Gowin przejdzie i znów będzie można kraść jak dawniej.
Wreszcie przyszła sobota. Rozpoczęło się prężenie muskułów w Polsatach i TVN-ach. Minął zarząd i okazało się, że z gigantycznej chmury trzy krople deszczu spadły. Gowin rządu nie opuścił, a swoją faworytę zrobił doradcą do spraw dziwnych i niesamowitych. Troszkę pogroził PiSowi paluszkiem i sprawa się rypła. Towarzysze opozycjoniści pytali : dlaczego Jarek? Odpowiedź jest prosta: „Dla hajsu towarzysze, dla hajsu”. Tak moi drodzy. Jedynym czynnikiem, który trzyma pana Gowina w rządzie jest kasa, kasa, i tylko kasa. Żaden tam patriotyzm, żadna dbałość o interes kraju. Nic z tych rzeczy. Jak bowiem wygląda sytuacja? A no tak, że Gowinowcy po za Zjednoczoną Prawicą nie mają racji bytu.
Po pierwsze ich kanapowa partyjka ma 0,03% poparcia. Po drugie Tusk nie chce Gowina w swoich szeregach, a to dla tego że był on (Gowin) kumplem Schetyny, a ten jak wiemy nie ma u Donalda T wysokich notowań. Po trzecie na miejsce Jarka G czeka już Paweł Kukiz i jego ekipa. Po czwarte i najważniejsze (dla Gowina) wyjście z koalicji, oznacza utratę pracy w spółkach skarbu państwa przez rodzinę i przyd**asów pana Gowina i jego czterech posłów. W związku z tym po nakręceniu medialnej burzy w szklance wody, Gowin skulił ogon i grzecznie wrócił do szeregu.
Tak wygląda niestety część klasy politycznej w Polsce. Trzeba ich jak najszybciej wymienić. Należy dopuścić do głosu młode pokolenie, co na szczęście na prawicy zaczyna się dziać. I to jest optymistyczny akcent na przyszłość.
Piotr Kołodziejczyk
foto – mem inspirowany