Jest niedziela, to czas odpocząć od pandemii, a właściwie przydałoby się na dłużej odpocząć, zostawmy jednak dalekosiężne marzenia i zajmijmy się małymi przyjemnościami. Zatrzymanie Romana Giertycha postawienie mu zarzutów zdecydowanie przyjemnie wyglądało i nie to, że życzę bliźniemu źle, po prostu do każdego przychodzi rachunek. Giertych był wyjątkowo cynicznym, irytującym i bezczelnym pseudo mecenasem, ale za to bardzo aktywnym politykiem w modelowym wydaniu opozycyjnym. Umiejętności Giertycha jako prawnika zostały wielokrotnie zweryfikowane i ośmieszone, nie ma to jednak większego znaczenia, jeszcze większe kompromitacje ma na koncie Dubois i nadal prowadzi jedną z najdroższych kancelarii w Warszawie.
Zadziałała magia nazwiska, o to w przypadku Giertycha chodziło i to go ostatecznie gubi, bo nie samo nazwisko Giertych jest ważne, ale nazwiska klientów pana mecenasa, który w tej chwili nie może wykonywać swojego zawodu. Co bardziej wyrywni natychmiast łączą Giertycha z Tuskiem i nie ma w tym wielkiego błędu, niemniej trochę się nudno robi, gdy po raz 134 mają dorwać Tuska. Po pierwsze Tusk jest jednym z wielu, również Tusków, ponieważ pół rodziny Giertych reprezentował jako pełnomocnik, po drugie dużo ważniejszą postacią jest Leszek Czarnecki. Ktoś powie, że Wielgucki znów się wymądrza i poszukuje oryginalności na siłę, wszak wiadomo, że Tusk znaczy więcej niż Czarnecki. No dobrze, niech będzie, że jestem głupi, ale w takim razie poproszę od udzielenie mądrych odpowiedzi na parę prostych pytań. Sławek Nowak, jest taki oskarżony, prawda? Czy on był bliżej, czy dalej od Tuska niż Giertych? Bliżej! A zatem dlaczego Nowaka praktycznie wyrzucono z sanek i nikt się nie zajmuje jego obroną?
Dlaczego sam Tusk nie specjalnie zajmował się Nowakiem, natomiast Giertycha poleciał bronić natychmiast? Nie dlatego, że Giertych z Tuskiem nie robił żadnych interesów, czego nie da się powiedzieć o Nowaku? Giertych stanowi dla Tuska wyłącznie jedno zagrożenie, mógłby zacząć sypać jakimiś ciekawymi fragmentami rozmów, na czym PiS nic by nie ugrał, taśmy się wszystkim przejadły. Z koeli z Czarneckim i paroma innymi „biznesmenami” Giertycha łączy gruba kasa i chociaż on sam miał z tego „tylko” parę milionów, to jego znani klienci operują miliardami i trzymają najmniej połowę „mediów” w kieszeni. Giertych może pociągnąć na dno kilku grubych misiów, a jednym z nich jest maż pani Pieńkowskiej z TVN i to wystarczy, aby w TVN24 odstawiano cyrk od rana do nocy. W normalnych okolicznościach Giertycha by poświęcono, sprawa zostałaby załatwiona jak w przypadku Nowaka, czyli nikt o sprawie Nowaka nie mówi i po sprawie. Tusk na tej szachownicy jest pionkiem i to dość bezpiecznym, spać po nocach nie mogą tłuste misie i ich żony. Zwracam też szczególną uwagę na zachowanie Giertycha, które można określić w dwóch słowach – totalna żenada.
O ile jestem skłonny uwierzyć, że mecenas rzeczywiście zemdlał, bo to jest typowy „twardziel” w gębie, a w sytuacji podbramkowej z łatwości sobie wyobrażam jak, za przeproszeniem, robi w spodnie, o tyle teatrzyk w szpitalu z prokuraturą jest poniżej wszelkiej krytyki. Do tego dochodzą jeszcze równie tragikomiczne teorie o zatruciu Giertycha, czego mieli dokonać funkcjonariusze CBA i wszystko razem, aż krzyczy, żeby sobie z Giertychem dać spokój. Tymczasem pomimo całego pakietu kompromitacji nie do obrony, TVN i „warszawka” bronią Giertycha, jak niepodległości. Zachowują się tak, ponieważ nie jeden Tusk, ale ciężkie miliardy wchodzę w grę, które dotąd dzielono pomiędzy beneficjentów lewych interesów. W tym przypadku polityka jest tłem, prawdziwa walka toczy się o potężny rynek i potężna kasę, sam Czarnecki ma w kieszeni dziesiątki „dziennikarzy”, celebrytów i innych „biznesmenów”, którzy polecą, jeśli on poleci. Walka o Giertycha to walka o pieniądze i kariery wielu znaczących ludzi i bez względu na kompromitację samego Giertycha, będą go bronić, bo bronią siebie, a właściwie walczą o życie.
Autor artykułu: Matka Kurka (Piotr Wielgucki)
https://www.kontrowersje.net/dlaczego_tak_rozpaczliwie_broni_giertycha_nie_o_giertycha_chodzi
fot. Grzegorz Banaszak /REPORTER