„DAJCIE MI WŁADZĘ, A JUŻ JA WAS URZĄDZĘ !!!” – felieton Mieczysława Dębowskiego

Polska według kandydata-dublera – najgorszego kandydata na prezydenta Polski, jaki mógł się przytrafić.

Sławne jest już oświadczenie kandydata-dublera, odnoszące się do jego pojmowania gospodarczych potrzeb kraju którym chce rządzić: „Po co wielkie lotnisko pod Warszawą, skoro będzie wielkie lotnisko pod Berlinem”. Zdanie to jednoznacznie zdefiniowało geograficzne położenie krainy, którą uważa za swoją ojczyznę: co mi tam Polska, ważne są interesy niemieckie! A także określiło strategię zarządzania stolicą: powierza różne działy gospodarki miejskiej firmom zza Odry. Tak, jakby nie było polskich firm, mogących wypełniać te zadania. Ale jest to zgodne z kłamliwą propagandą, którą próbowano wdrukować nam w mózgi, iż rzekomo „kapitał nie ma narodowości”. Praktyka pokazuje, że ma, i to jak!

W dniu 26 czerwca, dwa dni przed wyborami, „Gazeta Wyborcza” opublikowała na pierwszej stronie portret kandydata Trzaskowskiego, a obok hasło „Głosujmy na demokratę!”. Przypomnijmy, jakim-że to demokratą jest ów kandydat. Oto jakieś dwa lata temu, ubiegając się o prezydenturę stolicy, straszył Polaków, że unijne fundusze dla Polski zostaną „zmrożone” (tak właśnie to określił!), dopóki PiS będzie przy władzy, i odmrożone dopiero wtedy, gdy „my odzyskamy władzę” („my” – to znaczy Trzaskowski, Schetyna, Budka, i paru innych bezideowych lewackich cwaniaków). Być może paru mikrocefali uwierzyło w tę bezczelną bzdurę. Komentując zaś patriotyczny Marsz Niepodległości w Warszawie określił jego uczestników mianem faszystów: „Nie będę tolerować faszyzmu na ulicach!”. Może chciał się przypodobać belgijskiemu europosłowi Verhofstadtowi, który mówił o „marszu sześćdziesięciu tysięcy nazistów w Warszawie” (później bronili go polscy europosłowie z opcji „totalnej opozycji”, dla których Verhofstadt tylko „zagalopował się”).

Dołóżmy do tego obietnicę „wypalania żelazem” śladów po PiS-ie, a otrzymamy pełny obraz najgorszego kandydata na prezydenta Polski, jaki mógł się przytrafić.

I nie pomaluje tego optymistycznymi barwami obietnica przywrócenia Warszawie ulicy Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Obietnica ewidentnie fałszywa, skoro za rządów Trzaskowskiego taką nazwę skasowano, przywracając jako patrona ulicy probolszewicką Armię Ludową. Przypomnijmy też, jak w 2018 roku, po odsłonięciu Pomnika Smoleńskiego na Placu Piłsudskiego w Warszawie, niejaki Grupiński, partyjny towarzysz Trzaskowskiego, warknął do kamery: „Jak tylko odzyskamy władzę, zaraz rozbierzemy ten pomnik!”. I z pewnością tak by zrobili, gdyby tylko mogli. A zaraz potem zaczęliby palić książki, które im się nie podobają. A co by dalej było – strach pomyśleć! Na razie opluwają Andrzeja Dudę haniebną, chamską, kłamliwą propagandą, niszczą mienie działaczy PiS, podpalają biura poselskie i ogólnie czerpią wzorce zachowania od zwolenników niejakiego Adolfa H. znad Sprewy sprzed dziewięciu dekad.

Dodajmy do tego działalność biegających z nożami „elgebetow-ców” i „ANTIF’owców”, mających swoją zbójecką jaskinię w „skłocie” na ulicy Wilczej w Warszawie. Stołeczny magistrat, którego naczelnym szefem jest kandydat Trzaskowski, zupełnie nie reaguje na tę działalność. Dlaczego? I kto finansuje to przestępcze gniazdo na Wilczej? Przerażająca jest wizja przyszłej sytuacji w kraju rządzonym przez Trzaskowskiego i jego ekipę, gdy rozpanoszą się na wszystkich ulicach tacy tęczowi bandyci i faszyści z „antify”. A także poseł Nitras.

Reasumując: z wszystkich obserwacji poczynań Trzaskowskiego jako rządziciela stolicy i jako polityka, oraz jego partyjnego zaplecza, wynika jedyny, jasny przekaz do narodu: „Dajcie mi władzę, a już ja was urządzę!!!”.

Dodaj komentarz