Białoruś w Bydgoszczy. Rok po…

Od wydarzeń „białoruskiego sierpnia” minął dokładnie rok. Odbyły się wówczas na Białorusi wybory prezydenckie. Jak to w państwie rządzonym przez jedną mafię, z Łukaszenką na czele, wyniki wyborów były w sposób widoczny sfałszowane. Dlatego właśnie rok temu, w tym dwudziestomilionowym kraju, odbyły się protesty i manifestacje uliczne. Wydawało się, że tłumy protestujących stanowią taka siłę, że wolność jest na wyciągnięcie ręki. Patrząc z perspektywy naszego kraju, naszej historii – to niestety ta „białoruska Solidarność” i „białoruski sierpień” jest tylko tłem tego co wydarzyło się u nas w 1980 roku. W Polsce też był moment przełomowy w końcu sierpnia. Władze PRLu były z początku w szoku, i nie podjęły decyzji o siłowym rozwiązaniu polskich protestów. Po prostu „pożar” okazał się zbyt wielki i zbyt szybki. Dzięki temu władze miały czas się zastanowić, i wygrała opcja ustąpienia, chwilowego wycofania się, czyli podpisania porozumień sierpniowych ze strajkującymi. Właśnie to okazało się chyba najważniejsze. W Polsce w sierpniu ludzie przede wszystkim strajkowali o poprawę warunków pracy i życia, czyli o tzw. kiełbasę. Dopiero w trakcie strajków doszły sprawy bardziej drażliwe dla władzy, czyli żądanie zarejestrowania niezależnych i samorządnych związków zawodowych. Ale już postulat nr 22, zgłoszony przez partię polityczną Konfederacje Polski Niepodległej (KPN) o wolnych wyborach do sejmu czy wyproszeniu okupacyjnych wojsk sowieckich, nie miał szans. Zbyt dużo było we władzach Solidarności lewactwa i agentury komunistycznej. Natomiast ten cały sukces z 31 sierpnia 1980 roku, czyli podpisanie porozumień z komuną, zawdzięczamy mądrości i doświadczeniu polskich opozycjonistów z lat siedemdziesiątych (jak Gwiazdowie, czy Andrzej Kołodziej). To oni przeforsowali i przypilnowali, aby wszystkie strajki w zakładach pracy były tylko  i wyłącznie strajkami wewnątrz zakładów pracy. Żadnych demonstracji w miastach, żadnych pikiet ulicznych. Doskonale wiedzieli z lat 1970 i 1976, że tłumem komuniści mogą stosunkowo łatwo manipulować przez agenturę, przez prowokacje itp. Władze miały przecież pod swoją kontrolą wszystkie instrumenty, jak wojsko i służby, jak media, ustawodawstwo, prawo. Udało się Polakom wówczas dać komuchom w zęby, tak że „padli na deski” na kilkanaście miesięcy. Jak powstali, to bez problemu pokazali potęgę komunistycznego państwa totalitarnego i rozprawili się z opozycją.

Białorusini nie odrobili lekcji historii z polskich doświadczeń. Problemem u nich była słabość opozycji, która od dekad jest tępiona w zarodku powstawania. Nie było więc mądrych liderów, nie było strajków wyłącznie w zakładach pracy. Najważniejsze formy protestu to demonstracje uliczne, z początku nie niepokojone przez siły specjalne władzy Łukaszenki. Protesty rosły, i żądania powtórzenia oraz uczciwości w wyborach. To za mało. Dyktatorski prezydent Łukaszenka wykorzystał sytuację protestów ulicznych i przy pomocy brutalności sił specjalnych i milicji rozpędzili manifestacje, aresztowali setki osób. Zastosowali masowe prześladowania w państwowych zakładach pracy, szkołach. Ludzie się przestraszyli i poddali. Nie mieli sił organizacyjnych by walczyć nie tylko o powtórzenie wyborów prezydenckich, nie mówiąc już o innych wolnościach. I to w dobie łatwego komunikowania się, przemieszczania. Łukaszenka, podobnie jak chińscy komuniści, na oczach niby wolnego świata szybko rozprawił się z opozycją. Może teraz sobie nadal bezkarnie rządzić, nie obchodzą go restrykcje świata zachodniego. Taka jest prawda. Jeśli naród sam sobie nie wywalczy wolności, to będzie żył w systemie, który z narodem wygrał.

To dobrze, że po roku w Bydgoszczy możemy obejrzeć wystawę uliczną. Idąc ulicą Mostową ze Starego Rynku w kierunku centrum miasta można rzeczywiście na chwilę przystanąć, pooglądać zdjęcia i poczytać o prześladowaniach politycznych reżimu Łukaszenki wobec ludzi opozycji. Możemy obejrzeć zdjęcia i listy z więzień. Mamy zaprezentowaną białoruską opozycję w dzisiejszych realiach. Tylko co z tego. Czy możemy jakoś pomóc? Niewiele. Brutalna prawda i realia dzisiejszego świata. Tylko naród, który jest gotów wyłożyć lub wyłożył „kapitał krwi” jest godzien żyć w wolności. Jeśli się większości nie chce lub nie jest zdolna do wysiłku, cierpienia, walki – to będzie żyć w warunkach niewoli, mniejsza czy zewnętrznej, czy wewnętrznej. Bezwzględny reżim Łukaszenki wzorem poprzednich lat sowieckiego okresu daje o sobie znać również za granicami Białorusi. Właśnie znaleziono martwego dysydenta białoruskiego w parku w Kijowie, a wcześniej otrzymywał pogróżki. Śmierć szefa Białoruskiego Domu na Ukrainie Witala Szyszoua to sygnał, że Łukaszenka nie cofnie się przed niczym. Groźby kierowane były też również pod adresem białoruskich opozycjonistów w naszym kraju, których liczba przybywa. Polska powinna zapewnić im ochronę, tyle przynajmniej realnie możemy teraz zrobić.

opr. Klemens

Źródło: TT. YT, Białoruś. Wystawa na MostowejKomunikat UM Bydgoszcz; 09.07.2021

Dodaj komentarz