Stała śpiewka Tadeusza Truskolaskiego, prezydenta Białegostoku: To nie ja, to radni.

W zasadzie od 14 lat nic się nie zmieniło w narracji Tadeusza Truskolaskiego i jego podwładnych, gdy chodzi o tłumaczenie mniej lub bardziej śmierdzących spraw. Jak tylko taka się pojawia, to niemal od razu z pola widzenia niknie jak kamfora Tadeusz Truskolaski. I tylko gdzieś z urzędowych pokoi dobiega echo: „To nie ja”. Tak jest również i w ostatniej sprawie, która zbulwersowała wielu mieszkańców. Tu winnymi okazali się radni.

A chodzi dokładnie o festiwal Underground/Independent, który odbywał się na początku marca tego roku. Organizował go Białostocki Ośrodek Kultury, zresztą kolejny już raz. To właśnie na tym festiwalu pojawiło się pasmo, w którym widzowie mogli obejrzeć między innymi produkcje dotyczące satanizmu. Choć w tym przypadku, przedstawiciele środowisk katolickich i prawosławnych oraz radni miejscy – mówili wprost o promocji satanizmu. Dlatego powstała petycja skierowana do prezydenta Białegostoku, w której wyrażono protest wobec promocji takich treści.

W szczególności film „Ave Satan” pokazujący satanistów jako wesołkowatych młodzieńców, którzy walczą o wolność słowa, to jest kłamstwo. Sataniści na przykład w Ameryce promują aborcje, małżeństwa homoseksualne, o których mówią, że to jest ich sakrament

– mówił Stanisław Sadowski ze stowarzyszenia katolickiego Krucjata Młodych.

Rzeczą skandaliczną jest, że tego rodzaju festiwal odbywa się w miejskiej placówce kultury. Jeżeli byłoby to gdziekolwiek indziej, mamy oczywiście wolność słowa, wolność wyrażania ekspresji artystycznych, ale w kwestii szacunku i wzajemnych relacji powinniśmy tego bardzo pilnować

– powiedział z kolei Patryk Panasiuk z prawosławnej Fundacji Hagia Marina.

W ślad za takimi głosami, radny Paweł Myszkowski wystosował zapytanie do Tadeusza Truskolaskiego. Radny chciał wiedzieć, czy prezydentowi była znana tematyka prezentowanych filmów, jak i to, ile pieniędzy z budżetu miasta zostało wydanych na to konkretne wydarzenie, w ramach którego odbywały się pokazy kontrowersyjnych filmów. Pytania o tyle zasadne, ponieważ jeszcze przed wybuchem epidemii prezydent Truskolaski wielokrotnie narzekał na braki w miejskiej kasie i krytykował wszystkich tylko nie siebie za tę trudną sytuację budżetową.

Wszystko odbywa się za pieniądze podatnika. Jest to szczególnie bulwersujące w sytuacji, gdy słyszymy o cięciach finansowych w oświacie z powodu braku środków. W tej sytuacji prezydent powinien odpowiedzieć mieszkańcom na następujące pytania: kto wyraził zgodę na taki repertuar w miejskiej jednostce kultury, jaki jest koszt tego wydarzenia, czy w związku z zaistniałą sytuacją prezydent planuje podjęcie jakichś kroków w stosunku do osób odpowiedzialnych za to wydarzenie

– mówił na początku marca tego roku naszej redakcji radny Paweł Myszkowski i w ślad za tym wystosował pytania do Tadeusza Truskolaskiego.

Jeśli komuś się wydaje, że radny Myszkowski uzyskał rzetelną informację w tej sprawie, to informujemy, że nie dostał. Kolejny raz za prezydenta tłumaczy się sekretarz miasta, który winnymi za wydarzenie i organizację festiwalu uznaje… a jakże radnych Rady Miasta. Bo chyba jego zdaniem, to przecież radni są odpowiedzialni za to, jak działa placówka kultury podległa prezydentowi Białegostoku, a który to nadzór radni w rzeczywistości mają w obowiązku kontrolować. I kolejny raz bez drgnięcia powieki, na pytania radnego Myszkowskiego o prezentację treści satanistycznych w placówce kultury podległej Tadeuszowi Truskolaskiemu, pada odpowiedź kompletnie bez sensu.

Zgodę na organizację Festiwalu wyraziła Rada Miasta Białegostoku, przyjmując budżet Miasta Białegostoku na 2020 rok, w tym wysokość dotacji dla Białostockiego Ośrodka Kultury na 2020 rok, na sesji w dniu 9 grudnia 2019 r. uchwałą nr XVIII/269/19. Wtedy Rada Miasta przeznaczyła 28 965 zł na organizację tego Festiwalu, przekazując na działalność bieżącą Białostockiego Ośrodka Kultury 5.770.000 zł. Trudno, żeby Prezydent Miasta Białegostoku podejmował jakieś kroki prawne w stosunku do radnych miasta Białegostoku, którzy przyjmowali uchwałę budżetową i mają wolny mandat

– pod takimi głupotami widnieje podpis Krzysztofa Karpieszuka, sekretarza Miasta Białegostoku.

To, że ta odpowiedź jest niczym więcej niż głupotą świadczą co najmniej dwie rzeczy. Pierwsza, na dodatek ta mniej poważna, jest taka, że jeśli prezydent zgodził się na tak głupią treść odpowiedzi, to tym samym przyznaje, że ani on, ani sekretarz miasta nie znają statutu Białostockiego Ośrodka Kultury. A jeśli nie znają obowiązującego statutu, to powstaje kolejne pytanie – w jaki sposób realizowany jest obowiązek nadzoru nad BOK? Bo jeśli nie jest realizowany, to może to już pociągać za sobą znacznie poważniejsze konsekwencje. Tymczasem w rozdziale 3, w § 5 w punkcie pierwszym statutu Białostockiego Ośrodka Kultury, jest napisane:

Ośrodek jest zarządzany przez Dyrektora, którego powołuje i odwołuje Prezydent Miasta Białegostoku na czas określony, w trybie określonym ustawą

– a dalej, w § 5 w punkcie 3 jak wół jest napisane:

Nadzór nad Ośrodkiem sprawuje Prezydent Miasta Białegostoku

– i ani słowa o choćby jednym radnym.

Ale skoro sekretarz miasta sam podpisał się pod głupotą, to musi mieć świadomość, że tym samym stwierdził, że takie stanowisko jakim jest Prezydent Miasta Białegostoku jest kompletnie zbędne. Dlaczego? Dlatego, że budżet do wszystkiego ustala Rada Miasta i prezydent bez ustalonego budżetu nie kupi nawet rolki papieru toaletowego do urzędu. Skoro radni odpowiadają za takie rzeczy, bo przyjmują budżet, to może jeszcze powinni decydować, kto i ile listków tego papieru może otrzymać?

Albo zaczną wydzielać po listku z tej rolki? Bez budżetu uchwalonego przez radnych nie będzie także zrealizowana żadna inwestycja, ani nie będzie funkcjonować żadna szkoła czy szpital miejski. Bo o tym wszystkim decydują radni, a nie prezydent. Po co więc mamy utrzymywać prezydenta i jego zastępców, skoro za wszystko i tak odpowiada Rada Miasta? Odpowiedzi na to pytanie niech szuka teraz pan sekretarz Karpieszuk, który również w tej sytuacji jest kompletnie zbędny.

Ale jest w związku z tym jeszcze jedna ciekawa sytuacja. Otóż budżet miasta wskazany w odpowiedzi na zapytanie radnego Pawła Myszkowskiego został przyjęty wyłącznie głosami radnych Koalicji Obywatelskiej, w której są radni z Komitetu Tadeusza Truskolaskiego. Zatem jego nazwisko przy promocji festiwalu z treściami satanistycznymi, choćby nie wiadomo jak się gimnastykował z odpowiedzią, musi być obecne.

To nie mieszkańcy stworzyli Komitet Tadeusza Truskolaskiego i nie wybrali mu nazwy, ale ten sam Tadeusz Truskolaski, którego radni pod jego nazwiskiem zdecydowali o przyznaniu pieniędzy na promocję treści satanistycznych w miejskiej placówce kultury. O czym zresztą poinformował podwładny Tadeusza Truskolaskiego sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.

W statucie Białostockiego Ośrodka Kultury jest jeszcze jeden zapis, dość kluczowy dla opisywanej sytuacji. Otóż roczne sprawozdanie finansowe Ośrodka podlega zatwierdzeniu przez prezydenta Miasta Białegostoku. Idąc tokiem rozumowania wyrażonym w odpowiedzi na interpelację radnego Myszkowskiego, jeśli prezydent rozliczy pozytywnie dotację na festiwal z treściami satanistycznymi, tym samym podpisze się swoim nazwiskiem pod promocją takich treści w przestrzeni publicznej.

KOMENTARZ AUTORA

I co pan wówczas powie, panie prezydencie? Znów może pan powie, to nie ja, to radni? Chyba nie bardzo, bo pod tym sprawozdaniem będzie stał wyłącznie pana podpis.

Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska

Źródło: ddb24.pl

Dodaj komentarz