Sławomir Cenckiewicz – recenzja dwóch książek o dwóch ważnych kobietach Solidarności

Napiszę wprost: z dwóch popularnych broszurek IPN o wielkich Kobietach z WZZ i „Solidarności” – Maryli Płońskiej i Alinie Pienkowskiej, jedynie ta pierwsza zasługuje na uznanie.

Maja Lubiejewska-Chilicka na 31 stronach zmieściła istotę prawdy o Maryli Płońskiej, jej odwadze, bohaterstwie, cierpieniach, chorobie, środowiskowych związkach z „gwiazdozbiorem”, prześladowaniach, samotności… Poważna kwerenda i całość dostępnej literatury by opisać panią Marylkę, którą w publicznej pamięci oporu antykomunistycznego przywrócił IPN w czasach prezesury Jarosława Szarka. W pozytywnym sensie tego słowa – po prostu zazdroszczę pani Mai tej broszury i gratuluję!

I książeczka Arkadiusza Kazańskiego o Alinie Pienkowskiej-Borusewicz. Kwerendalno-bibliograficzna katastrofa, pisanina w porozumieniu czy pod dyktando Bogdana Borusewicza, multum kocopałów, zły opis fotografii, kłamstwa i infantylizm narracyjny. Ja wiem, skoro powstaje książeczka o ś.p. pani Alinie, to nie sposób nie współpracować z jej mężem. Nie na tym jednak polega mój zarzut. Chodzi o coś znacznie poważniejszego, bo o zasadę: jeśli się boisz napisać o kimś lub o czymś prawdy, to nie się w ogóle nie zabieraj za temat! Lepiej nie pisać nic, aniżeli kłamać!

Całość odwagi i zaangażowania Pienkowskiej sprowadzona została do fascynacji Borusewiczem. Pani Alina zaangażowała się w działalność antykomunistyczną bo… „przeczytała o Borusewiczu w jednej z gazetek niezależnych i znalazła jego adres”! Wprawdzie trzymała się głównie z Joanną Gwiazdą i Anną Walentynowicz, ale „wpatrzona była w Borusewicza”. Wszystko co robiła w WZZ a potem „Solidarności”, to z „polecenia” „Borsuka”… Cała ta opowieść odbiera Pienkowskiej powagi i odwagi, bo zapewniam – znając relacje, dokumenty i historię WZZ – mówimy o postaci wielkiej w swojej odwadze, ideowości, zaangażowaniu, służebności, koleżeńskości, która nie przyszła do WZZ w poszukiwaniu miłości upatrzonej w Borusewiczu.

I tu spotyka nas najpoważniejsza kwestia. Kazański opisał rozpad małżeństwa Aliny i Piotra Pienkowskiego (nie wiem dlaczego opisywanego jako „Pieńkowskiego”) na tle jej równoległego związku z Borusewiczem. Pomyślałem sobie o Kazańskim: „no, odważny, bo ja bym się na to nie porwał”. Jednak opisał to zwyczajnie kłamliwie pisząc, że Piotr Pienkowski „nie uległ diabolicznej perswazji”, „okazał się uczciwym człowiekiem – mógłby się mścić na Alinie, miał po ludzku bardzo dogodny do tego powód, ale nie zrobił tego”. Mało tego, sugerując pełną akceptację Pienkowskiego dla nowego związku Aliny, Kazański używa stwierdzeń nieadekwatnych do opisywanej historii. Napisał mianowicie, że „takie postawy [Pienkowskiego] ratują świat” i że „może dlatego udało się potem to, co wydawało się niemożliwe – Sierpień ’80 i rewolucja Solidarności”. Trudno wyobrazić sobie większe bzdury w publikacji historycznej.

Nie pisząc jak było naprawdę, bo sam do końca tego nie wiem, wiem jednocześnie, że na pewno było inaczej… A w gdańskim IPN znajdują się o tym nawet dokumenty SB. Wspomnę jedynie, że Piotr Pienkowski tak „uratował świat”, że ostatecznie postradał myśli i odebrał sobie życie (o tym Kazański milczy).

16 sierpnia 1980 r. to z kolei – według Kazańskiego – „jeden z najbardziej zmitologizowanych wydarzeń w historii sierpniowego strajku”, bo bohaterskie kobiety Pienkowska, Krzywonos, Ossowska i Walentynowicz nawołując do kontynuacji strajku nikogo prawie nie zdołały zatrzymać w stoczni. Kazański nie odkrywa przy tym żadnej nowej prawdy, bo są to fakty powszechnie znane, pisząc w dodatku, że do bram wyjściowych stoczni „płynęła rzeka ludzi” zapożyczając zresztą to sformułowanie (ale w domyśle jako swoje!) z jednej z relacji robotniczych opublikowanych przez laty przez prof. Marka Latoszka. Na czym polega zmitologizowanie tego wydarzenia? Nie mam pojęcia i autor tego nie wyjawił.

Dalej jest podobnie, a może i gorzej… Przesilenia z września 1980 r. i nawoływań Pienkowskiej do obalenia Wałęsy jako agenta – brak! Obrony Walentynowicz, często straceńczej – też zabrakło. Potem uderzająca płycizna opisu sporu między „gwiazdozbiorem” a Wałęsą i jego otoczeniem w 1981 r., choć na szczęście autor miał odwagę odnotować fakt, że Pienkowska w proteście przeciwko dyktatowi Wałęsy zrezygnowała z członkostwa w Zarządzie Regionu NSZZ „Solidarność”.

To wszystko – nie po raz pierwszy przecież, bo wcześniej była monografia regionu gdańskiego „Solidarności”, liczne artykuły i broszury (ostatnio zakłamana o Janie Koziatku) – cofa nas w opowieści gdańskiego IPN o WZZ i gdańskiej „Solidarności” do czasów sprzed IPN, bez agentów SB, perfidnej wobec byłych przyjaciół gry Wałęsy, bez akt partyjnych, a na pewno do okresu sprzed wydania przez IPN dwóch tomów wydawnictwa źródłowego „Kryptonim Klan”, bo swoich prac i książek nie mam tu nawet odwagi wspomnieć (tak jak Kazański w bibliografii)…

Przeciwko temu szalbierstwu historycznemu protestowali Wyszkowski i Zborowski, pisałem nie raz i ja, ale bez skutku.
Całość przyklepie najnowsza konferencja gdańskiego IPN o Sierpniu i Solidarności.

Czytajcie Mai Lubiejewskiej-Chilickiej opowieść o Maryli Płońskiej, a Arkadiusza Kazańskiego o Alinie Pienkowskiej nawet do ręki nie bierzcie!

Sławomir Cenckiewicz

źródło: facebook.com

Dodaj komentarz