Męczeństwo księży w Sowietach – piekielny plan bolszewików – do Rzeczy 30% albo L

Najpierw wymordowani zostali księża katoliccy, a w czasie wielkiego terroru Sowieci dokonali zbrodni ludobójstwa przeciwko Polakom żyjącym w ZSRS, pięć razy większej od katyńskiej.

PIOTR WŁOCZYK: Z czym przede wszystkim kojarzył się bolszewikom Kościół katolicki istniejący w Rosji sowieckiej?

KS. PROF. ROMAN DZWONKOWSKI: Przede wszystkim kojarzył im się z polskością. Około 80 proc. katolików mieszkających w ZSRS było narodowości polskiej, podobnie jak większość duchowieństwa. Nawet dziś, jeżeli zapytamy gdzieś na wschodzie o Kościół katolicki, nasz rozmówca może się zawahać. Jeżeli jednak zapytamy o „kościół polski”, to nikt nie będzie miał żadnych wątpliwości.

W jakim stanie był katolicyzm w Rosji bolszewickiej po zakończeniu wojny domowej w Rosji?

Na początku lat 20. było w Rosji sowieckiej około 1,5 mln katolików i istniała dawna struktura duszpasterska Kościoła katolickiego w postaci około tysiąca miejsc kultu. Kościołów było około 700, a księży około 400. Ich liczba zaczęła się jednak bardzo szybko zmniejszać, gdyż bolszewicy rozpoczęli fanatyczną walkę z Kościołem katolickim. Uznali go bowiem za wroga numer jeden nowego ustroju i za główną przeszkodę na drodze do komunizmu. Ich celem była jego całkowita likwidacja i po niemal 20 latach cel ten osiągnęli, jeśli chodzi o widzialną strukturę Kościoła.

Jak przebiegał proces unicestwiania Kościoła?

Pierwszym systemowym uderzeniem była likwidacja hierarchii kościelnej, czyli odcięcie „głowy”. W 1919 r. wydalony został do Polski metropolita abp Edward Ropp, pozostał jednak abp Jan Cieplak. W 1923 r. odbył się w Moskwie pokazowy proces 14 księży z Petersburga z abp. Cieplakiem na czele. Wszyscy zostali oskarżeni o działalność antysowiecką i kontrrewolucyjną. Tutaj ważna uwaga: były to zarzuty natury politycznej i to był wzór dla wszystkich dalszych procesów duchowieństwa katolickiego, a także duchowieństwa innych wyznań. Arcybiskup Cieplak oraz wybitny kapłan z Petersburga, prałat Konstanty Budkiewicz, zostali wówczas skazani na śmierć, inni na kilkuletnie więzienie.

Abp Jan Cieplak, zdjęcie wykonane przed 1926 r.
Abp Jan Cieplak, zdjęcie wykonane przed 1926 r. / Źródło: Fot: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Spotkało się to z jakąś reakcją ze strony społeczności międzynarodowej?

Tak. Była to zasługa polskiego MSZ. W celu wywarcia presji moralnej na władze sowieckie skierowało ono noty do państw zachodnich, katolickich i protestanckich informujące o tym wyroku, co nadało mu duży rozgłos międzynarodowy i ogólnokościelny. W wyniku protestów z całego świata abp. Cieplakowi karę śmierci zamieniono na więzienie. Moskwa – nie chcąc sobie robić problemów– wydaliła go na Łotwę, skąd przybył do Polski. Tak Kościół katolicki w Rosji bolszewickiej został pozbawiony swojego najważniejszego pasterza. Bolszewicy działali tu na zasadzie: „Uderz w pasterza, a rozproszą się owce”. Ksiądz Budkiewicz został zamordowany w podziemiach Łubianki strzałem w tył głowy, w nocy z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną 1923 r. Wyrok wykonał komunista Złotkin.

To był dopiero pierwszy etap.

Po procesie moskiewskim rozpoczęła się planowa i systematyczna akcja likwidacji Kościoła katolickiego i jego duchowieństwa przez zbiorowe procesy. Zawsze głośno oskarżano w nich duchownych o działalność antypaństwową, a dokładnie mówiąc: szpiegowską na rzecz obcych mocarstw. Nie miało to nic wspólnego z rzeczywistością, ale uzasadniało najsurowsze wyroki, w tym wyroki śmierci, i służyło dezorientowaniu zachodniej opinii publicznej. Ostatnie kościoły zostały zamknięte w ZSRS w 1938 r., a ostatni księża pozostający na tzw. wolności, w liczbie kilkunastu, zostali aresztowani i rozstrzelani na początku wielkiego terroru w 1937 r.

W całej Rosji bolszewickiej od 1938 r. nie było już ani jednego kościoła, w którym odbywałyby się msze?

Dzięki porozumieniu między rządem sowiecki a rządem Francji i USA otwarty pozostał w Moskwie tzw. kościół francuski św. Ludwika przy ulicy Małaja Łubianka i kościół Matki Boskiej z Lourdes w Petersburgu. Pozostawały one pod opieką ambasad wspomnianych państw i pracowali w nich dwaj księża francuscy należący do personelu tych ambasad. Przykładowo ksiądz w Moskwie był na etacie bibliotekarza ambasady francuskiej. Po utworzeniu rządu Pétaina we Francji w 1941 r. kościół w Leningradzie został zamknięty. Otwarty pozostał tylko kościół w Moskwie. Ponieważ był on pod nieustanną obserwacją GPU, miejscowi ludzie omijali go z daleka.

Jakie były losy tych około 400 księży katolickich, którzy pozostali w Rosji bezpośrednio po zakończeniu rewolucji bolszewickiej?

Bardzo różne. Większość pozostała na swoich placówkach, choć wiedzieli, co może ich czekać. Po wspomnianym procesie moskiewskim rozpoczęły się kolejne procesy księży. W przypadku Polaków i Niemców były to procesy zbiorowe z oskarżeń o szpiegostwo i działalność kontrrewolucyjną. Najczęściej zapadały wyroki śmierci. Do roku 1937 nie były one wykonywane, lecz zamieniane na 10 lat łagrów. Dopiero w latach 1937–1938 stu księży, aresztowanych oraz więzionych w łagrach, zostało rozstrzelanych.

W latach 20. i 30. aresztowania, wyroki śmierci i wieloletnich łagrów sprawiały, że ze strony rodzin i przyjaciół księży w Polsce oraz konsulatów polskich w ZSRS do MSZ w Warszawie napływały prośby o podjęcie starań o wymianę w ramach wymian więźniów politycznych. W Polsce były w więzieniach setki agentów sowieckich i władze sowieckie chętnie godziły się na ich wymianę. To był mechanizm stosowany przez KGB w celu pozbywania się księży polskich. Wymiany rozpoczęły się w 1918 r. i trwały do roku 1932. Ogółem tą drogą przybyło do Polski około 50 księży i setki innych osób.

Metody eliminowania księży katolickich przez GPU w latach 30. to dramatyczny problem. Wspomnę o dwóch. Pierwszą były samooskarżenia o charakterze politycznym. Wybierano do nich księży na bardziej eksponowanych stanowiskach. Zawierały one zapewnienia o pełnej wolności religijnej w ZSRS i przyznanie się do jej nadużywania dla celów politycznych i antypaństwowych. Niekiedy były publikowane bez zgody zainteresowanych. Pierwszym osiągnięciem GPU, służącym za wzór przez wiele lat, był list otwarty do papieża Piusa XI, podpisany 9 listopada 1924 r. w więzieniu charkowskim przez ks. Andrzeja Fedukowicza z Żytomierza, zredagowany niewątpliwie przez GPU. Opublikowały go wszystkie gazety. List stwierdzał, że w ZSRS nie ma prześladowań religijnych, a księża są aresztowani wyłącznie za działalność szpiegowską. Zawarta w nim była także prośba skierowana do papieża o wywarcie wpływu na rząd polski, by nie wyznaczał księżom zadań politycznych, co będzie z korzyścią dla Kościoła. Autor listu po powrocie do Żytomierza w rozstroju nerwowym oblał się naftą, podpalił i zmarł, mówiąc, że pokutuje za zgorszenie ludzi. List ten stał się pierwowzorem dla wielu podobnych „dobrowolnych” oświadczeń niektórych księży w latach 20. i 30.


Druga metoda, do której GPU przez kilkanaście lat przywiązywała wielką wagę i którą zalecały najwyższe władze, polegała na realizowaniu wobec księży zasady: „Nie męczennicy, lecz apostaci”. Apostazje księży, odpowiednio przygotowane, zrealizowane i propagowane, miały być ciężkim ciosem zadanym religii i Kościołowi. Doszło do nich w kilku przypadkach, lecz nie spełniły one oczekiwań władz. Apostaci, po częściowym wypełnieniu zadań, zostali w większości rozstrzelani.

Dlaczego bolszewicy – mając w rękach tak potężny aparat terroru – potrzebowali kilkunastu lat, by unicestwić Kościół katolicki na tych ziemiach?

Gdyby się uparli, to mogliby to szybciej zrobić, ale nie służyłoby to ich sprawie. Nie zrobili tego ze względu na światową opinię publiczną, ponieważ zbyt dużo by na tym stracili. Lepiej było dla wizerunku ZSRS w świecie rozciągnąć to w czasie.

Okładka sowieckie pisma antyklerykalnego "Bezbożnik" z 1929 r.
Okładka sowieckie pisma antyklerykalnego „Bezbożnik” z 1929 r. / Źródło: Wikimedia Commons

Formalnie jednak ZSRS był krajem tolerancyjnym, ustawodawstwo sowieckie zapewniało przecież pełną wolność religijną.

To prawda. Dlatego na zarzuty z zagranicy o prześladowaniu religii w ZSRS bolszewicy odpowiadali, że ich prawodawstwo zapewnia pełną wolność religijną i wyklucza prześladowania za wyznawanie religii, a księża karani są jedynie za działalność kontrrewolucyjną i szpiegowską. Ten mechanizm stosowano zresztą do końca istnienia Związku Sowieckiego. Wiele mówią w tym kontekście słowa, które bp Boļeslavs Sloskāns usłyszał w więzieniu na Łubiance z ust wysoko postawionego śledczego Karla Paukera: „My nie powtórzymy błędów rewolucji francuskiej. W celu skazania księdza zawsze znajdziemy powód polityczny”. Miał na myśli to, rewolucja francuska skazywała za szerzenie „zabobonów religijnych”. Dlatego w Związku Sowieckim eksterminacja duchowieństwa dokonała się pod zarzutami politycznymi.

Jak walka z Kościołem katolickim w ZSRS przedstawia się na tle rozprawy z Cerkwią prawosławną?

Lenin powtarzał słowa Marksa, że religia to „opium ludu”, i głosił, że zbudowanie komunizmu wymaga ateistycznego społeczeństwa. To było uzasadnienie walki z religią w ogóle i ze wszystkimi wyznaniami oraz religiami. Jednak Kościół katolicki bolszewicy uważali za bardziej dla nich niebezpieczny niż Cerkiew z tej racji, że był organizacją ogólnoświatową, a papież był poza ich wpływem. Nawiasem mówiąc, sam fakt uznawania jego władzy przez księży był przez GPU traktowany jako dowód łączności z burżuazją międzynarodową i uzasadnienie zarzutów zdrady państwa.

Los Cerkwi był jednak w zasadzie gorszy niż Kościoła katolickiego. Cerkiew prawosławna była bardzo ściśle związana z ustrojem carskim i stanowiła jego ideową podporę. Dlatego odium wobec caratu, który bolszewicy unicestwiali, spadało na Cerkiew. Była ona prześladowana w sposób niezwykle okrutny. W liczbach bezwzględnych poniosła straty nieporównanie większe niż Kościół katolicki. Z dawnych struktur Cerkwi pozostały nędzne resztki. Setki biskupów znalazło się w łagrach i zostało rozstrzelanych. Wiele tysięcy księży i mnichów prawosławnych zginęło w łagrach. Kres prześladowaniom Cerkwi położył Stalin w 1943 r. Był to bardzo zręczny chwyt polityczny, korzystny dla wizerunku ZSRS.

W 1937 r. aresztowano ostatnich księży pozostających w ZSRS na tzw. wolności. W tym samym roku NKWD rozpoczęło zakrojoną na ogromną skalę zbrodniczą operację przeciwko Polakom, o której mało kto dziś pamięta. 11 sierpnia 1937 r. rozkazem nr 00485 Nikołaj Jeżow zainicjował tzw. operację polską. W latach 1937–1938 zamordowano w Rosji sowieckiej około 120 tys. Polaków – pięć razy tyle, co w podczas dokonywania zbrodni katyńskiej.

W opinii wielu historyków było to ludobójstwo. Podzielam tę opinię. Fikcyjnym uzasadnieniem tej operacji było rzekome istnienie w aparacie władzy sowieckiej w całym ZSRS i w społeczeństwie POW (Polskiej Organizacji Wojskowej). Istniało jednak inne, nieformalne wytłumaczenie powodów tej zbrodni. Polaków w ZSRS Stalin określił jako „wragi naroda”. Uzasadniało to wszelkiego rodzaju represje wobec Polaków jako narodowości. Źródłem wrogości Stalina wobec Polaków było niewątpliwie to, że wielki sowiecki plan podboju Europy został zatrzymany i zniweczony pod Warszawą w 1920 r. W latach wielkiego terroru 19371938 mordowane były wszystkie narodowości, lecz w wyniku „operacji polskiej” procentowo najwięcej zamordowano naszych rodaków. Ginęli za to, że byli Polakami i katolikami. Ta zbrodnia jest bardzo mało znana w naszym społeczeństwie. Na szczęście zaczyna się to powoli zmieniać, powstają prace naukowe na ten temat. Potrzebne jest jej ukazanie i upamiętnienie także w innej w postaci, np. odpowiedniego pomnika.

Trzeba tu dodać jeszcze jeden niezwykle ważny efekt „operacji polskiej”. Nie chodziło w niej tylko o fizyczną eksterminację Polaków, ale o zniszczenie ich ducha przez stworzenie takiej atmosfery grozy, że Kowalski stawał się Kuzniecowem, przestawał uczyć dziecko „Ojcze nasz” po polsku lub rosyjsku, palił zdjęcia i pamiątki polskie.

Ks. prof. Roman Dzwonkowski jest wybitnym nauczycielem akademickim KUL, autorem książki „Kościół katolicki w ZSRR 19171939. Zarys historii”.

źródło: dorzeczy.pl

Dodaj komentarz