Lublin, 11 listopada 2019 r
Dr Jerzy C. Malinowski
historyk, Lublin
List otwarty do pana doktora Jarosława SZARKA,
prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie
Niedawno usłyszałem w Polskim Radiu 24, Pańskie oświadczenie, w którym SŁUSZNIE bronił Pan dobrego imienia majora „Łupaszki”-Zygmunta Szendzielarza, przed mega-fałszywym zarzutem rzekomego „mordowania” kobiet i dzieci, ALE jednocześnie zarzut ten drastycznie krzywdząco – wbrew faktom historycznym – skierował Pan przeciwko jego żołnierzom. W tym zdefektowanym oświadczeniu SŁUSZNIE obronił Pan majora „Łupaszkę” przed oszczerczymi zarzutami, ALE jednocześnie NIEZGODNIE Z FAKTAMI oskarżył jego podwładnych. Tym samym powielił Pan tutaj błędny pogląd dr.Kazimierza Krajewskiego (IPN Warszawa), który – choć posiada dużą wiedzę historyczną – kiedyś umyślił sobie taką właśnie rozdwojoną bzdurę, nie dysponując żadnymi dowodami w tej sprawie. To ignorowanie przez niego oczywistego faktu, że NIE MA DOWODÓW na oskarżanie Żołnierzy Niezłomnych majora „Łupaszki” – jest przeciwne zdrowemu rozsądkowi i logicznemu myśleniu. Ma także charakter anty-naukowy, bo w nauce każde twierdzenie musi być podparte niezbitymi dowodami. A ostatnio i ja drobiazgowo udowodniłem, że NIE MA ŻADNYCH DOWODÓW w tej sprawie. Są jedynie kłamliwe zmyślenia, których głosiciele kierują się najwyraźniej własnym niedouctwem lub nienawiścią do Polski i Polaków. Dr Krajewski uległ częściowo tym kłamliwym zmyśleniom, upowszechnianym bardzo nachalnie i agresywnie. W ślad za nim także i Pan bezkrytycznie przyjął ten fałszywy pogląd, by następnie rozkolportować go na Polskę i świat, z drastyczną szkodą dla prawdy historycznej, Żołnierzy Niezłomnych i Polski w ogóle.
Ani sam major „Łupaszko” nie popełnił żadnej zbrodni, ani też żaden z jego Żołnierzy. Wszyscy oni ofiarnie walczyli o Niepodległość Ojczyzny naszej miłej, a wielu z nich poległo w tej walce lub zostało za-mordowanych przez rosjo-sowieckich wrogów, którzy niekiedy przybierali postać polskojęzycznych zaprzańców i degeneratów. Żołnierze Armii Krajowej, także ci z oddziału majora „Łupaszki” – pozostawali w zgodzie z wyznawaną Wiarą św., katolicką, a także z prawem (sądownictwem) Podziemnego Państwa Polskiego i prawem międzynarodowym. To wszystko jest od dość dawna dobrze znane i udowodnione w nauce historycznej. Żołnierze AK w oddziale majora „Łupaszki”-Zygmunta Szendzielarza byli katolikami z rodzin polskich, gdzie wychowywano ich w duchu gotowości do poświęceń dla Ojczyzny, ale i szacunku do życia w ogóle, a do kobiet i dzieci w szczególności. Ci żołnierze AK, młodzi mężczyźni i katolicy, modlili się codziennie (zazwyczaj rano i wieczorem), uczestniczyli też we Mszach św., gdy to było możliwe, a na co dzień w ich życiu obecne były treści rycerskiej historii Polski, także z utworów Mickiewicza, Słowackiego, Norwida i Sienkiewicza. Wyrażało się to choćby w pseudonimach, przybranych przez tych żołnierzy-mężczyzn AK-owskiej partyzantki, które mówiły m.in. o ich szlachetności, honorze i ciepłym stosunku do kobiet i dzieci, np.:”Zawisza”, „Wołodyjowski”, „Wybicki”, „Kordian”, „Traugutt”, „Baśka”, „Jagoda”, „Malina”, „Gerwazy”, „Wojski”, „Zorro”, „Owieczka”, „Sarna” czy choćby „Dziewic”, „Dziecko” i „Szkrab”.
Czy chce Pan nadal utrzymywać, bez żadnych faktów, że tamci młodzi Polacy, duchowo piękni, ofiarni i szlachetni, popełniali jakieś zbrodnie? Chce Pan tak twierdzić pomimo braku jakichkolwiek dowodów? Czy chce Pan włączyć się do chóru anty-polskich oszczerców, tak bardzo zakłamanych i pełnych nienawiści, których piekło ostatnio na-produkowało, ale Niebo nigdy nie przyjmie?
Jak można oskarżać kogoś o coś – nie dysponując ŻADNYMI dowodami? Czy w ten sposób dr Krajewski chce rekonstruować wydarzenia historyczne? Jak potraktować Pańskie rozdwojone oświadczenie? Czy to ma być obrona prawdy historycznej i Żołnierzy Niezłomnych? Taki bezpodstawny i drastyczny zarzut jest ponadto moralnie haniebny, bo oskarżanie kogoś o zbrodnię, bez żadnych dowodów, to po prostu ordynarna kalumnia, oszczerstwo i potwarz. Pytam, dlaczego dr Krajewski dopuszcza się tego, co jest moralnie haniebne?! I dlaczego także Pan dopuszcza się tego, co jest moralnie haniebne?!
Tamci Żołnierze Niezłomni nigdy nie zabijali niewinnych cywilów, żadnych kobiet czy dzieci. Gdy w kilku przypadkach zginęły te piękne istoty, to winowajcami byli ich mężowie i ojcowie, którzy nieodpowiedzialnie bronili swego życia kosztem życia swych bliskich. To były ofiary przypadkowe, niechciane. Żołnierze AK nigdy nie zabijali niewinnych cywilów, kobiet czy dzieci – INTENCJONALNIE, z chęcią zabicia. Kto coś takiego twierdzi, ten bezczelnie kłamie lub mówi tak z niewiedzy, a może i złej woli. Albowiem NIE MA na to ŻADNYCH dowodów. Ale do PRZYPADKOWYCH, niechcianych śmierci niewinnych cywilów, kobiet czy dzieci, czasem niestety dochodziło, jak się to niekiedy zdarza podczas działań zbrojnych w całej historii świata. Na woj-nie często udaje się uniknąć tych PRZYPADKOWYCH, niechcianych śmierci niewinnych cywilów, kobiet czy dzieci, ale kiedy indziej niestety nie – nawet przy najbardziej ostrożnych żołnierzach.
Trzeba tu podkreślić, że takich ofiar wśród kobiet i dzieci nie dawało się uniknąć zwłaszcza w sytuacji, gdy tylko jedna strona konfliktu dbała o ich życia, a druga nie. Należy tu podkreślić, że AK-owcy, w obronie Polaków, zdradzanych czy mordowanych, przychodzili do zbrodniarzy – zidentyfikowanych przez polski wywiad np. litewskich morderców – aby ich ukarać, WYŁĄCZNIE ICH i nikogo więcej. Ale co z tego, jeśli ci złoczyńcy, szpicle i mordercy – po których przyszła sprawiedliwość Podziemnego Państwa Polskiego – zaczynali strzelać z okien swych wiejskich chałup, wewnątrz których znajdowały się też ich dzieci i kobiety. Ci złoczyńcy wcale nie dbali o życie tych swoich bliskich, tylko chcieli za wszelką cenę uratować swoje podłe życia, by nadal popełniać anty-polskie szpiclowanie i mordowanie. Jest oczywiste, że w takiej sytuacji, żołnierze Armii Krajowej natychmiast odpowiadali ogniem w te miejsca, z których byli rażeni kulami, a także wrzucali tam granaty, dla unieszkodliwienia/uśmiercenia takiego podłego strzelca. Wtedy zazwyczaj ginęły też, znajdujące się tam, razem z tym złoczyńcą, jego kobiety i dzieci, które traciły życie z powodu tchórzliwości swoich mężczyzn i ojców. Zdarzyło się kilka takich sytuacji. I tam nie było żadnej absolutnie winy żołnierzy AK, którzy przyszli wykonać je-dynie wyrok Podziemnego Państwa Polskiego. Zaś kłamcy i oszczercy przewrotnie „zrobili” z tego świadome „mordowanie”. A Pan powielił ten fałsz w swoim zadefektowanym oświadczeniu. Tak więc, owe niechciane śmierci tamtych kobiet i dzieci, tych pięknych istot, była wynikiem nieodpowiedzialności tamtych tchórzliwych strzelców, mężów i ojców, którzy swoją walkę powinni przenieść poza mieszkania i obejścia, jeśli już koniecznie chcieli walczyć, zamiast od razu oddać się zasłużonej karze i sprawiedliwości, która po nich przyszła. Jakie to podłe z ich strony, że najpierw byli szpiclami i mordercami niewinnych cywilów, a potem jesz-cze tchórzami. Mordować cywilnych Polaków wcześniej chcieli i umieli? Niewinnych i bezbronnych, zastrzelonych karabinowymi seriami nad wy-kopanym dołem? A polskie kobiety i dzieci zakłute przez nich w łóżkach bagnetami podczas snu? Czyżby owi tchórzliwi mordercy i szpicle byli przekonani, że unikną słusznej kary za swe straszliwe zbrodnie? Ale nic z tego. Podziemne Państwo Polskie wymierzyło tym łajdakom sprawiedliwość. Listę ich nazwisk ustalił najpierw skuteczny wywiad AK, a potem oddziały AK-owskiego Wojska Polskiego otrzymały rozkaz natychmiastowego zastrzelenia tych morderców i szpiclów, a w innych przypadkach karalnego spalenia ich dobytku. (O stopniowaniu kar przez Polskę Podziemną za różne przewinienia pisałem w swej publikacji). W przypadku biało-ruskich zbrodniarzy chodziło o ukaranie ich za zbrojne współdziałanie z rosjo-sowieckim okupantem i donosy do terrorystycznego NKWD, które natychmiast skutkowały wywózkami Polaków w głąb „nieludzkiej ziemi” – na głód, straszliwą poniewierką i śmierć. A potem co? Czy takie zbrodnie miałyby pozostać bezkarne? Stanowczo nie, ponieważ byłby to drastyczny triumf zła nad dobrem. Dlatego wojsko Podziemnego Państwa Polskiego wymierzyło sprawiedliwość tym zbrodniarzom i zdrajcom RP, wobec której mieli oni obowiązek dochować obywatelskiej lojalności, a dokonali przestępstwa. TAKA JEST PRAWDA historyczna o tamtych wydarzeniach. Wszystko inne to kłamstwo i oszczerstwo.
Kwestie te, dość szczegółowo wyjaśniłem i opisałem w swej niedawno, rok temu, opublikowanej książce, która funkcjonuje już w obiegu publicznym. Pan zlekceważył tę wiedzę, która jest tam zawarta. A może Pan jej w ogóle nie poznał?
Co do błędnie upartego dr. Krajewskiego, to próbowałem mu uświadomić tę oczywistość, że przecież NIE MA żadnych DOWODÓW na jego twierdzenie. Dlaczego zatem uporczywie trwa w tym swoim błędzie?
A poza tym, upowszechniając te fałsze wrogów prawdy historycznej i tak-że Polski – bierze na siebie ogromną moralną odpowiedzialność, bo wyrządza krzywdę pamięci naszych dzielnych przodków, tak ofiarnie walczących o Niepodległość Ojczyzny naszej miłej. I że może się z tego nie zdołać wytłumaczyć na Sądzie Ostatecznym. Potraktował to chyba jako żart, choć moje stwierdzenie żartem nie było.
Teraz także i na Pana spadła ta ogromna, moralna odpowiedzialność za to częściowe zło, które Pan publicznie popełnił, wydając swoje zdefektowane oświadczenie. Uczynił Pan nim krzywdę prawdzie historycznej, Żołnierzom Niezłomnym Okręgu Wileńskiego AK, a także dobremu imieniu Polski. W tej fatalnej obecnie sytuacji, powinien Pan opublikować drugie swoje oświadczenie w tej sprawie, gdzie poprzez użycie właściwych sformułowań – przywrócone zostanie dobre imię Żołnierzy Niezłomnych Polski Podziemnej Okręgu Wileńskiego AK, bo samego Majora już Pan obronił.
W przywołanej wcześniej swej publikacji, drobiazgowo przeanalizowałem i obaliłem wszystkie kłamstwa naprodukowane przez oszczerców przeciwko Żołnierzom Niezłomnym majora „Łupaszki”-Zygmunta Szendzielarza, Polakom i Białorusinom. Kłamstwa te wytaczane były/są przez Litwinów-szowinistów (kolaborantów Niemiec) i skomunizowanych Białorusinów czy raczej Rosjo-białorusów (kolaborantów Rosji). Kłamstwa te powtarzają różni osobnicy w Polsce. Koniecznie trzeba tu podkreślić, że do Armii Krajowej Okręgu Wileńskiego należały kilka środowisk porządnych Litwinów-katolików, a także ogromna liczba anty-rosyjskich Białorusinów, i katolików i prawosławnych, o czym nie wolno zapominać. Należy też podkreślić, że w słusznej i prawem przewidzianej pacyfikacji kilku szpiclowsko-zbrodniczych i skomunizowanych wsi rosjo-białoruskich na Białostocczyźnie, wrogo działających przeciwko Polsce i Polakom – gdzie zamieszkiwali m.in. zdrajcy RP (byli Jej obywatelami, a zdradzili Ją), którzy wysługiwali się strukturom okupanta rosjo-sowieckiego (NKWD/NKGB -UB-PPR) – brali udział także porządni i lojalni Białorusini. Tych pacyfikacji dokonały m.in. oddziały AK: porucznika „Zygmunta”-Zygmunta Błażejewicza i porucznika „Burego”-Romualda Rajsa, w których pory procent żołnierzy stanowili Białorusini, lojalni obywatele RP. To są fakty dobrze znane i opisane. Jak widać, nie była to żadna akcja anty-białoruska, jak kłamliwie twierdzą oszczercy, ale słuszna i uzasadniona samoobrona przed niebezpiecznymi służalcami rosjo-sowieckiego okupanta. Była to samoobrona polsko-białoruska, zgodna ze zdrowym rozsądkiem oraz prawem Podziemnego Państwa Polskiego i prawem międzynarodowym.
Stosunkowo mało ludzi wie, że Białorusini (i (katolicy i prawosławni) stanowili spory odsetek żołnierzy Armii Krajowej, zarówno Okręgu Wileńskiego, a jeszcze większy sąsiedniego Okręgu Nowogródzkiego (tutaj do 40 procent, jak twierdził jego komendant), zarówno w oddziałach partyzanckich, jak i w siatce terenowej. W szeregach AK porządni Białorusini, którzy kochali swoją Białoruś, stanowczo zwalczali czerwonych Rosjo-białorusów, także tych z Białostocczyzny. Identycznie czynili Polacy wobec zrosjanizowanych zaprzańców i degeneratów ze swoich szeregów.
Tymczasem grupa czerwonych Rosjo-białorusów z kilku wsi na Białostocczyźnie, którym bliżej do Rosji, jak do Białorusi – działa całkiem anty-moralnie. Występuje bowiem w odrażającej „obronie” tamtych szpiclów, morderców i zdrajców, których słusznie ukarało wojsko Podziemnego Państwa Polskiego. A jednocześnie „obrońcy” ci bezczelnie uzurpują sobie pozycję „reprezentanta” wszystkich Białorusinów, z którymi tak niewiele mają wspólnego. Tymczasem ci porządni spośród nich, byli wdzięczni Polakom za obronę przed rosjo-sowiecką okupacją i destrukcją.
Pacyfikacje wsi, wrogo działających przeciwko Podziemnemu Państwu Polskiemu i zwanych „Moskwami”, a także wykonywanie wyroków śmierci sądownictwa konspiracyjnego – przeprowadzane było tak samo na całym terytorium okupowanej Rzeczpospolitej. Odbywało się to w ramach wartości moralno-religijnych kultury polskiej oraz cywilizacji chrześcijańsko-europejskiej, do której Polska przynależy. Podobnie pacyfikowało Wojsko Polskie we Wrześniu 1939 r. ośrodki wrogiej dywersji niemiecko-socjalistycznej (hitleryzm był odmianą socjalizmu) i rosjo-komunistycznej ZSSR, zwłaszcza w województwach wschodnio-kresowych ówczesnej RP. Uprawniona obrona życia i dobra przed niebezpiecznymi złoczyńcami nie była i nie jest żadną zbrodnią. Zgodne z prawem uśmiercanie wrogów Ojczyzny, chcących Jej krzywdę uczynić, nie jest grzechem. Warunkowe zabijanie niebezpiecznych bliźnich w wojnie sprawiedliwej i w obronie dobra – dopuszcza Pismo święte jako wyższą konieczność. O takiej uprawnionej obronie wypowiadał się także św. Tomasz z Akwinu. (Akceptację takiego działania wyraża Katechizm Kościoła Katolickiego, co wynika z jego Tradycji.) Działo się to zgodnie z ludzkim poczuciem sprawiedliwości i koniecznością samoobrony, ale także według norm sądownictwa Podziemnego Państwa Polskiego oraz prawa międzynarodowego.
Dzisiaj potomkowie tamtych złoczyńców, słusznie wtedy ukaranych przez wojsko Podziemnego Państwa Polskiego, kolportują mega-fałsze na temat Żołnierzy Niezłomnych. Te mega-fałsze mają, w ich zamysłach, nie-jako „zrównoważyć” wcześniejsze zbrodnie ich ojców, dokonane na Polakach, by w ten sposób manipulacyjnie „usprawiedliwić” tamte złoczyństwa. Przez całe minione niemal półwiecze niewolenia krajów Europy Środkowej przez Rosję sowiecką (ZSSR), owe anty-polskie fałsze były przez czerwonych Moskali nachalnie propagowane, a nawet wzmacniane – przy jednoczesnym zwalczaniu polskich prób faktycznego opisania tej prawdy historycznej. Dzisiaj nareszcie, w niepodległej Polsce, możemy to czynić wolnym słowem, ale zakamuflowana rosjo-propaganda nadal kolportuje swe rosjo-fałsze, obrażające prawdę historyczną, Ojczyznę naszą miłą i Jej Żołnierzy Niezłomnych. Zaś ludzie źli, a także ci o słabej wiedzy historycznej – bezrefleksyjnie przyjmują te kłamstwa za prawdę.
Krótko rzecz ujmując, Pańska słuszna obrona Majora, a jednocześnie mega-krzywdzące zepchnięcie bezczelnych oskarżeń na jego podwładnych – oznacza częściowe uleganie tej niebywale zakłamanej propagandzie anty-polskiej. Czy Panu nie jest wstyd i nie ogarnia go zgroza, że powtarza fałsze wrogów Polski, nawet jeśli dotyczą one małego zakresu historycznej rzeczywistości? Tak czy owak ponosi Pan moralną odpowiedzialność za to ignoranckie powielanie fałszów historycznych, a także pogorszenie wizerunku Ojczyzny naszej miłej. Nie wiem, czy zdoła się Pan z tego wytłumaczyć na Sądzie Ostatecznym.
Niniejszym posyłam także i Panu swoją książkę, w której odkłamuję tamte zagadnienia, fałszywie przedstawiane przez oszczerców czy ignorantów. Należy ją przeczytać uważnie i ze zrozumieniem, aby w przyszłości nie popełniać już mega-błędów w sprawie Żołnierzy Niezłomnych Polski Podziemnej. Ale jeśli jest Pan skłonny lekceważyć wiedzę historyków spoza IPN-u, to dlaczego nie zapytał Pan jeszcze lepszego fachowca w tej kwestii, czyli dr. hab. Piotra Niwińskiego z IPN Gdańsk? Po rozmowie z nim, Pańskie oświadczenie byłoby niewątpliwie prawdziwe w całości. Je-go mega-wiedzę historyczną najwyraźniej Pan zignorował, a tym samym naraził Pan na szwank dobre imię wojennej i powojennej Polski Podziemnej, jak również swoją reputację historyka i prezesa IPN-u. Oparł się Pan wyłącznie na częściowo błędnej opinii dr. Krajewskiego z Oddziału Warszawa, który uporczywie ignoruje fakt, że NIE MA ŻADNYCH DOWODÓW na jego bezpodstawne domysły i oskarżenia w tej kwestii. Czemu był Pan taki nierozważny?
Zbliża się kolejna rocznica święta Żołnierzy Niezłomnych i bardzo nie chciałbym, aby znowu wyskoczył Pan z jakimś kolejnym, nie-rozważnym oświadczeniem, które będzie szkodliwe. To może dotyczyć np. wydarzeń w lubelskiej wsi Wierzchowiny, 6 czerwca 1945 r. A tak się może zdarzyć, gdyby potraktował Pan jako fachowców np.: „dr.” Mariusza Zajączkowskiego czy „dr. hab.” Rafała Wnuka (obaj z IPN Lublin). Ci dwaj osobnicy mają, w tej sprawie, na sumieniu kłamstwa i manipulacje, a także skandaliczne przemilczanie/zatajanie istotnych źródeł historycznych, które są „niewygodne” dla ich zakłamanych tez i twierdzeń. Czy musi Pan zatrudniać w IPN-ie takich dyletantów czy oszustów, którzy nie spełniają podstawowych rygorów badań naukowych oraz wymogów prawdomówności i rzetelności? Należałoby ich zdegradować z tych stopni naukowych, bo swoim postępowaniem i zakłamanymi publikacjami zaprzeczyli, że są naukowcami (stąd te moje cudzysłowy). Ja rozbiłem te wszystkie rosjo-fałsze, tkwiące w ich publikacjach, a uczyniłem to w swej kolejnej książce, którą też Panu przesyłam. Mam nadzieję, że i tę pozycję przeczyta Pan z uwagą i zrozumieniem. Tak bardzo nie chciałbym przeżywać kolejnego cierpienia, gdyby Pan znowu – jakimś zdefektowanym swoim oświadczeniem – obraził prawdę historyczną i kolejnym fałszem skrzywdził Żołnierzy Niezłomnych. Np. w przypadku wspomnianych Wierzchowin mogłoby to uderzyć w dobre imię oddziałów Wojska Polskiego z Okręgu Lubelskiego NSZ czy innych patriotów Ojczyzny mojej miłej.
Życzę Panu lepszej wiedzy w zakresie historii Polski
Dr Jerzy C. Malinowski
Z a ł ą c z n i k i :
1–J.C.Malinowski: Odkłamywanie pamięci majora „Łupaszki”-Zygmunta Szendzielarza i jego Żołnierzy Niezłomnych Okręgu Wileńskiego AK, Lublin 2018, ss. 146.
2–J.C.Malinowski: Rozbijanie rosjo-fałszów o kapitanie „Szarym”-Mieczysławie Paz- derskim, Żołnierzach Niezłomnych Okręgu Lubelskiego NSZ, wydarzeniach we wsi Wierzchowiny i bitwie pod Hutą z Rosjanami (studium), Lublin 2019, ss. 237.