Anonimowi sataniści są wśród nas, czyli idee mają konsekwencje (także wieczne)

Swego czasu niemiecki teolog Karl Rahner wymyślił pojęcie „anonimowego chrześcijaństwa”. Takim „anonimowym chrześcijaninem” jest, według niego, człowiek, który bez własnej winy nie należy do Kościoła (może nawet uważać się za ateistę), a jednak w swoim życiu realizuje idee Chrystusowe; co więcej, może nawet praktykować cnoty ewangeliczne w stopniu doskonalszym niż niejeden ochrzczony.

Teologowie podążający tropem Rahnera uważają, że istnienie „anonimowych chrześcijan” jest zawstydzające dla wielu „prawdziwych katolików”, ponieważ pokazuje, że można być wiernym przesłaniu Jezusa bez gromkich deklaracji o swej wierze; mało tego, można trafić do Nieba nawet prędzej niż wiele osób obnoszących się publicznie ze swym chrześcijaństwem.

Refleksja Karla Rahnera przyszła mi na myśl po lekturze tekstu Davida S. Cohena, który kilka dni temu ukazał się w magazynie „Rolling Stone”, a jest poświęcony współczesnemu satanizmowi w Stanach Zjednoczonych. Autor pisze m.in.:

Świątynia Szatana to religia, która wierzy w dobroć i empatię wobec wszystkich ludzi, odrzuca tyrański autorytet oraz opowiada się za zdrowym rozsądkiem i sprawiedliwością.”

Cohen relacjonuje też walkę satanistów o swoje prawa religijne przed Sądem Najwyższym USA. Otóż czciciele diabła uważają nieograniczone prawo do aborcji za normę, która wynika z ich wiary. Dlatego domagają się (powołując na motywacje religijne i wolność wyznania) możliwości dokonywania aborcji na życzenie bez żadnych ograniczeń. Walczą o to od lat, składając kolejne pozwy do Sądu Najwyższego.

Analogicznie do „anonimowych chrześcijan” mogą więc istnieć „anonimowi sataniści”. To ludzie, którzy nie zdają sobie z tego sprawy (mogą nawet nie wierzyć w istnienie diabła), a jednak realizują postulaty demoniczne w życiu publicznym, np. domagają się aborcji bez ograniczeń. Taki „anonimowy satanista”, domagający się legalizacji aborcji lub nawet w niej uczestniczący, może więc zawstydzić niejednego czciciela szatana, obnoszącego się publicznie ze swoimi pentagramami, a jednak nie wcielającego w życie demonicznych idei. Być może więc ktoś taki trafi do piekła nawet prędzej niż niejeden satanista.

Grzegorz Górny

https://wpolityce.pl/kosciol/515302-anonimowi-satanisci-sa-wsrod-nas-idee-maja-konsekwencje

Dodaj komentarz