Biura podróży przed falą nieuchronnych bankructw

Biura podróży będą musiały oddać w okresie wrzesień-listopad nawet 2 miliardy złotych, a odzyskanie pieniędzy z zaliczek od zagranicznych kontrahentów stoi pod wielkim znakiem zapytania.                

Gdańska Organizacja Turystyczna i Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna już na początku obwołania koronawirusa ogólnoświatowym zabójcą i przymusowego uśpienia gospodarki przeprowadziła badania pomorskiej branży turystycznej i długofalowych skutków jakie będzie musiała z powodu tej pojętej światowej histerii ponieść.                 

Już wstępna analiza była bardzo pesymistyczna, a to co się dzieje teraz w Polsce i na świecie nie daje jakichkolwiek złudzeń na poprawę sytuacji w najbliższym czasie. Jak czytamy w portalu gdansk.pl:   

 ,,Spośród rezerwacji i zamówień na bieżący rok, które do momentu realizacji badania zostały zmienione, dwie trzecie zostało odwołane, a jedynie 19% przełożone na inny termin (…)

Teraz kiedy już widać, że mimo pełni sezonu turystycznego firmy z branży po prostu nie zarabiają, pomorskie biura podróży znalazły się podobnie jak pozostałe w całej Polsce mało powiedzieć, że w dość kłopotliwej sytuacji konieczności zwrotu pieniędzy za wcześniej rezerwowane i odwołane wycieczki.      

Oczywiście opiekuńczy rząd, jak i ministerstwo rozwoju, aby obywatele tkwili w przeświadczeniu nadzwyczajnej wielkości władzy wiele mówi o wsparciu, ale jak dotąd żadnych konkretnych ustaleń co do obiecywanych świadczeń i specjalnego funduszu na zwrot zaliczek ciągle nie ma. Zarówno właściciele jak i pracownicy firm turystycznych wątpią nawet, że jakikolwiek projekt ustawy w tej sprawie istnieje.            

A sprawa zwrotu zaliczek jest bardzo pilna. Jak czytamy w portalu dziennikbaltycki.pl: ,,Firmy szacują, że muszą oddać klientom w sumie od 600 mln do 2 mld złotych. Zwroty, zgodnie z przepisami, powinny być realizowane w okresie wrzesień-listopad”. Według jednego z właścicieli biur turystycznych:   

 – Jeśli do września nie będzie pomocy dla turystyki, to jesienią czeka nas fala upadłości.            

Zapowiadany z wielkim szumem przez wicepremier Emilewicz fundusz nie rozwiązuje do końca sprawy. Ma to być bowiem tylko pomoc doraźna w formie kredytu, firmy będą musiały w ciągu 6 lat zwrócić funduszowi wypłacone środki, a odzyskanie pieniędzy od zagranicznych kontrahentów jak twierdzą właściciele biur podróży nie zapowiada się łatwo lub nawet będzie niemożliwe:     

 – Na przykład hotele z południowego regionu Włoch, które współpracują z polskimi biurami, nie zwracają pieniędzy z zaliczek i prawdopodobnie już tego nie zrobią.              

Prezes Turystycznej Organizacji Otwartej zrzeszającej małe i średnie firmy z branży turystycznej, Alina Dybaś sceptycznie odnosi się do proponowanego przez ministerstwo wsparcia:       

– My po prostu nie będziemy mieli z czego tego kredytu spłacić.              

Zatrważające są dane Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego przedstawione przez portal dziennikbaltycki.pl co do ilości wykupionych imprez turystycznych w czerwcu:     

 ,,w czerwcu imprezy turystyczne kupiło 191 tys. klientówTo o 75 proc. mniej niż rok wcześniej, ale więcej niż maju (wówczas sprzedaż spadła o 90 proc.)”.       

Jeśli rządy wkrótce nie przyznają się do wielkiego błędu i nie odwołają tej niczym nie uzasadnionej koronastrategii, to ruch turystyczny wróci do normy dopiero za kilka lat! I to tylko przy sprzyjających wiatrach.                      

Opracowanie BC 


Na podstawie gdansk.pl,  dziennikbaltycki.plhttps://www.gdansk.pl/wiadomosci/wplyw-koronawirusa-na-pomorska-branze-turystyczna-raport,a,170611

https://plus.dziennikbaltycki.pl/koronawirus-a-turystyka-wlasciciele-firm-turystycznych-jesli-rzad-nam-nie-pomoze-bedziemy-musieli-sie-zwijac-z-rynku/ar/c15-15118944

Obraz Alexandra_Koch z Pixaby 

Dodaj komentarz