Markowa ( cz. 2 )

Część druga

Przedwojenni działacze ludowi, już pod koniec 1939 roku powołują konspiracyjne struktury partyjne Stronnictwa Ludowego tzw.” Trójki Rocha”.

W lutym 1940 roku zaczynają na tym terenie powstawać konspiracyjne struktury wojskowego Związku Walki Zbrojnej. Jego pierwszych żołnierzy zaprzysięga w  Soninie, udający się do Lwowa, gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski, komendant Służby Zwycięstwu Polski, aresztowany później przez Sowietów.

W 1942 roku sformowano gminny oddział Batalionów Chłopskich, dowodzony przez Michała Ulmę.

Mieszkanka Markowej, znana działaczka ludowa, pani Zofia Solarzowa  napisała hymn Batalionów Chłopskich : „Do boju o Polskę Ludową”. Przez całą okupację w Markowej kolportowano konspiracyjną prasę, a od 1944 roku, w domu Zofii i Antoniego Gallów działała tajna drukarnia.

Markowa była bardzo dobrze zorganizowaną spółdzielczą wsią , z ładną i odmienną  od wielu sąsiednich wsi zabudową. Większość w niej niemieckich nazwisk oraz trwająca od pokoleń niechęć mieszkańców do przyjmowania do grona swych rodzin, osób spoza Markowej spowodowało, że wraz z innymi trzema pobliskimi wioskami, zainteresował się nią powstały  w tym czasie w Krakowie – Instytut Niemieckiej Pracy na Wschodzie.

Instytut w latach 1940-1942 wysyłał  do wsi pracowników do dokonywania pomiarów i badań czaszek, antropologicznych szczegółów budowy ciała jej mieszkańców oraz etymologii nazwisk i zabudowy wsi. Stwierdzono po analizie badań, że ludność tych wsi nadaje się do germanizacji.

Próby nakłaniania mieszkańców wsi do podpisywania volkslisty nie dały pożądanych efektów.

Markowej mieszkali również Żydzi, którzy jak wiemy byli  narodowością przeznaczoną przez Niemców do eksterminacji.

Społeczność żydowską w Markowej tworzyło 30 rodzin, czyli około 120 osób. Duża ich część zamieszkiwała część wsi, nazywaną Kazimierzem .

Niemcy niszczą najpierw dobytek Żydów i palą budynki gospodarcze co bogatszych  z nich.

Niemcy już 22 września 1939 roku zobowiązują wszystkich Żydów, którzy zamieszkują w odległości kilkudziesięciu kilometrów od linii Ribbentrop-Mołotow /przebiegała przez Przemyśl/ do bezzwłocznego przemieszczenia się na tereny zajęte przez Sowietów. Większość z nich pozostaje jednak na miejscu.

Wobec tego zaczęły obejmować ich kolejne, już miejscowe restrykcje jak : praca na rzecz okupanta, zakaz wykonywania swoich zawodów, przekazywanie swoich domów na kwaterunek dla Niemców, oddawanie swojego majątku rzeczowego domostwa, jak najbardziej osobistego, jak koce, futra i kosztowności, odśnieżania zimą odcinków dróg wielokilometrowych do Łańcuta i w samym mieście.

Oczywiście Żydzi nie mogli liczyć na żadne wynagrodzenie, choćby na wyżywienie.

Nadszedł przełom lat 1941-1942. To przedostatni akord niemieckiej eksterminacji Żydów – powstanie gett i zakaz dla nich opuszczania miejsc zamieszkania.

Ostatni moment dla Żydów chcących uciec i próbujących się ukryć. Zaczynają się polowania na Żydów.  Uciekający z miast starają się ukryć na wsiach, również w Markowej.

Do pewnego czasu co niektórym bogatszym Żydom udaje się przekupywać pieniędzmi posterunkowych żandarmów, żeby mieć spokój, ale ten okazuje się krótkim spokojem.

Jednym z posterunkowych był Konstanty Kindler. Pochodzi on z niemieckiej rodziny spod Konina.

Ten człowiek nie ma oporów sumienia. Zapamiętajcie to nazwisko.

Jacek Karcz

Ciąg dalszy nastąpi