Manifest Thunberg, czyli rewolucja wkracza w nową fazę. To już nie wezwanie do działalności ekologicznej, ale do rewolucyjnej aktywności politycznej – 30% albo L

Nic lepiej nie ilustruje zinfantylizowania ogarniającego obecną cywilizację zachodnią niż oszałamiająca kariera Grety Thunberg, przedstawianej jako mała dziewczynka przejęta losem naszej planety i samotnie rzucająca wyzwanie światu dorosłych. Od miesięcy media kreują jej obraz jako nastolatki, która bezkompromisowo protestuje przeciw zanieczyszczaniu środowiska naturalnego i emisji dwutlenku węgla do atmosfery.

Niedawno Greta wspólnie z dwoma towarzyszkami (towarzyszkiniami?) – Niemką Luisą Marią Neubauer i Chilijką Angelą Valenzuelą) – opublikowały manifest, w którym wskazały nowe cele klimatycznej rewolucji. Ogłosiły w nim m.in.:

Kryzys klimatyczny dotyczy nie tylko środowiska. To kryzys praw człowieka, sprawiedliwości i woli politycznej. Systemy ucisku takie jak kolonializm, rasizm i patriarchalizm stworzyły go i podsyciły. Musimy je rozmontować. Nasi przywódcy polityczni nie mogą już uchylać się od odpowiedzialności.

To już nie wezwanie do działalności ekologicznej, ale do rewolucyjnej aktywności politycznej. Zauważmy: zdefiniowanych zostało trzech wrogów: kolonializm, rasizm i patriarchalizm. Zastanawiające jest zwłaszcza to trzecie słowo, oznaczające w języku poprawności politycznej model społeczeństwa opartego na monogamicznym małżeństwie oraz rodzinie złożonej z ojca, matki i dzieci. Przedstawiany jest on jako forma wyzysku i opresji kobiet przez mężczyzn. Dzisiejsza rewolucja antropologiczna dąży do destrukcji tego modelu, promując m.in. wszelkie związki zwane w postępowej nowomowie „nieheteronormatywnymi”. Greta z koleżankami wzywa wprost: rozmontujmy ten „system ucisku”.

Zauważmy, że słowo „patriarchalizm” zostało zestawione w jednym rzędzie z takimi wyrazami, jak „kolonializm” i „rasizm”. Chodzi o zrównanie każdego, dla kogo ideałem pozostaje np. chrześcijański model małżeństwa i rodziny, z kolonizatorem lub rasistą.

Światowe media, nagłaśniając działalność szwedzkiej wagarowiczki, uczyniły z niej ikonę ruchu, który przyciąga coraz więcej młodzieży. Rzesze nastolatków w wielu krajach przejętych przyszłością naszej planety ze szczerymi intencjami przyłączają się do strajku klimatycznego, traktując Gretę jak kogoś w rodzaju proroka.

Teraz prorok wskazuje im wroga, przeciw któremu mają skierować swój gniew. To kolonializm, rasizm i patriarchalizm. Jest mała szansa, by nastolatkowie w krajach zachodnich stykali się bezpośrednio z kolonizatorami czy rasistami, natomiast możemy mieć pewność, że zetkną się z osobami uznającymi za normę kulturową małżeństwo rozumiane jako związek mężczyzny i kobiety oraz traktujące wszelkie inne konfiguracje jako odstępstwa od normy. To właśnie owi zwolennicy „patriarchalizmu” staną się więc jedynymi rzeczywistymi przeciwnikami znajdującymi się w bezpośrednim zasięgu zachodniej młodzieży. I to właśnie w nich ma być skierowane uderzenie – jako tych, którzy odpowiadają za kryzys klimatyczny.

Logicznie rzecz biorąc, nie sposób wskazać związku między globalnym ociepleniem a istnieniem naturalnego modelu rodziny. Logika nie jest jednak mocną stroną wspomnianego manifestu. Argument ekologiczny służy jedynie jako pretekst do pozyskiwania młodzieży dla lewicowych postulatów inżynierii społecznej.

Trzeba być niezwykle naiwnym, by uwierzyć, że autorką manifestu klimatycznego może być 16-letnia Greta. Czuć w tym raczej styl 23-letniej neomarksistki Luisy Marii Neubauer, którą anglojęzyczna Wikipedia przedstawia jako „wegankę, socjalistkę, radykalną feministkę, polityka klimatycznego”.

Gdybyśmy mieli rzeczywiście wskazać system w największym stopniu odpowiedzialny za degradację środowiska naturalnego, to byłby nim bez wątpienia komunizm. Tam, gdzie panował, zawsze prowadził do ekologicznej zapaści, o czym świadczy chociażby dzisiejszy widok wyschłego Jeziora Aralskiego. Obecnie największym trucicielem środowiska w skali globalnej pozostają komunistyczne Chiny, które nie przejmują się żadnymi normami ekologicznymi. Emitują one również do atmosfery najwięcej gazów cieplarnianych.

A jednak na liście wrogów do zniszczenia, przedstawionej przez Gretę, nie znajdziemy marksizmu. No cóż, trudno wymagać przystawiania sobie pistoletu do głowy…

autor: Grzegorz Górny

Dodaj komentarz