Ostatnio po opozycyjnej stronie rozpalają się umysły tęgich głów. Rozważają niesamowity problem matematyczny, który brzmi: Tusk wróci czy nie wróci? Już to snuje się przeróżne opcje, a to tego senatora wywalimy i wstawimy Tuska, a to Pupka sam odejdzie i wstawimy Tuska. Na wieść o powrocie zjeżyły się włosy Trzaskatora dyktatora Warszawki, no bo co to będzie? Sama myśl o powrocie Donaldinho jednych napawa nadzieją, innych szczerze przeraża, a jeszcze innych bawi do łez. Jak sytuacja wygląda naprawdę? Trudno powiedzieć jak w rzeczywistości będzie wyglądał ewentualny powrót Tuska. Czy to coś da Platformie? Moim zdaniem nie. Kiedyś jakiś wybitny trener chyba Kazimierz Górski powiedział: „Nazwiska nie wygrywają”. Miał rację. To, że ktoś kiedyś był dobrym graczem nie znaczy że i teraz nim jest. Podobnie ma się sytuacja z D. Tuskiem. Za nim kroczy „sława zwycięzcy”. Starsze pokolenie w PO liczy na to że nazwisko chwyci, Kaczyński wystraszy się konkurenta, odda władzę i znów będzie można kraść jak dawniej.
Nie będzie. Jest tego kilka powodów. Po pierwsze, Nazwisko Tuska nie gra już od dawna w ekstraklasie, to nawet nie jest już pierwsza liga, to raczej okręgówka. Zaklinanie rzeczywistości nic tu nie pomoże. Po drugie. Do głosu w Platformie doszło pokolenie młodych wilczków takich jak Trzaskowski, które poczuły już krew i nie chcą ustąpić pradziadziowi Tuskowi. Po trzecie. Jest jeszcze Schetyna, który absolutnie nie zamierza oddać władzy w PO bez walki. Pamiętajmy, że nadal ma chrapkę na stanowisko premiera, a może nawet prezydenta. Po czwarte. Sam Tusk nie chce za bardzo wracać. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Zna sondaże, i wie że ludzie go nie chcą, a wręcz szczerze nie znoszą. Pamiętają słynne słowa „ jak nie ma to nie ma i co ja poradzę”, albo ministra Rostowskiego „Piniendzy ni ma i nie będzie”.
Szczególnym problemem Tuska jest to, że PO jest w rozsypce. Jego sytuacja jest podobna do tej, w której znalazł się Hitler po wyjściu więzienia. Czy Tusk będąc w „Brukselskiej niewoli” napisał już swój „Mein Kampf”? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne. Powrót Tuska i jakikolwiek jego angaż w Polską politykę to trzecia kadencja i większość konstytucyjna dla PiS. Dlaczego tak sądzę? Każdym swoim ruchem, Tusk będzie topił Platformę.
Krótko mówiąc będzie dla niej coraz większym obciążeniem. Dodatkowo pogłębią się walki plemienne wewnątrz PO, co nie ułatwi mu życia na stołku szefa. Efekt końcowy będzie taki, że Platforma zatonie. Zamiast więc dumnego powrotu na białym koniu w lśniącej zbroi, będzie raczej przejazd dwukółką, bo konia i zbroję ukradli.
Piotr Kołodziejczyk
- foto – zdjęcie pani Basi Pieli