Jak donosi Radio Szczecin szczecińscy naukowcy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego odnotowali na swoim koncie kolejny sukces na polu przywracania tożsamości ofiarom komunistycznej władzy sterowanej przez Sowietów. Tym razem chodzi o identyfikację szczątków jednego z Żołnierzy Wyklętych działających na Podhalu, aresztowanego przez UB w 1950 roku Bolesława Skubla ps. Waligóra. Skazanemu przez sąd w Krakowie, oczywiście na podstawie fikcyjnych dowodów na karę wielu lat pozbawienia wolności, udaje się zbiec z więziennego konwoju w 1952 roku, ale rok później ginie z ręki funkcjonariusza UB w przygotowanej przez służby zasadzce, zdradzony przez człowieka, któremu bezgranicznie ufał.
Identyfikacja szczątków Bolesława Skubla nie byłaby możliwa gdyby nie determinacja rodziny, która od wielu lat podejmowała bezskuteczne próby lokalizacji miejsca jego pochówku oraz wsparcie Fundacji Niezłomni organizującej zbiórki środków na ekshumację i identyfikację Żołnierzy Wyklętych. Kolejne wytypowane miejsce pochówku okazało się tym razem strzałem w dziesiątkę. Przeprowadzona w zeszłym roku ekshumacja szczątków na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, dzięki pracy szczecińskich genetyków, zakończyła wreszcie sukcesem wieloletnie poszukiwania.
Jak się okazuje działalność Bolesława Skubla, nie wszystkim historykom przypadła do gustu. Choć ma on na swoim koncie działalność w czasie wojny w organizacji niepodległościowej Konfederacja Tatrzańska, a po wojnie działał w 2. Kompanii Tatrzańskiej Zgupowania Błyskawica majora Józefa Kurasia ps. Ogień oraz od 1947 roku współpracował z Józefem Świdrem ps. Mściciel i Stanisławem Ludzią ps. Harnaś angażując się czynnie w działalność niepodległościową, to niektórzy historycy podważają jego udział w walce o niepodległość państwa polskiego po ogłoszeniu amnestii w 1947 roku oraz wskazują na działania, które według nich jak czytamy we fragmencie komunikatu wydanego przez IPN w Krakowie zamieszczonym przez portal gs24.pl mogą budzić pewne kontrowersje:
,,Chodzi m.in. o bliskie kontakty z zabójcami Józefa Oppenheima, znanego przewodnika górskiego, taternika, w II RP i w pierwszym okresie po wojnie kierownika TOPR. Nie sposób także uznać za wkład w walkę o niepodległą Polskę przemytu towarów przez granicę polsko-czechosłowacką czy handlowania na „czarnym rynku”. Były one sposobem na przeżycie w warunkach opresyjnego państwa totalitarnego, ale same w sobie nie stanowiły wkładu w walkę o niepodległy byt państwa polskiego”.
Przy okazji nie sposób nie nawiązać do tematu powojennego podziemia antykomunistycznego, które robiło co mogło aby uchronić Polskę przed przyłączeniem do Związku Sowieckiego. Działalność jego przedstawicieli podlega od kilku lat gorącej dyskusji publicznej. Obok przywracania pamięci Żołnierzom Niezłomnym coraz częściej pojawiają się głosy historyków, że nie można ich działań gloryfikować i przyjmować bezkrytycznie. Kij w mrowisko już trzy lata temu włożył znany ze śmiałych tez dotyczących nietykalnych dotąd kart historii naszego narodu, publicysta historyczny, zastępca redaktora naczelnego tygodnika Do Rzeczy, Piotr Zychowicz. (https://m.youtube.com/watch?v=MZe9MjYKAM4).
Są takie nazwiska Wyklętych, które wzbudzają wiele kontrowersji i to nie tylko wśród ludności zamieszkałej na terenie ich działania. Zarzuca im się mordowanie bezbronnej ludności cywilnej, a tym samym przekroczenie pewnych granic. Wystarczy wspomnieć kapitana Romualda Rajsa ps. Bury dowódcy oddziału PAS NZW, którego działalność (chodzi o wydarzenia z 1946 roku na terenie obecnego powiatu hajnowskiego, doszło wtedy do pacyfikacji wsi zamieszkanych przez mniejszość białoruską) wywołuje do tej pory, choć śmierć ludności cywilnej nie była efektem celowych działań oddziału, a raczej nieprzewidzianego splotu wydarzeń, niechęć lokalnej społeczności, w której żyją potomkowie ofiar tych zdarzeń. Również major Zygmunt Szendzielarz ps. Łupaszka uznany jednym z najbardziej zasłużonych dowódców partyzanckiego podziemia nie uniknął oskarżeń o pacyfikację cywilnej ludności białoruskiej i litewskiej.
Jeśli ktoś bardzo chce, to zawsze rysę na szkle znajdzie. A ponieważ nie ma dymu bez ognia, i każde działanie choćby zaplanowane w każdym calu, przyjmuje często nieoczekiwany obrót, trudno się dziwić, że dochodziło do incydentów nieakceptowanych społecznie. Alternatywą było poddanie się Sowietom bez walki. Czy to spodobałoby się historykom?
Więcej na temat: ,,Wyklęci. Kontrowersje i fakty” na stronie: https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/78670,Panel-dyskusyjny-Wykleci-Kontrowersje-i-fakty-Lupaszka-Bury-i-Ogien-Gdynia-28-wr.html
Opracowanie BC
Źródło: