Tekst z 12.09.2013 r.:
W zasadzie wiadomość ta jest już spopularyzowana: Andrzej Drawicz figuruje w ewidencji UB/SB jako osobowe źródło informacji pseudonim „Zbigniew Kowalski” lub „Kowalski” nr 5040 w okresie od 3.10.1953 do 30.10.1962 r. Po raz pierwszy czytałem o tym w „Kryptonim „Liryka” Joanny Siedleckiej, która okrasiła tę wiadomość fotokopią pisemnej „konsultacji” na temat literatury radzieckiej. Inicjatywę odtworzenia teczki pracy „Kowalskiego” uważam z wszech miar za godną poparcia. Takie inicjatywy zwykłem popierać czynem, więc przygotowałem dokumenty, których autorstwo przypisuję właśnie Drawiczowi i jego oficerowi prowadzącemu:
Źródło: „Kowalski” Warszawa, dn. 9.5.1960 r.
Przyjął: Wołpiuk W. Ściśle tajne
D o n i e s i e n i e
W czasie pobytu STS-u w Parmie dnia 4.IV przybył tam pracownik radiostacji „Wolna Europa” Zygmunt Michałowski, jak oświadczył, „po drodze z wizytą u ciotki”. ZM spędził w Parmie około trzech-czterech dni. Ze względu na całkowitą ostentacyjność jegoi przybycia i starannie przez niego podkreślany półtowarzyski charakter spotkania – atmosfera stwarzana wokół jego osoby miała charakter całkowicie swobodny, kurtuazyjny, nieco niepoważny, przy czem cały zespół wiedział, kto zacz M., spotykał już przedtem Jareckiego i Drawicza /w r. 1957 w Paryżu, w czasie występu w stowarzyszeniu kombatantów, Jareckiego również w Wiedniu oraz kierownika redakcji młodzieżowej P. Radio R. Stawickiego w Wiedniu. Odnosi się wrażenie, ze ma on obsługiwać odcinek kulturalny i młodzieżowy innych tematów życia krajowego w rozmowach, które słyszałem nie poruszał. Powierzchowność i nieco przesadnie eleganckie maniery M. oraz jego nonszalancki, a zarazem egzaltowany sposób mówienia czynią zeń w rozmowie typ tzw. „czarującego dżentelmena” i „duszy towarzystwa”. Wydaje się, że M-u bardzo zależy na takim wrażeniu, trudno powiedzieć, czy nie chce czy nie potrafi być serio.
M. interesował się występem STS, o którym miał pisać do „WE” i „Kultury”. Podkreślał chęć zachowania całkowitego obiektywizmu na życzenie wyrażane w tym względzie przez AD odpowiedział okrzykami: „Ależ oczywiście. Ależ naturalnie”. Prosił, jak się wyrażał, „Czy mu powiedzieć, co ma napisać”, gdyż „nie czuje się kompetentny”. Poinformowany o sytuacji i zadaniach STS-u, po obejrzeniu spektaklu odczytał AD i AJ fragment recenzji. Zwrócono mu uwagę, że pewne akcenty są tam – niezgodne ze stanem faktycznym – położone na w zasadzie negatywny stosunek STS-u do rzeczywistości. Nie protestował, nie obiecywał również, że cokolwiek zmieni. Przy okazji demonstrował serwis wycinków prasowych oraz biuletyn „WE” z wiadomościami na temat teatrów studenckich. Biuletyn sprawiał wrażenie prowadzonego fachowo i kompetentnie, przy tym – przez podkreślanie pewnych członów zdań – absolutnie tendencyjnie.
W innej rozmowie /uczestniczyłem w trzech lub czterech, większość z nich wypełniały błahostki typu towarzyskiego/ M. wypytywał o młodzież polską. Na co oni obecnie liczą? Czego się spodziewają. Wydawał się nie wiedzieć ewentualnie nie chcieć wiedzieć o kryzysie postawy „tumiwisizmu” i cynizmu, o występujących aktualnie objawach poszukiwania skromnego, lecz racjonalnego programu programu. Informowano go m.in. z powołaniem na literaturę, której tytuły starannie zapisywał. Sprawiał wrażenie człowieka, który wykorzystuje spotkania przede wszystkim do podniesienia własnych kwalifikacji.
M. przekazał również AD i AJ paczki z książkami przesyłanymi z „Kultury” przez Hertza. Były to m.in. powieści Guilley–Chmielowskiej, Herlinga-Grudzińskiego, Tibora Dery /”Niki”/, Abrama Tertza /”Sąd idzie”/, rozprawy W. Sukiennickiego „Kolumbowy błąd”, Cz. Miłosza „Rodzinna Europa” oraz kilka ostatnich numerów „Kultury”.
„Z. Kowalski”
Czytaj więcej na: https://lustratorpolski.wordpress.com/2021/01/05/andrzej-drawicz-na-pograniczu-literatury-i-harcerstwa/
Wiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Drawicz
fot. PAP