Okazuje się, że listopad to istotnie (nie tylko piękna!) niebezpieczna pora dla marzycieli o wolności i to nie tylko w polskiej historii. Wychodzi na to, że po słowiańsku leniwy okrywający się rumieńcem wstydu Putin tym razem przespał nie wspomagając Trumpa (russian collusion), ale jednak swoje zrobili przebiegli czerwoni Chińczycy (krwią milionów swoich ofiar), wykorzystując swoje (bodaj 75% własności) systemu Dominion częściowo zabezpieczającego liczenie głosów w prezydenckich wyborach w US. Wydaje się, że doświadczamy globalnego blitzkriegu, przeciwko ludowemu trybunowi Trumpowi. Generalnie na amerykańskim podwórku doszło do wielu zmian. Partia Demokratyczna dotąd reprezentująca mniejszości etniczne i “klasę robotniczą”, dziś jest partią bogaczy z Hollywood, miliarderów z Wall Street i super-duper miliarderów z mediów i korporacji HI TECH. Przy bliższym spojrzeniu korporacyjny zamach stanu na ustrój republikański i prezydenturę w US przypomina wprost operację wojskową, swoisty blitzkrieg planowany i egzekwowany przy wojennym stole.
Rządzący tracą już cierpliwość, ludzie są wiecznie niezadowoleni, teraz już nawet nie pasują im maski! A przecież to tylko próbka z prze bogatego repertuaru, rząd dla naszego dobra może jeszcze zrobić dużo więcej. Na przykład mamy zimę, rząd specjalną uchwałą może zarządzić turban dla każdego mężczyzny i czador dla kobiet, aby nie czuły się dyskryminowane. Nie chcecie masek, będziecie chodzić w turbanie i hidżabie, a dla tych co podskakują zamówimy od Putina rosyjskie onuce. Chwilowo nic nie ma na rządowej rozpisce dla dzieci nawet szkoły, a niech siedzą w domu, już dosyć tego narażenia biednych nauczycieli. telewizor, komputer, ciepłe mleczko i łóżeczko…
Naprawdę nadchodzą nowe czasy, nowy świat. Zdradzę tajemnicę. Politycy jeśli chcecie wygrać wybory powinniście naśladować Joe Bidena! Siedzieć cicho w “piwnicznej izbie”, broń Boże żadnych wieców, żadnych spotkań z wyborcami. Chyba, że że to ludzie z obsługi i ochroniarze. Jeśli już musicie wypowiedzieć się w mediach to postraszcie wyborców jakąś zarazą, jak nic nie przychodzi Wam do głowy, może być nawet COVID. Za moją radę nie trzeba płacić, a zwycięstwo w nowej rzeczywistości macie w kieszeni! Dziś trzeba być nowoczesnym politykiem i liczyć tylko na maszyny liczące głosy, to one zapewnią Wam zwycięstwo…
Jakie szanse ma Trump na ukazanie kreatywnych zawiłości wyborczego oszustwa w prezydenckich wyborach? Jak zatańczy na wątłej linie praworządności w niezmierzonym morzu rekinów skorumpowanego systemy wyborczego w poszczególnych stanach, wśród głodnych pełnej niekontrolowanej władzy pożądanej przez lewicowe elity, których ikony otwarcie pachną komuną? Biedny, bogaty Trump, który zuchwale desantował się w nieobliczalny sposób w polityczny fotel supermocarstwa. Przypomina nieco trybuna ludowego z okresu rzymskiej republiki dążącego do reform i uderzającego w stan posiadania zorganizowanej oligarchii (np. reformy braci Grakchów,133-121 p.n.e., które niestety źle dla nich się skończyły). Trump jest na pewno kanarkiem w przysłowiowej kopalni, ale i szansą na wybudzenie legionów konserwatywnych Amerykanów, którzy jeszcze są obeznani ze zdrowym rozsądkiem i którzy globalnej lewicy mogą powiedzieć: NIE!
Jeśli Trump przegra (wskutek wyborczego oszustwa), wtedy słynna amerykańska wolność i suwerenność obywatelska dostanie się pod cepy i zasady krwawych (historycznie sprawdzonych) idiotów od sierpa i młota. Kto dziś, przy ciągle jeszcze dostępnej literaturze referującej rozwój tyranii komunizmu i nazizmu tego nie rozumie, jest dowodem na zaskakujący upadek rodzaju ludzkiego w totalitarną nicość. Musimy zadać sobie pytanie kim są przeciwnicy, wrogowie Trumpa, faceta, który chce ocalić, zachować świat starych ukształtowanych przez tysiące lat wartości, którymi jeszcze dziś żyjemy. Jakie niosą wartości i do czego doprowadziłoby ich zwycięstwo? Przecież oni na swoich sztandarach niosą zagładę wszystkiego co znamy, co kochamy, czego pragniemy i za co oddawali często życie nasi ojcowie i podziwiani bohaterowie. Czyżby bezmyślną refleksją znudziłby nam się ten świat i chcemy otworzyć się na radość i miłosierdzie sierpa i młota? Wiem, idiotów nie sieją, jednak rodzą się i następnie popierają aborcję i eutanazję (samo nienawidzący się człowiek)…
Według globalnej ewangelii wyniesionego na ołtarze banków centralnych i organizacji pozarządowych Sorosa wygłoszonej w Davos, w 2020 r. ma zniknąć jedna ze znacznych przeszkód na świetlistej drodze do nowego pięknego świata. Tą przeszkodą jest rebeliant prezydent Trump w nieodpowiedzialny sposób próbujący zatrzymać chiński komunistyczny system globalizacji naiwnie przeciwstawiając mu jakieś zużyte, obciachowe, skompromitowane, żenujące rzekome wartości rodziny, własności, religii i narodu, czy podobne temu bełkotu badziewie…
Żyjemy w świecie dezinformacji rozpowszechnianej na wielu frontach. Dziś najbardziej zauważalnej przy okazji zmanipulowanych wyborów w USA i chińskiej ofensywy zwanej COVID-em 19, która jest dogodnym parawanem tak dla wyborczych oszustw i machinacji. Jak i niestety właśnie wdrażanej bezczelnej próby odzierania zdezorientowanych obywateli z ich wywalczonych i zagwarantowanych w konstytucjach praw i wolności. Następną ofiarą tej globalistycznej ofensywy jest klasa średnia, czyli warstwa ciężko pracujących niezależnych obywateli. Kiedy COVID-owe obostrzenia zabijają małe firmy, wzrastają obroty i dochody wielkich korporacji (MSM, Amazon, Google, Facebook, Twitter,Yahoo etc) .
Genialnie zaprojektowana wojna przeciwko wolnościom obywatelskim przebiega w medialnie stworzonej atmosferze psychozy strachu przed uwolnioną bronią biologiczną w postaci wirusa o dość niskiej śmiertelności (blisko 0.3%). Jedyną zasługą podłej pandemii Covidu jest zanik dorocznej grypy o blisko 98%. Tak naprawdę interesującym jest, że ten globo-banksterski blitzkrieg uderza we wszystkie kraje świata, w których działają dobrze rozwinięte media i portale społecznościowe…
Zauważalny jest też pośpiech w stosowaniu drakońskich obostrzeń, zakazów i nakazów nakładanych na obywateli poszczególnych krajów przez wybrane przez nich agendy rządowe, stymulowane przez globalne organizacje międzynarodowe, czy też ich lokalne “ambasady” (banki centralne) w poszczególnych państwach narodowych. Pośpiech w zastraszaniu i dokręcaniu śruby związany jest z tym, że w miarę upływu czasu w widoczny sposób spada wskaźnik śmiertelności wirusa. Również wypływa coraz więcej informacji ze świata medycznego o jego znikomej szkodliwości w stosunku do dzieci i ludzi zdrowych, oraz o specyficznej statystyce przyczyn zgonów powiązanej z “zanikiem” innych przyczyn śmierci poza C19. Miarą tragedii w Kalifornii jest fakt, że gubernator Newsom ponownie (chyba już trzeci raz w tym roku) między innymi obostrzeniami, pozamykał salony fryzjerskie. Trening posłuszeństwa trwa w najlepsze…
W US w 2017 r. 523 dzieci (5-15 lat) popełniły samobójstwo, w tym roku 42 dzieci zmarło na COVID, czy to powód na zamknięcie wszystkich szkół? W 40 mln Kalifornii dotychczas ofiarą COVID padło dwoje dzieci do 18 roku życia, ciekawe ilu straciło życie na rowerze, bądź w basenie (zakazać koła i wody?)? 60 mln dzieci w USA nie chodzi do szkół, gra całe dnie na komputerze, niczego wartościowego poza małpiej sprawności się nie ucząc, czy lewica zamykająca szkoły liczy na wychowanie bezrozumnych robotów? To nawet nie są jaja, to pokazuje, że obywatele są bez nabiału. Niestety widać, że przy takim stopniu ogłupienia, grzecznego zidiocenia, może istotnie ludzie nie powinni mieć dzieci? Oczywiście dopóki sami nie dorosną do roli rodzica i obywatela. Niech nihilistycznie biorąc niech rzeczywiście idą do urn, byle nie wyborczych. Dla globalistycznej kabały ten cały cyrk nie ma najmniejszego znaczenia, ale takiej okazji do uzyskania kontroli nad populacją, jak COVID nie można tak sobie przepuścić…
Wydaje się, że na deskach dzisiejszego politycznego teatru w US (z imperialnymi przyległościami) grają trzy orkiestry. Jedną jest banksterska, globalistyczna z największymi korporacjami HI TECH (dzisiejsza ropa) wysługująca się Deep State (w każdym państwie), sympatyzująca z komunistycznymi Chinami. Ci ludzie to gardzący koncepcją BOGA ateiści, których ostatecznym celem jest zajęcie tradycyjnej pozycji Boga, czyli w rozwinięciu uzyskanie totalnej kontroli nad populacją. Czyli totalitaryzm w wydaniu Lenina/Stalina/Mao, właściwie dojrzały socjalizm w postaci komunizmu (reprezentowanie klasy), bądź odgrzewany (z inspiracji semicki i zarazem antysemicki) narodowy (naród wybrany) socjalizm Hitlera. W tej grze nie interesuje nas semantyka różnorodności socjalizmów, ale wspólny dla nich totalitaryzm, czyli system absolutnej kontroli nad populacją. Wiadomo, że w narodowej odmianie socjalistycznego faszyzmu, czyli nazizmu opartego nie o klasę, ale o rasę, akcent kładziony był na naród, a nie na zachowanie praw własności znanej z “przeszłego “ systemu kapitalistycznego, wszystko było również jednak podporządkowane (faszyzm) PAŃSTWU.
Druga to bardziej płynna, bo reprezentująca przemysł zbrojeniowy (przed którym ostrzegał gen./prezydent Dwight Eisenhower) powiązana z Deep State i neo-cons (byli komuniści trockiści, dywersanci wśród republikanów, dziś never-Trumpers). W obydwu partiach zakotwiczeni są ludzie z wymienionych wyżej grup interesu nadzorowani przez lobbystów reprezentujących interesy tych grup.
Wydaje się, że wreszcie narodziła się trzecia siła będąca naturalną instynktowną samoobroną wobec brutalnych sił globalnego bezpaństwowego imperializmu (ach, gdyby dożył Wowka Lenin, mógłby coś napisać!) jak i wewnętrznych skonsolidowanych sił dbających jedynie o biznes/portfel gardzących patriotyzmem i próbą kontynuacji dorobku Ojców Założycieli US. Tę siłę reprezentuje dziś prezydent Donald J. Trump, wyniesiony własną zuchwałością i bezczelnym pragnieniem reprezentowania interesów “normalnych” Amerykanów ceniących wartości rodzinne, patriotyczne, prawo do wyznawania religii, prawo do własności, do posiadania broni, wolności i budowania własnego życia i sukcesu. Oczywiście te amerykańskie tradycyjne prawa i wolności nie mają nic wspólnego z totalitaryzmem i spokrewnionym z nim lewactwem, który dziś zagraża Ameryce.
W amerykańskim bałaganie, w trwającej medialnej wojnie domowej widać pewne kontury możliwej przyszłości. Globalna czerwona lewica, sprzymierzona z krajem w którym ostatecznie zwyciężył naukowy socjalizm, pośpiesznie przysłowiowym kolanem upycha chwiejącego się staruszka Joe Bidena na urząd prezydenta. Ten już stara się kocim targiem “urzędować” mianując na lewo (głównie) i prawo ludzi do swojego przyszłego gabinetu. Wszelkie, a ciągle narastające meldunki i dowody na kompletne oszustwo w połowie tuzina stanów jego ludzie i MSM redukują do tanich sensacji niewartych uwagi. Słowem używając narracji smoleńskiej Biden jest na kursie i na ścieżce, ale przecież może się poślizgnąć, już zwichnął stopę bawiąc się z psem. Co będzie jak weźmie się za wielką politykę?
Zauważalny jest podział na Demokratów (choć ok. 30% z nich jednak uważa, że wybory zostały sfałszowane) i podział między Republikanami z partyjnym establishmentem, który już uznaje “prezydenta elekta” Bidena i interesuje się swoimi pozycjami w nowej rzeczywistości. Wokół Trumpa gromadzą się “wierni”, którzy ani myślą uznać wynik oszukanych wyborów, a główną swoją energię kierują na gromadzenie i rozpowszechnianie licznych dowodów na nadużycia. Lokalne sądy i lokalni politycy są niezbyt zainteresowani fałszerstwami wyborczymi na swoim terenie. Choć miesiąc temu to nierzadko właśnie dzięki bardzo aktywnej kampanii Trumpa zdobyli swoje stołki, dziś są gotowi kopać pod nim dołki. Gubernator stanu Pensylwanii Brian Kemp broni się jak może, aby nie odpowiedzieć na apele i prośby swoich wyborców o zwołanie specjalnego posiedzenia stanowego parlamentu w/s oszustw wyborczych. Niektórzy wprost mówią o finansowych powiązaniach wierchuszki również Partii Republikańskiej nawet z Chinami, poprzez leasing na czas wyborów maszyn Dominion, jak i zakupie masek (COVID).
Jednak wśród wyborców tych stanów w których dopuszczono się nadużyć narasta bunt. Trwają demonstracje i wiece, ludzie komentują coraz więcej napływających informacji o oszustwach. To z kolei stwarza presję na lokalnych polityków i sądy, które praktycznie nie chcą się nadużyciami zajmować. Kilka dni temu na wiecu w stanie Georgia wystąpili “rewolucyjni” patrioci i zarazem radykalni adwokaci walczący z oszustwami w tych wyborach. Gwiazdą tu jest Sidney Powell z Teksasu, była adwokat gen. Mike’s Flynna (ostatnio ułaskawionego przez prezydenta Trumpa), oraz ognisty mówca adwokat z Georgii Lin Wood, który w bardzo ostrym (zgoła płomiennym ewangeliczne) przemówieniu wskazał na okropną korupcję stanowych elit obydwu partii. Wood nawet postulował, aby ludzie nie brali udziału w specjalnych wyborach 5 stycznia. Trzeba dodać, że w grze tu są dwa miejsca w Senacie właśnie ze stanu Georgia, obydwie partie pompują w te zmagania miliony dolarów. Lin Wood rzucił Republikanom aby zignorowali te wybory, bo odbędą się one w tym samym oszukańczym systemie. Zarzucił też obydwu republikańskim kandydatom (są oni senatorami w bieżącej kadencji), że nie bronią Trumpa i dbają tylko o swoje stołki.
Zespół prawników Powell-Wood działający obok oficjalnych prawników prezydenta Trumpa (Rudy Giuliani i Jenna Ellis) mając do czynienia z błyskawicznie zamykającym się kalendarzem, składają wiele pozwów sądowych w obrębie poszczególnych stanów. Organizują spotkania z lokalnymi parlamentarzystami prezentując dowody na oszustwa wyborcze, zeznania świadków nadużyć, prezentując dowody zapisów kamer. Wszystko idzie jak po grudzie, ale wieść niesie i narasta fala niezadowolenia.
Przypomnijmy, że to wszystko pachnie skandalem i wielkim szwindlem, przecież “zwycięzca” Biden wygrał tylko w 17% powiatów! Resztę puli zgarnął Trump (83%!). Republikańscy kandydaci idąc na fali zwycięstw Trumpa nie stracili ani jednego miejsca w Kongresie, przeciwnie zyskali, podobnie było w stanowych parlamentach. Trump cieszy się poparciem 95% Republikanów, na niego głosowało aż 26% nie-białych wyborców. W US jest 19 powiatów w których wyniki głosowania od 1980 r. trafnie przepowiadają zwycięzcę w prezydenckich wyborach, w tym roku aż 18 z nich wskazało na Trumpa, ale podobno jakimś cudem “przegrał”?
Zawiadujący Bidenem skupili się na wielkich miastach w “wahających” się stanach, a mianowicie na Atlancie, Milwaukee, Filadelfii i Detroit. Tam od dawien dawna rządzą Dems, więc mogli przeprowadzić głosowania jak tylko chcieli (łącznie z dostawami lewych wypełnionych kart wyborczych), aby przechylić szalę zwycięstwa. Spójrzmy jakich cudów nad urną dopuszczono się np. w stanie Michigan gdzie w 3,276 punktach wyborczych, w głosowaniach wzięło udział od 350% (!) do 84% “uprawnionych” do głosowania. To tylko jeden przykład okropnych przekrętów. Jeśli po tych wyborach naprawdę prezydentem zostanie Biden, to globaliści gwałtownie przyspieszą i to co jeszcze jest dobrego w Ameryce wypadnie na kolejnych “lewych” zakrętach i w kolejnych nadchodzących przekrętach…
Aby nie przedłużać dodam tylko, że słynny gen. Flynn, publicznie zaproponował prezydentowi Trumpowi opcję ostateczną w obronie republiki, przed konsekwencjami wyborczych oszustw. Trump powinien bronić Konstytucji i republikańskiego ustroju wprowadzając ograniczony stan wyjątkowy…
Jedno jest na dziś pewne, Amerykanie uczestniczą w bezwstydnym eksperymencie wyborczego oszustwa zaaranżowanego przez spragnione kontroli nad światem globalistyczne lewicowe elity… Wkrótce będzie naprawdę interesująco…
Jacek K. Matysiak
Kalifornia, 2020/12/06