– Ręce mojej córki po tygodniu w szkole – efekt obowiązkowego dezynfekowania rąk przed każdą (!) lekcją. To istne szaleństwo. Czy naprawdę nie wystarczy, by dzieciaki myły ręce zwykłym mydłem? – napisała na Twitterze poseł Anna Maria Siarkowska (PiS) kierując pytanie m.in. do ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego.
Piontkowski odpowiedział, że nie ma obowiązku nieustannej dezynfekcji rąk płynem na bazie alkoholu, a według wskazań lekarzy wystarczy regularne mycie rąk mydłem.
Mój komentarz [wprawo.pl]: Kto jest odpowiedzialny za to, że ręce córki poseł Siarkowskiej wyglądają tak, jak wyglądają? Czy winien jest dyrektor szkoły, albo nauczyciele? Nie! Winni są politycy partii rządzącej, którzy tak skutecznie nastraszyli Polaków wirusem-zabójcą, że rozum poszedł spać i obudziły się upiory. Co z tego, że Ministerstwo Edukacji nie wprowadziło obowiązku dezynfekowania rąk, a Główny Inspektor Sanitarny nie zaleca stosowania środków dezynfekujących do rąk w stosunku do dzieci? W części szkół ogłupieni i wystraszeni dyrektorzy wprowadzili sanitarny terror, który musi doprowadzić do uszczerbku na zdrowiu.
Kogo posłuchali dyrektorzy nakazujący nieustanną dezynfekcję i maskowanie? Posłuchali ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który ogłosił, że konieczne jest przyswojenie tej podstawowej zasady DDM, czyli dezynfekcja, dystans i maseczki. No więc przyswoili i córka poseł Siarkowskiej jest ofiarą tego przyswojenia. I nie ona jedna!
Albo rządzący natychmiast zakończą korona-hucpę, albo to wariactwo będzie narastało. Gdy zaczną się masowe przeziębienia, szkoły w ogóle przestaną funkcjonować, a dzieci z rodzicami wylądują na kwarantannie. Jak długo można wyjaśniać rzeczy tak oczywiste? Jak długo jeszcze trzeba będzie walić w ten mur covidowej głupoty i zabobonu, żeby w końcu coś drgnęło?
Źródło informacji: Twitter
Za: Bibula.com