Gdybanie jest coraz bardziej popularne. Wystarczy wspomnieć modne ostatnio przedstawianie historii alternatywnej. Gdybanie jest też zajęciem bezpiecznym. Gdybając, można ukryć swą niepewność lub niewiedzę co do rzeczywistego stanu rzeczy, a również nie narazić się na protesty i pozwy, bo przecież nie mówimy jak jest, lecz co byłoby, gdyby…
I mnie nie ominęła ochota na gdybanie. Pogdybam więc trochę o koronawirusie a raczej jego pochodzeniu. Gdybam nie z powodu ostrożności procesowej a niewiedzy. Po prostu nie wiem jak było. Mogę jedynie gdybać, jak mogłoby być.
Teorii pochodzenia tego paskudztwa jest wiele i dziś trudno stwierdzić, które są bardziej a które mniej prawdopodobne. Twardych dowodów brak. Spróbuję je z grubsza uporządkować.
Wirus powstał w wyniku naturalnej mutacji, co twierdzi wielu wirusologów albo wskutek laboratoryjnych manipulacji, co głoszą inni fachowcy. Jeśli jest wytworem laboratorium, to którego? Tu głównym podejrzanym jest laboratorium w Wuhan. Ale ciekawsze jest pytanie: czy wydostał się przez przypadek, czy wskutek celowego działania? Jeśli to drugie, to kto jest tego sprawcą? Amerykanie oskarżają Chińczyków a Chińczycy Amerykanów, choć to drugie oskarżenie ma raczej charakter rytualny. I gdy wydawało się, że jedynym oskarżonym zostały Chiny, niespodziewanie władze Rosji zgłosiły specyficzny donos na samych siebie.
Prezydent Putin ogłaszając niewątpliwy sukces jego kraju, jakim jest stworzenie skutecznej szczepionki na COVID-a, dodał, że rosyjskie laboratoria pracowały nad nią od sześciu lat. Sześć lat pracy nad wirusem, który pojawił się rok temu musi zadziwiać. Prorocy jacyś, czy co?
Rosja jest wprawdzie stroną konwencji o zakazie broni biologicznej, jednak w dotrzymywanie przez Sowietów i ich kontynuatorów umów rozbrojeniowych mogą wierzyć tylko dzieci do lat czterech i to pod warunkiem, że nie uświadomiły ich starszaki. Podobnie jest z bronią chemiczną, teoretycznie zakazaną. Skuteczność tego zakazu widzieliśmy kilkakrotnie w postaci gorących herbatek serwowanych niezbyt gorliwie kochającym obecnych władców Rosji. Wypuszczenie wirusa w Chinach, tak by oddalić od siebie podejrzenia i jednocześnie wzmocnić konflikt chińsko – amerykański, mogłoby być działaniem w stylu sowieckich służb.
Pozostańmy przy Chinach, których stosunek do konwencji rozbrojeniowych jest podobny do rosyjskiego. Co zrobiłbym, gdybym był Chińczykiem, a ściślej mówiąc chińskim przywódcą, i chciał osiągnąć to, co jest niezmiennym celem komunistów, czyli zniszczyć zgniły Zachód? Wydaje mi się, że postąpiłbym mniej więcej tak, jak mieliśmy okazję obserwować.
Wywołałbym epidemię na ograniczonym obszarze, jednocześnie ograniczając przepływ informacji stamtąd. Oczywiście blokada informacyjna mogła być spowodowana wrodzonym komunistom odruchem zatajania informacji dla nich niekorzystnych, ale mogła też być celowym podgrzewaniem atmosfery grozy.
Efektem, wcale nie ubocznym, był spadek wartości akcji firm zachodnich, przede wszystkim amerykańskich, działających w Chinach jako wspólne przedsięwzięcia z kapitałem chińskim. Umożliwiło to ich wykup przez Chiny a tym samym przejęcie przez Chińczyków technologii tych firm i ich ośrodków badawczych.
Tak, epidemia w Wuhan kosztowała życie tysięcy, a może i dziesiątki tysięcy istnień ludzkich. Historia uczy nas, że poświęcenie życia tysięcy a nawet milionów swoich obywateli nie jest dla komunistów problemem, gdy chodzi o realizację ich urojonych celów. Sama rewolucja kulturalna zabiła w Chinach circa 60 milionów ludzi i to bez epidemii jakiejkolwiek choroby, a raczej wirusa, bo ślepa wiara w marksistowskie brednie jest ewidentnie jednostką chorobową.
Wyeksportowanie wirusa do Europy i Ameryki spowodowało zamrożenie życia, również gospodarczego, w prawie wszystkich krajach. Epidemia miała w kilku miejscach bardzo dramatyczny przebieg, lecz wirus, choć bardzo zaraźliwy nie okazał się tak śmiercionośny, jak można się było obawiać. Jednak ostatecznych efektów jeszcze nie znamy.
Znamy natomiast już dość dobrze efekty gospodarcze. Kryzys dotknął praktycznie wszystkie kraje. Wygląda jednak na to, że kraje zachodnie ucierpiały bardziej niż – przypadkiem? – Chiny, które dość szybko pozbierały się po kryzysie i wychodzą na prostą. Lada chwila pojawią się pytania czy warto było tak mrozić gospodarkę.
To mniej więcej stan na dziś. A co zrobiłbym dalej będąc Xi Jinping’iem? Ano, poczekałbym na uspokojenie sytuacji a później wysłał kolejnego wirusa podobnego do COVID-a. Można przewidzieć, że reakcja rządów nie będzie już tak zdecydowana. Wiele z nich długo będzie zastanawiać się nad wprowadzeniem obostrzeń a część nie zrobi nic, uważając, że zamrożenie gospodarki jest zbyt kosztowne. Operację taką można powtórzyć kilka razy, aż uzyskamy stan zobojętnienia na zagrożenie przynajmniej w kluczowych krajach Zachodu.
Wtedy wpuściłbym naprawdę groźnego wirusa, bardzo zaraźliwego i ze śmiertelnością porównywaną z wirusem Ebola. Gdy społeczeństwa i rządy zorientują się, że tym razem sytuacja jest inna, będzie już za późno. Powodzenie tego scenariusza będzie klasycznym przykładem wygrania wojny bez konieczności jej prowadzenia, o czym chińscy stratedzy nauczają już od ponad 2500 lat.
Wnioski, jakie wynikają z mojego gdybania są banalnie proste, choć nie tak proste w realizacji. Przede wszystkim nie lekceważyć żadnych zagrożeń epidemiologicznych i reagować jak najszybciej, by ograniczyć ekspansję wirusa, nie oglądając się na innych. Procedury przeciwdziałania powinny umożliwić szybkie i skuteczne izolowanie ognisk zakażeń, tak by możliwie ograniczyć koszty gospodarcze i społeczne. Jak to łatwo napisać.
O konieczności zabezpieczenia odpowiedniej ilości wyposażenia: masek, rękawiczek, kombinezonów, środków i urządzeń do dezynfekcji nie trzeba przypominać. Z kolei zbytnie gromadzenie specjalistycznego sprzętu nie ma sensu, jako że nie wiemy czy przy kolejnej pandemii potrzebne będą respiratory czy sztuczne nerki, czy jeszcze coś innego. Jedyne co można zrobić, to opracować możliwości szybkiego pozyskiwania potrzebnego sprzętu.
A wszystkie te przygotowania rozpocząć należy już teraz, bo prędzej raczej niż później pojawi się kolejny wirus. Obojętnie czy wypuszczony będzie z chińskiego czy rosyjskiego laboratorium, czy powstanie wskutek naturalnej mutacji. Bo taka jest natura wirusów.
Zbigniew Kopczyński