Poniżej prezentujemy całość wystąpienia Premiera Morawieckiego
Morawiecki: nie ma uzależnienia funduszy UE od praworządności. Von der Leyen: jest, i to mocne
Premier Mateusz Morawiecki, przemawiając w Sejmie na temat budżetowego maratonu przywódców UE, stwierdził, że wspólnota nie będzie już uzależniać wypłat swoich funduszy od przestrzegania zasad, które po raz kolejny nazwał „tzw. praworządnością”. Tymczasem kilkanaście godzin wcześniej takiej interpretacji porozumienia z Brukseli stanowczo sprzeciwiła się przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, mówiąc, że Rada UE prowadzi już prace na przepisami, które to uzależnienie kodyfikują i że nie będzie to „bezzębny instrument”.
– Mamy teraz jasny dokument. Po pierwsze uznanie znaczenia praworządności, a po drugie jasne zobowiązanie, że budżet, czyli interesy finansowe Unii, mają być chronione – powiedziała w telewizyjnym wywiadzie we wtorek wieczorem przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, pytana o wyniki debat w Brukseli. – I na tym tle jest tam jasne wezwanie wobec Komisji do przyjęcia przepisów stanowiących, że jeśli te zasady zostaną złamane, to zostaną podjęte odpowiednie kroki. Tego chciałam i to jest w dokumencie ze szczytu.
Przez cały dzień po zakończeniu trwających 90 godzin obrad unijnych przywódców, rządy Polski i Węgier z triumfem głosiły zwycięstwo w sporze o to czy Unia ma uwarunkować wypłaty wspólnotowych funduszy od przestrzegania zasad praworządności. Dziś twierdzenie to powtórzył w Sejmie premier Mateusz Morawiecki, argumentując, że ewentualna inicjatywa o takim uwarunkowaniu musi być przegłosowana jednomyślnie – czyli Warszawa może łatwo ją zatrzymać.
Zapytana w wywiadzie dla niemieckiej telewizji ZDF, dlaczego w Budapeszcie i w Warszawie mówią „wygraliśmy”, von der Leyen odpowiedziała:
– Węgry i wszyscy inni zgodzili się, bo jasno wyłożyliśmy karty na stół. Chcemy przyjęcia tych przepisów i tak też się stanie. Jeśli ktoś będzie chciał później to zwalczać to mamy niezależny wymiar sprawiedliwości na poziomie unijnym. Mamy instrument, który potrafi ugryźć.
Pani przewodnicząca nie odniosła się w swoim wywiadzie bezpośrednio do twierdzeń o konieczności jednomyślnego głosowania, ale stwierdziła, że wiążącą decyzję o wprowadzeniu mechanizmu praworządności podejmie Rada UE większością kwalifikowaną, która uniemożliwia Polsce i Węgrom zablokowanie jej.
– Projekt tych przepisów jest już w procedowaniu w Radzie Unii Europejskiej, a więc każdy może sprawdzić, że ta propozycja Komisji istnieje i będziemy dalej nad nią pracować. I gdy zostanie to przyjęte, a potrzeba do tego tylko większości kwalifikowanej, więc będzie mógł być przyjęty, to zobaczycie, że ten instrument nie jest bezzębny – powiedziała von der Leyen.
za: Onet
Szczyt Unii Europejskiej: Praworządność po myśli Berlina – Sebastian Kaleta
Chociaż istnieją unormowania dotyczące przestrzegania zasad, na które umówili się członkowie UE w art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej – daje on wyłączną kompetencję Radzie Europejskiej do uznania jednomyślnie, że w danym państwie członkowskim doszło do poważnego i trwałego naruszenia wartości, o jakich mowa w art. 2 traktatu – Komisja Europejska, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel wraz z częścią krajów starej Unii dążą do pozatraktatowej zmiany tej procedury, przenosząc je do kompetencji Komisji Europejskiej i zatwierdzenia przez Radę większością kwalifikowaną.
Konkluzje zakończonego szczytu UE niestety nie zamykają dyskusji i rodzą wątpliwości, czy propozycja rozporządzenia w najbliższym czasie nie wróci. Gdyby tak się stało, to byłby bezprecedensowy akt pogwałcenia traktatów, co samo w sobie jest groteską. Forsujący tę ideę politycy w imię praworządności w blasku fleszy zamierzają na niewyobrażalną skalę tę zasadę złamać, procedując takie propozycje bez zmiany traktatów.
Pomimo oczywistego złamania traktatów propozycja jest cały czas poważnie traktowana, polska opozycja podnosi głosy, że przecież rządzący przestrzegający prawa nie powinni bać się zasady „praworządności”. Tylko że z tą praworządnością będzie jak z „mową nienawiści” czy postulatami skrajnej lewicy, jak małżeństwa jednopłciowe, adopcja dzieci jako „prawa człowieka” dla nich, pojęcia-wytrychy rodem z Orwella. Byłaby interpretowana jednostronnie, z perspektywy poglądów politycznych i bieżących interesów.
Patryk Jaki
„Uważam zgodę na kompromis w obecnym kształcie za błąd. Cieszę się oczywiście z pieniędzy dla Polski i gratuluję naszemu zespołowi. Przykro mi jednak, że dotychczasowe doświadczenia z elitami UE nie były tu brane pod uwagę. Boję się, że minie kilka miesięcy i wtedy dopiero się zacznie…”
„Kwestie praworządności do tej pory rozstrzygał TYLKO art. 7 TUE, który wskazywał, że Rada może stwierdzić stałe naruszenie praworządności „stanowiąc jednomyślnie”. Wczorajsze konkluzje Rady w pkt. 23 wskazują na możliwość doboru środków za naruszenie praworządności przez „większość kwalifikowaną”, a nie „stanowiąc jednomyślnie”. W mojej ocenie w sposób oczywisty jest to łamanie prawa i traktatów oraz zgoda na obejście czegoś, czego nie można było do tej pory obejść” – tłumaczy w swoim wpisie Patryk Jaki.
Europoseł odnosi się do pojawiającego się ostatnio w mediach sporu, czy zasada praworządności będzie miała wpływ na środki pozyskane przez Polskę z Unii Europejskiej, czy, aby uzależnić od siebie te kwestie potrzebna będzie zgoda wszystkich państw członkowskich, czy jedynie większości kwalifikowanej. Okazuje się, że Patryk Jaki nie ma tutaj optymistycznych dla naszego kraju prognoz.
„Jest co prawda w konkluzjach wspomniane odwołanie do Rady bez wpływu na procedurę z art. 322, jednak w mojej ocenie może to stanowić najwyżej element politycznej presji. Uważam zgodę na kompromis w obecnym kształcie za błąd. Cieszę się oczywiście z pieniędzy dla Polski i gratuluję naszemu zespołowi. Przykro mi jednak, że dotychczasowe doświadczenia z elitami UE nie były tu brane pod uwagę. Boję się, że minie kilka miesięcy i wtedy dopiero się zacznie…” – czytamy na jego Facebooku.
Patryk Jaki zaznacza, aby jego wpisu nie próbowała wykorzystywać opozycja, która, w jego ocenie, sama doprowadziła do takiej sytuacji „swoimi donosami na Polskę”.
„Niech nikt nie szuka tu drugiego dna (walki wewnętrznej w obozie), ponieważ ja naprawdę przez te wszystkie lata byłem do bólu lojalny, nawet wtedy, gdy nie zgadzałem się z wieloma decyzjami, a inni koalicjanci robili przysłowiowe „z igły widły” w czasie wyborów (kiedy koszty polityczne były największe)” – pisze dalej polityk Solidarnej Polski.
„Zabieram dziś głos w sposób idący pod prąd własnego środowiska, w sprawie którą uważam dla Polski za najważniejszą i taką, gdzie nie można milczeć. Zmienia się ustrój UE bez zmiany traktów. Kolejny krok w drodze do budowy „super państwa europejskiego” kosztem państw narodowych. Konkluzje szczytu trafiają teraz do Parlamentu Europejskiego. Sam będę głosował przeciwko tym konkluzjom z powodów opisanych wyżej” – podkreśla.
„Zaznaczam, że to moja prywatna opinia. Czas pokaże czy rzeczywiście sprawa „praworządności w Polsce” została zamknięta, gdyż będzie wymagała jednomyślności (jak twierdził PMM), czy też wróci bez głosu naszego państwa szybciej niż myślimy. I co najważniejsze, w tej sprawie bardzo chciałbym się mylić…” – zaznacza na koniec.
- źródło
- https://www.facebook.com/PatrykJaki/?ref=nf&hc_ref=ARSTXyNteOjKZiCtZR1oSyvHF16vet3dGFkgO00c24f266Lznya9vpTk2Sj05KlX4GU
oprac. Christopheros