Najnowszy artykuł z Do Rzeczy w formie listu otwartego do ministra zdrowia i rządu RP:
Błędna polityka koronawirusa. Co zrobić, aby nie było drugiej fali pandemii?
Prof. W. Julian Korab-Karpowicz – Place zabaw i szkoły powinny być otwarte, firmy i usługi powinny działać normalnie, a jednocześnie chronić powinniśmy osoby starsze obciążeni innymi chorobami. W ten sposób społeczeństwo nabędzie szybko odporności stadnej. Dlaczego więc robimy odwrotnie i izolujemy dzieci i blokujemy biznesy oraz narażamy na niebezpieczeństwo ludzi starszych? List otwarty do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i Rządu RP.
Chciałbym odnieść się do jedynej z ostatnich wypowiedzi ministra Łukasza Szumowskiego. Wypowiada się i straszy: „Jesień napawa mnie obawą, bo może dojść do drugiej fali epidemii”. Cztery dni przed tą wypowiedzią wiadomość o dwóch epidemiach podała w artykule pt. „Another wave of coronavirus” amerykańska telewizja CNN. Pytam więc. Czy Pan, będąc profesorem medycyny, czerpie informacje na temat koronawirusa z zagranicznych mediów? Dlaczego nie zanalizuje Pan faktów, wyprowadzając z nich logiczne wnioski?
Obecnie, po trzech miesiącach trwania pandemii, znacznie lepiej znamy koronawirusa SARS-CoV-2 powodującego chorobę COVID-19. Wiemy, że wirus jest groźny jedynie dla osób starszych, chorych już na inne choroby i mających słaby układ odpornościowy. Wiemy, że odporność naszych organizmów pogarsza się, kiedy siedzimy w mieszkaniach, brak nam ruchu i przebywania na świeżym powietrzu. Wiemy w końcu, że pandemia koronawirusa nie skończy się i wtedy będziemy mieli jej drugą falę, dopóki nie zarazi 60-70 procent ludzi, bowiem jest to konieczne dla wytworzenia się tzw. „odporność stada”. Skoro to wszystko wiemy, dlaczego robimy wszystko dokładnie odwrotnie co należy, aby wyjść szybko z pandemii, a ją przedłużamy? Bowiem zamykamy ludzi w domach i nakładamy im maski oraz ograniczamy ich kontakt, co jest powodem, że nie możemy wytworzyć odporności stadnej?
Średni wiek osób zmarłych z powodu COVID-19 we Włoszech wynosi 81 lat, a w Hiszpanii to 82 lata i aż 95 procent z nich cierpiało jednocześnie na inne schorzenia. Jak stwierdził epidemiolog, prof. Włodzimierz Gut w wywiadzie dla Polskiego Radia w dniu 2 marca br., „na koronawirusa praktycznie nie chorują dzieci w wieku do 9 roku życia, a średnia zgonów to 75 lat i zazwyczaj wszyscy [zmarli] są obciążeni innymi chorobami”. Ostatnio mówi się o nielicznych zachorowaniach wśród osób młodszych, których powodem, pozna chorobami współistniejącymi, może być utrata odporności organizmu na skutek braku ruchu. Czy w Ministerstwie Zdrowia o tym nie wiedzą? Przecież na twitterze Ministerstwa pokazywane są codziennie dane zawierające wiek zmarłych na COVID-19 oraz przebyte przez nich choroby. Tylko, że twitter, medium społecznościowe, to nie jest właściwe miejsce na tą informację. Dane, ciągle uaktualniane, powinny być na stronie internetowej, abyśmy wszyscy byli poinformowani. A poza tym, z tej ważnej informacji powinno się wyciągnąć wnioski dotyczące naszego właściwego działania.
Z dotychczasowych badań wynika, że dzieci i młodzi ludzie bardzo rzadko chorują na COVID-19. Skoro wiemy, że koronawirus nie jest groźny dla dzieci, dlaczego nadal siedzą w domach? Przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach i brak ruchu na świeżym powietrzu osłabiają naszą odporność. Dlaczego zamknięte są więc place zabaw i szkoły? Przecież to właśnie dzieci i ludzie młodzi, którzy zarażeni koronawirusem przejdą go w olbrzymiej większości bezobjawowo, pomogą nam wszystkim dojść do tych 60-70 procent zakażeń i dzięki temu wytworzymy w naszym społeczeństwie odporność stadną.
Dzieci powinny wyjść z domu na słońce, bawić się wspólnie i ponownie chodzić do szkoły, zamiast narażać się na osłabienie swoich organizmów oraz trwałe zmiany psychiczne wynikające z wielkotygodniowego przebywania w zamkniętych pomieszczeniach i chodzenia w maskach. To samo dotyczy otwarcia firm i usług. Na co czekamy? Czy na to abyśmy mieli w Polsce tysiące bankructw i złamanych żyć? Przecież przedsiębiorcy, którzy doprowadzeni do desperacji, już zaczynają protestować, to w większości ludzi młodzi. Oni nie stanowią grupy zagrożonej. Rozum podpowiada więc, że nie ma racjonalnych podstaw, aby blokować jakąkolwiek działalność usługową i inną gospodarczą. Jest za to mocny argument za otwarciem szkół i biznesów – wzmocnienie naszej odporności stadnej.
Co trzeba zrobić? Całe społeczeństwo musi przejść przez proces nabywania „odporności stada”. A droga do odporności stadnej to otwarcie szkół i firm. Ale jednocześnie musimy chronić ludzi starszych z problemami zdrowotnymi. A jak takie osoby zagrożone chronić? W jaki sposób ochraniać osoby starsze przed zarażeniem je przez dzieci, zanim całe społeczeństwo nabierze odporności stadnej, a więc przez okres od jednego do dwóch miesięcy?
Odpowiedz jest prosta: To nie osoby młode mają być izolowane i chronione przed zarażeniem koronawirusem, ale osoby starsze. Dzisiaj w centach handlowych jest pełno babci i dziadków. Dzieci prawie nie widać. A musi być odwrotnie. Nadal powinny obowiązywać godziny seniora, tak aby emeryci mogli w miarę bezpiecznie zrobić zakupy. Ponadto, szczególną opieką należy otoczyć domy opieki, gdzie przebywają osoby stare i schorowane. Osoby w nich przebywające są bowiem najbardziej zagrożone. A w domu? Należy, dla bezpieczeństwa osoby starszej, w miarę możliwości, przynajmniej na cztery tygodnie ograniczyć kontakty dziadka lub babci z wnukiem, który chodzi do szkoły.
To o czym piszę, zostało potwierdzone przez naukowców. Prof. Michael T. Osterholm, epidemiolog z Uniwersytetu Minnesoty twierdzi, że pandemia koronawirusa „się nie skończy, dopóki nie zarazi od 60 do 70 procent ludzi”. Jest to potwierdzenie tezy, jaką wcześniej wygłosił już dr Knut Wittkowski. Dopiero wtedy bowiem wytworzy się tzw. odporność stada. Według badań przeprowadzonych w Niemczech, Szwecji, Islandii, Iranie i Stanach Zjednoczonych obecnie osób zarażonych jest co najmniej ok. 25 procent. Większość z tych osób nawet o tym nie wie, gdyż u większości zarażenie koronawirus SARS-CoV-2 objawia się bezobjawowo. Można to dokładnie zbadać za pomocą testów na antyciała, które wytwarzają osoby zarażone. Pomoc Polsce w tym zakresie ofiaruje prof. Sunetra Gupta, specjalista z epidemiologii teoretycznej na Uniwersytecie Oksfordzkim, z którą nawiązałem bezpośredni kontakt. Przejście od 25 procent osób zarażonych do 60-70 procent jest możliwe. Dr. Wittkowski, który ma za sobą 35 lat pracy jako epidemiolog i wiele publikacji w tym zakresie, nawołuje: Należy jak najszybciej otworzyć szkoły i biznesy, a chronić osoby starsze z grupy zagrożonej.
Są też głosy, że trzeba czekać na szczepionkę, bowiem to dzięki niej poprawimy naszą odporność. Po pierwsze, opracowanie właściwej szczepionki może potrwać jeszcze kilkanaście miesięcy. Czy przez ten czas mamy przebywać w stanie nienormalnym? Po drugie, z każdą szczepionką wiąże się ryzyko powikłań poszczepiennych. Mówią o tym podręczniki wirusologii. Dlatego powinniśmy przyjąć następującą zasadę: Ktokolwiek chciałby nam zaproponować nową szczepionkę musi udowodnić, że ryzyko powikłań ze strony szczepionki jest znacznie mniejsze niż ryzyko powikłań i śmiertelności w naturalnym przebiegu określonej choroby. Ta reguła powinna mieć w Polsce charakter aktu prawnego uchwalonego przez Sejm. Dzięki temu zabezpieczymy się przed nieuzasadnionymi naciskami koncernów i ochronimy nasze zdrowie.
Ratujmy nasz kraj mądrymi decyzjami. Uchrońmy się przed ruiną naszej gospodarki, psychozą naszych dzieci, pogłębiającym się w społeczeństwie strachem przed kontaktem z drugim człowiekiem oraz samobójstwami, tych co wszystko utracili. Nie ma też co czekać na szczepionkę, która może okazać się nie tylko mało pomocna, ale i szkodliwa. Wprowadźmy prosty mechanizm nabywania odporności stadnej. Otwórzmy szkoły i biznesy oraz chrońmy osoby z grupy zagrożonej. A jeżeli nie mam racji, proszę to racjonalnie udowodnić. Ten dowód musi wynikać z solidnych badań naukowych i logicznego myślenia, a nie z używana argumentów ad hominem czy chochoł, które są błędami logicznymi.
Wiemy, że niektóre kraje, które zastosowały właściwe metody, a najlepszym przykładem jest Korea Południowa, wychodzą dziś, po trzech miesiącach z pandemii. Nie ma też szans na to, aby miała ona do Korei powrócić, bowiem kraj nie był do końca zamknięty, a stosowano jedynie inteligentny monitoring oraz lokalne ograniczenia i społeczeństwo wytworzyło w sobie już mechanizmy obronne. Według najnowszych danych, w Korei Południowej umarło na COVID-19 zaledwie 257 osób. To powinien być dla nas wzór do naśladowania, a nie Włochy i Stany Zjednoczone, gdzie popełniono wiele błędów.
Izolacja dzieci i młodzieży oraz paraliżowanie usług i innej działalności gospodarczej nic nam nie da. Przedłuży jedynie okres pandemii, bowiem odporność stadna nie będzie mogła szybko się wytworzyć. Właśnie wtedy, na skutek błędnych decyzji, może dojść do jej drugiej fali. Doprowadzi to do większej liczby zgonów wśród ludzi starszych. A nas wszystkich zawiedzie do zapaści gospodarczej i narodowej tragedii. Dlatego wzywam rząd RP, aby poważnie potraktował mój głos i przedstawione argumenty. Wzywam też lekarzy. To nie czas na trzymanie głowy w piasku. Miejcie odwagę, aby się wypowiedzieć. Polska to nasz wspólny kraj.