Prof. Jacek Bartyzel w mocnych słowach skrytykował Konfederację, oceniając, że „stoczyła się do poziomu zwykłego, demoliberalnego partyjniactwa”. Poinformował też o „wycofaniu swojego poparcia” dla Krzysztofa Bosaka w wyborach prezydenckich.
– To, że koło Konfederacji wdało się – i to do spółki z łobuzami z KO – w idiotyczne gierki parlamentarne wokół sprawy formalno-proceduralnej, jaką jest głosowanie zdalne (a nie jest to pierwszy przypadek, kiedy pieni się o duperele) dowodzi, że w ciągu ledwie paru miesięcy Konfederacja stoczyła się do poziomu zwykłego, demoliberalnego partyjniactwa – napisał na Facebooku prof. Jacek Bartyzel
– W tej sytuacji wycofuję swoje poparcie dla kandydatury p. Krzysztofa Bosaka na prezydenta – poinformował prof. Bartyzel.
Konfederacja wpisała się jako pożyteczni idioci w narrację Platformy Obywatelskiej – uważa Rafał Ziemkiewicz, publicysta „Do Rzeczy”. – Tutaj mamy to samo, Konfederacja wpisała się jako pożyteczni idioci w narrację Platformy, a narracja Platformy była, delikatnie mówiąc, kompletnie idiotyczna i nie jestem w stanie tego zrozumieć. Domyślam się, o co im chodziło. Oto, żeby być przeciw – ocenił publicysta.
Komentarz: swego czasu, czyli kilka miesięcy temu uważałem, że Krzysztof Bosak, to młody, doświadczony politycznie, dobrze wykształcony człowiek, z dużym potencjałem i dobrze poukładaną głową, czyli człowiek poważny.
Jednak jego potakiwanie Braunowi, że wojska USA okupują Polskę w jakichś spiskowych celach (zatem i reszta wojsk NATO chyba nas okupuje?), tuszowanie machaniem ręką licznych bzdurnych wypowiedzi Korwina-Mikke (np. że zabranie całego majątku i zsyłka 4000 km, to dla powstańców styczniowych było jak wczasy pod gruszą, i wiele innych kretyństw) trochę mną wstrząsnęło.
Kiedy Bosak dostał się do parlamentu, okazało się (moim zdaniem), że chachmęci z podatkami. Nie wykazywał prawie żadnych dochodów, a żył sobie na stopie zadowolonego z siebie aparatczyka partyjnego. Pojawiły się jakieś tłumaczenia, że ktoś go gdzieś zatrudniał po znajomości za parę złotych (32 zł dziennie w Warszawie – śmiechu warte, w sumie zarobił 11.540 zł u kolegi Winnickiego a zaoszczędził 10.026 zł), jakoś nie zwiększyło to mojej sympatii dla tego pana.
Następnie, już jako kandydat na prezydenta, Krzyś Bosak wyznał z rozbrajającą szczerością, że mama i tata zmuszali go do nudnych studiów (architektura, potem ekonomia), ale udało mu się dzielnie nic nie ukończyć. Wytrzymał tę rodzicielską opresję z pewnymi już oznakami heroizmu.
Przez kilkanaście kolejnych lat nie znalazł jednak żadnego interesującego kierunku i nadal jest chłopcem po maturce, który chce być prezydentem. Bez zawodu, bez doświadczenia w niczym, istny Dyzio Marzyciel.
Rodzi się też pytanie, czym zatem Krzysio zajmował się przez te kilkanaście lat nie ucząc się, nie mając rodziny, dzieci, żadnych poważnych obowiązków? skoro nie jest też artystą, to pozostaje jedna podpowiedź, czerpiąca ze staropolskiej ludowej mądrości – i ja tak też myślę – czyżby żył jako wolny opierdalacz, leń, nieuk, leser i nicpoń ? – tak to nam również podpowiada niezawodna w takich przypadkach analiza behawioralna.
Jak zatem to przerośnięte chłopię ma obronić się przed ruskim trollingiem, bzdurnymi koncepcjami i nierozważnymi pomysłami, z konsekwencji których nie ma możliwości zdać sobie sprawy? no nie ma jak. Będzie musiał polec na każdym stanowisku, podobnie jak poległ już jako poseł i polityk kompromitując się wszem i wobec, od czego zaczyna się ten artykuł.
Jacek Biel
- za facebook.com;
- kontrrewolucja.net
- za dorzeczy.pl
- foto