Nie ma to jak reformowanie sądów. Najlepiej permanentne – jak permanentna jest rewolucja, która nigdy nie może się zatrzymać.
Właśnie Izba Dyscyplinarna SN uchyliła zarządzenie prezesa olsztyńskiego Sądu Rejonowego Macieja Nawackiego o przerwie w wykonywaniu czynności służbowych przez sędziego Pawła Juszczyszyna. Ten może wrócić do orzekania.
„Koniecznością zawieszenia sędziego Juszczyszyna w obowiązkach służbowych nie skutkuje m.in. ocena szkodliwości jego zachowania w odniesieniu do dobra służby sędziowskiej” – powiedział w uzasadnieniu decyzji sędzia Adam Roch. Jak dodał, w chwili obecnej ocena okoliczności związanych ze sprawą „nie doprowadziła do przyjęcia, że zachodzi konieczność zawieszenia sędziego Juszczyszyna„.
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła zawieszenie sędziego Pawła Juszczyszyna. Przyznała, że przekroczył on swoje uprawnienia, ale może wrócić do orzekania.
Jednak w uzasadnieniu sędzia Adam Roch zaznaczył – A WIĘC MIAŁ TEGO ŚWIADOMOŚĆ, że zawieszenie sędziego „powinno być uznane za czynność nadzwyczajną, za dokonaniem której przemawia wzgląd na dużą szkodliwość czynu i stopień zawinienia, albo wzgląd na wyjątkowo negatywny odbiór społeczny zachowania sędziego”.
I pomimo tego, co sam przed chwilą cytował, sędzia Roch chyba już tylko udawał, że nic mu nie wiadomo o tym, że:
1. Zachowanie Juszczyszyna miało właśnie ten wyjątkowy, wręcz olbrzymi, negatywny odbiór społeczny,
2. On osobiście – sędzia Adam Roch – powinien sam z siebie wiedzieć, że to zachowanie Juszczyszyna wyczerpuje znamiona dużej szkodliwości czynu i zawinienia bo wymierzone było w porządek konstytucyjny.
Zamiast tego, słyszymy dalsze wynurzenia sędziego Izby Dyscyplinarnej rodem z Orwella:
– Ocena dokonana przez ten pryzmat nie wskazała na potrzebę zawieszenia sędziego w czynnościach służbowych. Nie wydaje się, aby kontynuowanie przez niego działalności orzeczniczej mogło istotnie godzić w dobro służby sędziowskiej i wymiaru sprawiedliwości, w tym powagę sądu, pomimo postawienia zarzutów popełnienia czterech deliktów dyscyplinarnych – mówił sędzia Roch.
Tak oto Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie właśnie został ośmieszony, uwierzył, że należy poskromić wysługującego się opozycji i aktywnego politycznie sędziego Juszczyszyna, co to nie uznawał ustaw przegłosowanych przez Sejm RP. Biedaczyna uwierzył, że skoro jest Izba Dyscyplinująca SN i jest ustawa, w której jest coś wyraźnie i konkretnie napisane, to można wprost z tego narzędzia skorzystać i zarządzać powierzonym sobie „odcinkiem” państwa. Zarządzać tak by nastąpił jakiś ład i uspokojenie.
To jednak jest sprzeczne z od dawna obowiązującym prawem anarchizacji Polski i rewolucji wszechświatowej.
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego sama postanowiła się wychłostać na oczach niezwykłej kasty by udowodnić jej, że „nic się nie stało” oraz że „nikomu nic się nie stanie”.
W ten sposób kolejny raz (choć wcześniej takie dyscyplinowanie ludzi obowiązywało na innych polach i płaszczyznach) ukarany zostanie ten, który uwierzył w jakieś dobre zmiany.
Ileż to razy taki wierzący, patriotyczny nerwus był po okrągłym stole ośmieszany i przywołany do porządku na oczach całego Narodu. Nie jeden z takich oszołomów był też uśmiercany, jak mu za bardzo imponderabilia uderzały do głowy – weźmy choćby dla przykładu inspektora NIK Falzmana, któremu się zachciało na serio kontrolować nietykalną kastę właścicieli PRLbis.
Obecna sytuacja z Prezesem Sądu Rejonowego to taki dobry przykład dla innych prezesów sądów różnej maści by oprzytomnieli i nie zagalopowywali się w marzeniach o normalnej Polsce! Pamiętajcie, jakby wam się za bardzo w dupie poprzewracało to my już was towarzysze ustawimy do pionu i pokażemy na oczach całego Narodu, że z was prosty wariat i durak!
Polecam szczególnie komentarze i relacje mediów (z lewa i z prawa) z tego kabaretowego serialu „walki o reformę sądownictwa” – nie zajmują się one zrobieniem wariata z Prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie. Owe media odwracają uwagę od istoty problemu i zajmują się reakcją pełnomocnika zawieszonego sędziego, który sam nie daje wiary szczęściu, jakie właśnie go spotkało ze strony nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej SN.
A po co te media „prawicowo”/”lewicowe” to robią? Ano po to by wykazać nam, jak to obiektywni i łagodni są nowi sędziowie nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej SN. Ta na wskroś polityczna operacja (medialna i w wymiarze orzecznictwa ID SN) ma zakopać przedziały i uspokoić nastroje społeczeństwa oraz obawy nadzwyczajnej kasty poprzez (jak zwykle) wycofanie się z prawdziwej reformy sadownictwa i powstrzymanie stosowania prawa wobec sędziów.
Zdroworozsądkowe reakcje społeczeństwa mają się rozmyć i pogubić, już nikt nie ma być pewien tego, co jest dobrem a co jest złem, kto miął rację a kto nie, skoro mający rację sami dokonują aktu samospalenia, samooskarżenia, samokrytyki i samoograniczenia.
A Naród?
Nie ma nic do gadania, przecież rewolucja ma koniec końców zniszczyć Naród łamiąc mu kręgosłup właśnie poprzez tego rodzaju wygibasy