Od 1 stycznia 2020 roku wchodzi całkowity zakaz połowu dorsza na Bałtyku, przez cztery najbliższe lata. Ma to być czas na zwiększenie liczebności dorsza bałtyckiego. Armatorzy i załogi kutrów zajmujący się połowem dorsza na Bałtyku zostaną objęci programem rekompensat do 2024 roku. Wyjątek stanowią armatorzy morskich jednostek wędkarskich, oni nie mogą liczyć na żadne odszkodowanie, mimo że często jest to ich jedyne źródło utrzymania. W akcie desperacji zorganizowali blokadę portów w Ustce, Darłowie, Władysławowie, Łebie i Kołobrzegu.W związku z trudną sytuacją ekonomiczną, żądają jednorazowego odszkodowania za utratę pracy i złomowanie kutrów. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej próbuje znaleźć satysfakcjonujące wszystkich rozwiązanie finansowe umożliwiające przetrwanie lub odejście armatorów. Być może uda się pomóc finansowo przedsiębiorcom, wykorzystując unijne programy ekologiczne. Innym rozwiązaniem jest przestawienie z połowów dorsza na połowy śledzia i szprot. Minister Gróbarczyk aby nie doszło w okresie przejściowym, do całkowitej likwidacji floty, wystąpił z prośbą do zarządów portów i przystani o przemyślenie wprowadzenia czasowych, znacznych obniżek na opłaty za kutry rybackie i wykorzystywane w wędkarstwie morskim. Dzięki temu jednostki przetrwają, a porty mimo chwilowych niskich dochodów z tego tytułu, będą mogły liczyć na ich wzrost po odwołaniu zakazu połowu dorsza. Jeśli tego nie zrobią, stracą opłaty portowe teraz, a z powodu złomowania jednostek, również w przyszłości. Czasu na działania zostało bardzo niewiele, armatorzy w sytuacji bez wyjścia zapowiedzieli blokadę strategicznych polskich portów, już w styczniu.
Na podstawie dziennikbaltycki.pl, szczecin.tvp.pl, radioszczecin.pl
Obraz Susanna Winqvist z Pixabay