Andrzej Sterkowicz

30 stycznia 2014 roku skazał Dorotę Kanię, Stanisława Janeckiego i Agencję Wydawniczo-Reklamowa „Wprost” na oddzielne zamieszczenie jednobrzmiących przeprosin w serwisie „Wprost” i tygodniku oraz wspólne wypłacenie 150 tys. zł powodowi, byłemu rektorowi Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzejowi Ceynowiw tytułem zadośćuczynienia za napisanie przez Kanię w artykule pt. „Agenci w gronostajach” w 2007 roku o „przywódcy antylustracyjnego buntu na uniwersytetach” – w tym ówczesny rektor UG prof. Ceynowa – mieli współpracować z SB. Tygodnik powołał się na akta z IPN. Ceynowa tym informacjom zaprzeczał i wytoczył proces. Od każdego z pozwanych żądał przeprosin we „Wprost” oraz 500 tys. zł zadośćuczynienia dla siebie. Pozwani wnosili o oddalenie pozwu, podkreślając, że opisano tylko w sposób rzetelny akta IPN, w których Ceynowa figuruje jako zarejestrowany w 1987 roku TW „Lek”. Sama teczka została zniszczona w 1990 roku. 

Sąd zakazał skazanym pisania o powodzie jako o agencie SB oraz nakazał usunąć artykuły o nim z internetowego serwisu „Wprost”.

Instytut Pamięci Narodowej, opierając się m.in. na dokumentach ujawnionych przez „Wprost”, skierował do sądu wniosek wobec Ceynowy w sprawie złożenia przez niego niezgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego – naukowiec poinformował w nim, że nie był tajnym współpracownikiem komunistycznej bezpieki. W 2010 roku, a więc po 3 latach od ukazania się inkryminowanego artykułu, Ceynowa proces z IPN-em wygrał i na tej podstawie sędzia Sterkowicz skazał dziennikarzy, twierdząc że dla sądu cywilnego wiążący jest karny wyrok sądu lustracyjnego w Gdańsku, który prawomocnie oczyścił Ceynowę z zarzutu agenturalności postawionego mu przez pion lustracyjny IPN.

Sędzia Sterkowicz powołał się także na fakt, że w 2012 roku stołeczny sąd rejonowy skazał Kanię i Janeckiego na kary grzywny i nawiązkę za zniesławienie Ceynowy w procesie karnym, który on im wytoczył. Według sędziego, ani po wyroku lustracyjnym, ani tym karnym pozwani „nie wykazali dobrej woli”.

Wysokość zadośćuczynienia Sterkowicz uzasadnił „rozmiarem krzywdy” powoda, który został poniżony w swym środowisku. Sędzia podkreślił, że według pozwanych powód miał m.in. donosić pod koniec lat 80. na Lecha Wałęsę. Zdaniem sadu kwota taka „nie może być symboliczna, lecz odczuwalna, choć nie represyjna”.

Andrzej Sterkowicz skazał Dorotę Kanię w procesie, który wytoczył jej prokurator Edward Zalewski, szef Krajowej Rady Prokuratury, do której został powołany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. W obydwu procesach sędzia Sterkowicz odrzucił kluczowe dowody.

26 września 2013 roku sędzia Sterkowicz wydał wyrok nakazujący byłemu dyrektorowi Radiowej Trójki – Jackowi Sobali – przeproszenie Związku Zawodowego Dziennikarzy i Pracowników Programu III Polskiego Radia za słowa wypowiedziane w wywiadzie dla portalu „Wirtualne media”,  że „związek powstał, aby uwłaszczyć się na majątku prywatyzowanej rozgłośni”. Sędzia Andrzej Sterkowicz, ogłaszając wyrok nakazał Sobali zamieszczenie stosownych przeprosin. Jeśli w ciągu 14 dni od uprawomocnienia się wyroku Jacek Sobala nie przeprosi, Związek Zawodowy ma prawo do zamieszczenia przeprosin na koszt Sobali.

Sędzia Sterkowicz wydał na wniosek PKP orzeczenie zakazujące NIK-owi upowszechniania wyników kontroli w spółce, które opisywały nieprawidłowości w PKP. Zdaniem sędziego mogły one naruszyć dobre imię publicznego przewoźnika. Wstrzymało to wypełnianie konstytucyjnych obowiązków NIK-u w zakresie wspomnianej kontroli.

Od tego wyroku odwołała się nie tylko NIK, lecz także Prokuratoria Generalna, która zaskarżyła postanowienie Sterkowicza, uznając, że jest niezgodne z konstytucją. Sąd apelacyjny przychylił się do tych wniosków i uchylił postanowienie sędziego.

Służba Kontrwywiadu Wojskowego skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie sprawę przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi po tekście Anity Gargas w „GP”, opisującym nieprawidłowości w działaniu służb. I chociaż działalność SKW wzięła na celownik Prokuratura Okręgowa w Warszawie i wszczęła śledztwo w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przez kierownictwo służby, SKW skierowała pozew przeciwko redaktorowi naczelnemu „GP”. Prowadzenie procesu powierzono sędziemu Sterkowiczowi.