Jak donosi portal rmf24.pl z powodu szerzącej się w zastraszającym tempie prawdziwej pandemii KORONAŚWIRUSA doszło ostatnio w Szczecinie do przypadku, który mógłby posłużyć jako gotowy scenariusz całkiem zabawnej tragikomedii, gdyby nie fakt, że to wydarzyło się naprawdę i raczej wszystkim było do płaczu niż do śmiechu. Pod jednym dachem, uwięziona na kwarantannie rodzina ze … zwłokami zmarłej babci w drugim pokoju.
Historia dotyczy perypetii pewnej przymusowo odizolowanej od społeczeństwa rodziny, oczywiście z powodu zakażenia koronawirusem (nie mylić z chorobą), która musiała uporać się z nagłą śmiercią w domu 93-letniej seniorki rodu. I to niestety nie tylko emocjonalnie. Zaczęło się od walki o wystawienie aktu zgonu, który nieodzowny jest aby firma pogrzebowa mogła odebrać ciało. Potem było jeszcze gorzej.
Wydawało się, że rozwiązanie sprawy w dobie internetu będzie bardzo proste. Znalezienie namiarów na lokalne zakłady pogrzebowe odbyło się bez większych problemów, ale już kolejny krok czyli nakłonienie lekarzy z nimi współpracujących do przyjazdu do jaskini rzekomej zarazy i wystawienia potrzebnego aktu zgonu, aby zakład mógł odebrać ciało trafiło na ścianę nie do przejścia. Nie pomógł ani sanepid, ani policja, a nawet Centrum Zarządzania Kryzysowego, do którego w akcie rozpaczy zwróciła się rodzina.
Wszystkie instytucje odsyłały do … zakładów pogrzebowych lub lekarza rodzinnego. Swoją drogą aby podkręcić scenariusz można sobie wyobrazić scenę, kiedy lekarz rodzinny w ramach tak modnej teraz teleporady wystawia, na wiarę oczywiście, przy udziale nieutulonej w żalu rodziny teleakt zgonu. Ponad pięć godzin poszukiwań lekarza, który wystawi coraz mocniej pożądany przez domowników dokument skończyłoby się na niczym gdyby nie pewien lekarz dyżurny z nocnej przychodni, który w rozmowie z załamaną tą patową sytuacją rodziną zmarłej, nie krył swojego stosunku do koronawirusowego chaosu w kraju. Jak czytamy w portalu rmf24.pl:
,,też miał już dość „spychologii i braku jasnych procedur”.
Kiedy wydawało się, że teraz kiedy upragniony akt zgonu jest w posiadaniu rodziny wszystko pójdzie wreszcie jak z płatka, nastąpił drugi akt tragifarsy. Zakłady pogrzebowe jeden po drugim stanowczo odmawiały odbioru ciała. I co ciekawe nawet nie siliły się na tłumaczenia. W jednym tylko wymówiono się brakiem odpowiednich ochronnych kombinezonów, w pozostałych przyczyny pozostały tajemnicą. Rodzina spędziła kolejnych kilka godzin na poszukiwaniach firmy, która nie odmówi przysłania karawanu po martwą od wielu godzin babcię.
O stanie desperacji rodziny w tej wyjątkowo absurdalnej sytuacji, zupełnie bez wyjścia, może świadczyć fakt, że jak czytamy w portalu rmf24.pl wnuczce zmarłej, która została doprowadzona na skraj wytrzymania, aby zwrócić uwagę na koszmar, który im zafundowano oraz zamanifestować bezsilność i niemoc radzenia sobie w koronaświrusowym świecie, przyszedł na myśl makabryczny pomysł iście w stylu grupy Monty Python, aby zwołać na miejsce lokalne media, a zmarłą babcię … wystawić w oknie, co najlepiej zobrazuje tę koronawirusową farsę.
Co na to politycy rządzący, którzy stworzyli ustawę mającą rzekomo cudownie nie tylko zapobiegać, przeciwdziałać i zwalczać Covid-19 i inne choroby zakaźne, ale również rozwiązywać wywołane nimi sytuacje kryzysowe. W myśl jej zasad w każdym regionie miał zostać powołany przez wojewodę koroner do stwierdzania zgonów osób zakażonych. I choć w tym przypadku pewności, że zmarła kobieta była zarażona mieć nie możemy, nie da się ukryć, że w Szczecinie jak czytamy w portalu rmf24.pl mimo, że ustawa pochodzi z marca tego roku, do tej pory takiego koronera po prostu nie ma!
A swoją drogą ciekawe czy seniorka rodu została przez sanepid zaliczona w poczet ofiar wirusa SARS-CoV-2? To, że go miała, to było tylko przypuszczenie. Ale znając praktyki rzekomej pandemii…
Opracowanie BC
Obraz Omni Matryx z Pixabay