Obserwując to co powołujący się na koronawirusowe rzekomo wyjątkowo zabójcze zagrożenierządzący i media wyprawiają z narodem, nasuwa się pytanie jak to się ma do pilotażowego programu psychiatrii środowiskowej rządu PiS w ramach jak zwykle szumnie ogłoszonego Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego na lata 2017-2022.
Nadeszła właśnie chwila prawdy i wielkiej próby. Problemów coraz więcej, pieniędzy w kasie państwa coraz mniej.
Gdzie są te na wielką skalę obiecywane centra zdrowia psychicznego i jak one podołają skali przyszłych załamań nerwowych, depresji i samobójstw zastraszonych do granic absurdu obywateli, pozbawionych środków do życia i jakiegokolwiek wsparcia? Ale kogo to obchodzi kiedy tak łatwo można wszystko zrzucić na nagle niebywale śmiercionośnego koronawirusa!
Przykład tego do czego prowadzi koronawirusowe zafiksowanie rządzących mieliśmy dopiero co w DPS w Zielonej Górze, gdzie z powodu zakazu opiekowania się pensjonariuszami przez najbliższych, związanego ze stosowaniem idiotycznych przepisów sanitarnych, które jak widać prowadzą do efektów całkowicie odwrotnych od zamierzonych oraz wymazywania wszystkich na lewo i prawo jak i podpierania się testem, którego nawet sam jego twórca do takich celów nie zalecał.
A tym samym uczynienia ogromnego spustoszenia w ilości opiekującego się często obłożnie chorymi pensjonariuszami personelu (w ostatecznej fazie agonii placówki zamiast wymaganej liczby ok.120 na posterunku zostało … 5 osób) co skutecznie zablokowało działalność Domu Kombatanta i skończyło się wielką ewakuacją prawie 170 jego podopiecznych, którzy w większości wcale nie z powodu zakażenia koronawirusem byli w tragicznym stanie(!), oczywiście również, a może przede wszystkim psychicznym!
Jak czytamy w portalu lubuskie.pl jeszcze na początku marca tego roku władze województwa optymistycznie donosiły o zamiarze utworzenia Centrum Zdrowia Psychicznego w Zielonej Górze. Niestety decyzje rządu doprowadzające gospodarkę i finanse państwa na skraj przepaści skutecznie pokrzyżowały te ze wszech miar, szczególnie teraz w dobie totalnego koronawirusowego obłędu, plany. Środków w kasie państwa brak i pomimo, że epidemia chorób psychicznych będzie się rozprzestrzeniać w zastraszającym tempie, i to zarówno u dorosłych tracących grunt pod nogami, poddanych nagle niespotykanemu od czasów PRL-u reżimowi, jak i u dzieci w wyniku izolacji i systemu edukacji zdalnej. Już z danych ZUS-u wynika, że w pierwszym półroczu tego roku ilość zwolnień lekarskich z powodu zaburzeń psychicznych podskoczyła w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego o ok. 3 procent.
Wkrótce syndrom koronawirusowy spowodowany psychozą maniakalną rządzących dotknie miliony Polaków, a jak czytamy w portalu gorzow.tvp.pl na kontynuację projektu nie ma pieniędzy. Bo skąd miałyby być kiedy politycy robią wszystko żeby cały kraj poszedł na dno. Wśród 33 placówek, które udało się stworzyć w Polsce do tej pory, tylko dwie działają w regionie lubuskim; w Gorzowie i Międzyrzeczu. Ale ich byt może być w każdej chwili zagrożony. Zanim rządzący postanowili wygrać wojnę z wirusami i rzucili się z motyką na księżyc, w kraju problemy psychiczne obywateli już były jednym z bardziej dotykających polskie społeczeństwo. Z danych statystycznych wynika, że sprawa dotyczyła co … dziesiątego Polaka, czyli kilka milionów ludzi.
10 października ustanowiono Światowym Dniem Zdrowia Psychicznego, który ma przypominać wszystkim jak ważne dla naszego życia (szczególnie odporności) jest dbanie o doskonałą kondycję psychiczną. Pytnie tylko czy pamiętają o tym ogarnięci koronawirusowym szaleństwem i również kwalifikującym się na obserwację psychiatryczną, rządzący?
Opracowanie BC
Źródła: