Eksterminowanie ludzi jako rywali do wody, uprawy, bydła, a być może jako kogoś, kogo można zjeść, jest racjonalne
Profesor Lech Nijakowski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego – związany z SLD – wypowiedział się na temat zmian w klimacie i o tym, co mogą one nieść. W wywiadzie padły kontrowersyjne tezy.
Klimat jest bardzo złożonym zjawiskiem i my czasami nie wiemy, jakie będą interakcje pomiędzy różnymi elementami środowiska. Prosty przykład: okazało się, że topnienie czap lodowych to uwalnianie materii organicznej, gazów uwięzionych pod tym lodem, a więc taki akcelerator, który jeszcze przyspiesza to globalne ocieplenie – mówił.
Jeśli chodzi o prognozy klimatologów, wyraźnie widać, że z badania na badanie czarne scenariusze okazują się być zbyt optymistyczne. Widać, że to idzie o wiele szybciej, że występuje w interakcji między elementami środowiska, o których nie zdawano sobie sprawy, że będą tak katastrofalne – dodał.
Prof. Richard Lindzen, fizyk atmosfery i profesor meteorologii MIT. Profesor uważa, że teoria, jakoby ocieplał się klimat na świecie jest „nonsensem”. Podczas wykładu dla Global Warming Foundation mówił: „Niewiarygodne przypuszczenie poparte fałszywymi dowodami i nieustannie powtarzane … jest używane do promowania zniszczenia cywilizacji przemysłowej”. „Istnieje oczywista potrzeba czegoś bardziej wiarygodnego, aby podtrzymać bańkę na energię odnawialną„. Profesor Lindzen powiedział, że od 20 lat nie ma znaczącego ocieplenia, a australijskiej Wielkiej Rafie Koralowej nic nie zagraża. „Ocieplenie o jakimkolwiek znaczeniu zakończyło się około 20 lat temu, a ocieplenie o 2 stopnie Celsjusza wydaje się coraz mniej prawdopodobne”. Prof. Lindzen, który przez 30 lat wykładał w Massachusetts Institute of Technology, jest prawdopodobnie najbardziej znienawidzonym naukowcem przez globalistów. Walczy z poprawnie polityczną teorią globalnego ocieplenia, które rzekomo miałby powodować człowiek. Naukowiec powtórzył, że „globalne ocieplenie ma niewiele wspólnego z nauką, ale jest raczej wynikiem ignorancji nauki”. Stąd jego tytuł wykładu: „Globalne ocieplenie dla dwóch kultur”.
Według profesora, klimat jest chaotycznym systemem, którego działanie, nawet po dziesiątkach lat intensywnych badań i wydaniu miliardów dolarów na ten cel, naukowcy dopiero zaczynają trochę rozumieć.
W przypadku teorii globalnego ocieplenia, decyduje się na podstawie niewiarygodnych dowodów, przypisując winę tylko jednemu z wielu elementów składowych klimatu – dwutlenkowi węgla – i próbując przekonać nas, że ten śladowy gaz jest jakiś głównym składnikiem, którym można manipulować.
„Ta myśl jest tak absurdalna – mówił – że jest bliska magicznego myślenia”.
Zdaniem uczonego, rzekomo znikająca pokrywa lodowa Arktyki, podnoszące się poziomy mórz, ekstremalne warunki pogodowe, wygłodniałe niedźwiedzie polarne, syryjska wojna domowa itp. – bynajmniej nie mogą stanowić potwierdzenia hipotez co niektórych klimatologów. Niemożliwe jest wskazanie „konkretnej usterki”, która dotyczy wszystkich tych zjawisk. „Oczywiście, powoływanie się na istnienie zmian – nawet jeśli te obserwacje są poprawne (choć zaskakująco często nie są) – nie implikuje wzrostu temperatury per se. (…) Niektóre twierdzenia, na przykład dotyczące ekstremów pogodowych, są sprzeczne z tym, co pokazuje zarówno teoria fizyczna, jak i dane empiryczne. Celem tych roszczeń jest oczywiście wystraszenie i oszołomienie opinii publicznej i sprawienie, aby istniały dowody na faktyczną ich nieobecność”.
Komentarz: widzimy tutaj dwa skrajnie różne podejścia, choć opierające się na tych samych obserwacjach. Naukowiec – klimatolog, prof. Lindzen formułuje swoje tezy, jednocześnie odnosząc się do tez przeciwnych. To podstawa wypowiedzi naukowej – nieunikanie konfrontacji z innymi poglądami. Wynika to z dążenia nauki do wyjaśnienia prawdy. Postawa przeciwna -prof. Nijakowskiego, zresztą socjologa, a nie klimatologa, jest całkowicie odmienna. „Nie zauważa” on koncepcji naukowych nie pasujących do jego teorii. Przemilcza wszystko, głosząc jedynie swoje tezy, lecz nawet tego nie czyni w sposób naukowy, a bardzo ogólnie i apodyktycznie, na zasadzie „jest tak, bo tak”. Kogo i do czego ma przekonać takie podejście? Później jest jeszcze ciekawiej…
W przyszłości rosnąca temperatura może przełożyć się na wzrost agresji na świecie. Globalne ocieplenie przełoży się na wzrost ryzyka ludobójstwa, że jedynym rozwiązaniem tych problemów społecznych związanych z brakiem wody, brakiem jedzenia będzie po prostu eksterminowanie ludzi jako rywali do wody, uprawy, bydła, a być może jako kogoś, kogo można zjeść. Kanibalizm może się okazać bardzo racjonalną strategią – stwierdził.
Komentarz: Tutaj już nie ma potrzeby odwoływania się do autorytetów naukowych, żeby stwierdzić, że prof. Nijakowski opowiada pierdoły saskie. Wystarczy wiedza potoczna. Wysoki poziom agresji na świecie już był i jest, a nie było „globalnego ocieplenia”. Większość wojen w czasach wędrówek ludów była o pastwiska, dostęp do wody oraz o możliwość rabowania i niewolenia innych.
Wojny starożytności, to wojny o szlaki handlowe oraz o dominację związaną z prawem nakładania podatków oraz nieustannie o możliwość rabunku i niewolenia podbitych obszarów. Niewolenia w sposób dosłowny, czyli łańcuchy na nogi, pejczem przez grzbiet i do kopalni, czy innej roboty wyniszczającej człowieka w ciągu kilku lat. Tak budowały swój dobrobyt starożytne imperia.
Wojny nowożytne, to wojny o zasoby naturalne (srebro, złoto, rtęć, żelazo, ropę itd.), wojny o kontrolę szlaków handlowych (Nowy Świat, angieskie i holenderskie kompanie handlowe), o prawo nakładania podatków (wojna stuletnia, wojna 30-letnia itd.) i tradycyjnie o możliwość łupienia i rabowania podbijanych terenów. Niewolnictwo stawało się powoli passe, ale kto mógł, przymykał oko, żeby sobie trochę pozarabiać na handlu żywym towarem (spółki angielskie i holenderskie oferowały 7% rocznej stopy zwrotu na transportach niewolników z Afryki do Ameryki Południowej i Północnej jeszcze w XVIII w.)
Obecnie również nie jest dobrze. Bojówki w Sudanie zakopują studnie, żeby sprzedawać wodę, porywa się ludzi na narządy, do domów publicznych, handluje się narkotykami i bronią. Zawsze nie było za różowo i nadal nie jest. Co ma do tego globalne ocieplenie? przegrzanie mózgu?
Należy przy tym podkreślić, że we wszystkich tych wojnach trup ścielił się gęsto, a jednak do kanibalizmu nie dochodziło, gdyż nie jest to strategią racjonalną, a strategią samobójczą, na bardzo krótką metę.
Po zjedzeniu wrogów, na drugi dzień znów się chce jeść, więc kogo teraz należy zabić i zjeść? no kogokolwiek, lecz każdy wie, że z czasem przyjdzie kolej i na niego, więc nikt takich idiotyzmów nie proponuje, ani nie traktuje jako jakiejkolwiek strategii na przetrwanie.
Jedyną strategią na przetrwanie jest uprawa pól i hodowla bydła i trzody, a nie zastanawianie się kogo eksterminować, czyli zamordować i zeżreć. Do pipla z takimi profesorami.
Jacek Biel