(Fot. seher sikandar via Flickr, CC BY-SA 2.0)
„Jestem w klubie, który wierzy, że mężczyźni w amerykańskiej kulturze stali się drastycznie sfeminizowani” – ocenił Sean Penn. Znany amerykański aktor dodał, że w dzisiejszym świecie brakuje „męskiego pierwiastka”.
Sean Penn to aktor, którego nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać. Dwukrotnie udało mu się zdobyć Oscara. W ostatnim czasie wyreżyserował też film pt. „Flag Day”. Teraz rozgłos zyskał również po wspomnianym wywiadzie. Aktor bez skrępowania w rozmowie z brytyjskim portalem iNews opowiedział o zauważanym przez niego kryzysie męskości w XXI wieku.
Penn podkreślił mocno, że męskość w żadnym wypadku nie przejawia się w brutalności czy braku wrażliwości lub szacunku dla kobiet. W jego ocenie jednak bycie w porządku wobec kobiet nie oznacza konieczności stania się jedną z nich. Tę kwestię poruszył również w rozmowie z „Independent”.
Aktor wskazał, że w dzisiejszym świecie mężczyźni stali się właśnie „silnie sfeminizowani”. Dodał, że zna wiele silnych kobiet, dla których męskość nie oznacza w żadnym stopniu opresji. Powiedział też o „tchórzowskich” genach, przez które niektórzy „oddają jeansy i zakładają spódniczkę”.
ds/filmweb.pl
Za: marsz.info.pl