fot.: mmcclain90 z Pixabay
Tomasz Greniuch nie będzie szefem IPN we Wrocławiu. Autorytetom III RP nie spodobało się, że kilka lat temu wykonał tzw. „salut rzymski”. W tym miejscu należy wyjaśnić, że gest ten narodził się już w starożytności (patrz. np. relief z kolumny Trajana). Stosowany był również pod koniec XIX wieku w USA (rozpropagował go socjalista F. Bellamy). Obecnie kojarzony jest wyłącznie z lewakiem Adolfem Hitlerem, i to właśnie w oparciu o ten argument zlinczowano znakomitego historyka.
Interesujący jest fakt, że te same środowiska nie podniosły takiego jazgotu, gdy nasze ulice zalewało lewactwo ze znakiem przypominającym runę „Sieg” na sztandarach. Symbolika zbliżona do oznaczenia Hitlerjugend wciąż znajduje się np. na tysiącach fotografii opublikowanych na Facebooku. Co ciekawe, nie naruszają one jego standardów. Również w telewizjach różnej maści (także tej publicznej) dalej błyszczą celebryci, którzy w wielu miejscach eksponowali i nadal eksponują symbolikę przypominającą runę „Sieg”. Rzecz jasna za przykładem „medialnych bogów” podążyli też zwykli śmiertelnicy, którzy jakoś nie tracą pracy z tego powodu.
Klasyczny lewak zapewne zaklnie siarczyście na moje słowa. Następnie po solidnym bluzgu doda, że to jest „piorun” i z hitlerowskim „Sieg” nie ma nic wspólnego. To dlaczego gest Tomasza Greniucha mamy wiązać z Adolfem? Dlaczego nie mierzymy tego równą miarą? Skąd ten przejaw nietolerancji wobec gestu Tomasza Greniucha i mega tolerancja dla lewackiej symboliki? Należy podkreślić: manifestowanej przy bierności policji, powszechnie (np. na naszych ulicach), w dobie pandemii.
A skoro o zgromadzeniach i covidzie X. Kilka dni temu odbyła się mega impreza w gminie Złotów. Oczywiście pod nośnym hasłem: „Tolerancja”. W pierwszym momencie pomyślałem, że chodzi o dewastowane kościoły i atakowanych w Polsce chrześcijan, że tego będzie dotyczyła tematyka spotkania. Zmyliło mnie to, że współorganizatorami byli ludzie, którzy kojarzeni są z Kościołem katolickim. Na szczęście z błędu wyprowadziło mnie foto pani Katarzyny, która choć pracuje w jednej z instytucji kultury, to bardziej znana jest z bluzgów rzucanych na złotowskich demonstracjach zwolenników aborcji. Pozostało już tylko sprawdzić źródło finansowania imprezy, by całkowicie pozbawić się jakichkolwiek złudzeń.
Dobroczyńcą okazał się „Fundusz dla odmiany”. Czym jest ten twór, który sfinansował wiekopomne wydarzenie w powiecie złotowskim? Poszukałem innych projektów wspieranych przez tego dobroczyńcę, rzecz jasna w kontekście tolerancji. Okazało się, że „Fundusz” wspierał m.in. „fundusz kryzysowy po wydarzeniach na Krakowskim Przedmieściu w związku z aresztowaniem Margot”. Chodzi oczywiście o Michała Sz. (ksywa Margot). Na stronie tvp.pl (8 sierpnia 2020) możemy przeczytać: „Michał Sz. przed miesiącem demolował furgonetkę fundacji pro-life i napadł na jej członka; nagranie ze zdarzenia jest dostępne w internecie. W zeszłym tygodniu uczestniczył w profanacjach warszawskich pomników, w tym figury Jezusa przed kościołem św. Krzyża”. (o tym w AL nie przeczytacie).
Rzecz jasna po moim felietonie o imprezie we wsiach Górzna i Nowiny, oberwało mi się od „tolerancyjnych lokalsów”. Dali mi popalić w internecie i realu. Totalna krytyka przyniosła efekt. Jaki to ja jestem niedobry, pomyślałem. Doszedłem też do wniosku, że ludzie pełni kultury, którzy jeszcze niedawno z taką wrażliwością bluzgali wśród młodzieży na naszych ulicach, nie mogą się mylić w ocenie mojej osoby. Są fachowcami od kultury, i to przez duże „K…”! Postanowiłem więc skorzystać z ich rad i otworzyć się na „postępowe” prądy. W tym miejscu pragnę podziękować szczególnie pani Annie, która specjalnie dla mnie napisała wiersz. Poruszył mnie tak mocno, że aż wyskoczyłem z szafy (samo wyjście byłoby banalne).
Czas zatem na moją deklarację, która zapewne zaskoczy stałych Czytelników. Oświadczam bowiem całemu światu, że lewactwo ma rację. Niech żyje tolerancja, równość i propagująca te hasła nemarksistowska międzynarodówka. Jednocześnie, jako chwilowy nabytek na polu walki o lepszą przyszłość europejskiego sowieta, chcę wnieść swoje wiano i wzbogacić lewacką doktrynę. Postuluje zrezygnować z logo: „LGB + kolejne litery”, bo już ich nie wystarcza w alfabecie, a ponadto większość lewactwa przez „multiliterowość”traci orientację (także co do własnej orientacji). W zamian proponuję umieścić na sztandarze o sześciu kolorach, słowo: „BONOBO”. Wojciech Cejrowski będzie wiedział o co chodzi. Ciekawych odsyłam do książek przyrodniczych. Leniwych informuje zaś, że chodzi o gatunek małpy. Bonobo uprawiają seks we wszelkich układach heteroseksualnych i homoseksualnych. Wiek i pokrewieństwo w zasadzie nie mają znaczenia. Robią to niemal na okrągło. Nadto odżywiają się głównie roślinami i nie przywiązują wagi do związków rodzinnych. I co najlepsze, przywitanie Bonobo polega na wzajemnym pocieraniu się genitaliami. Pełna wolność! Takie małpie „a róbta co chceta”, które wkrótce doprowadzi do wyginięcia tego gatunku. Czy czegoś nam to nie przypomina? Równość – Tolerancja – Bonobo.
Z neomarksistowskim pozdrowieniem
Piotr Tomasz
ps.
1. Wśród małp Bonobo prawdopodobnie nie zdarzają się gwałty. Zgoda na seks wygląda w ten sposób, że samiec lub samica podnosi rękę i kieruje ją w stronę innego członka stada. Niektórzy przyrodnicy sugerują, że to sukces akcji „jest nas 10 000”. W jej trakcie samice Bonobo ponoć pląsały po całej dżungli.
2. Po zakończeniu felietonu postanowiłem wrócić do swoich konserwatywnych poglądów. Głoszą one m.in. to, że „kwestie łóżkowe” są prywatną sprawą każdego człowieka. Nie jesteśmy wszak Bonobo. Nasze życie nie kręci się tylko wokół seksu.