Komuniści lubią występować w roli obrońców uciemiężonych. Tak długo bronili klasy robotniczej przed kapitalistami, aż robotnicy wysłali ich do diabła.
W czasie panowania jedynie słusznej ideologii udało im się jednak zniszczyć gospodarkę krajów „Obozu socjalistycznego”. Nomenklatura uwłaszczyła się szybciutko na tym co jeszcze zostało i przedzierzgnęła w znienawidzonych wcześniej kapitalistów.
Nawyk występowania w czyimś imieniu pozostał jednak. Tym razem ukochali nade wszystko feministki i zboczeńców. Komunistyczny marsz przez instytucje nie mógłby się powieść, gdyby nie zmieniono znaczenia słowom powszechnie znanym.
Teraz już każde dziecko wie, że „tolerancja” zależy od tego, do kogo się odnosi. Jeżeli do księży katolickich, to w ogóle nie ma takiej opcji, najlepiej w żadnym aspekcie. Jeśli natomiast do zboczeńców, to oznacza nie tylko pełną aprobatę, ale i podziw.
Zwrot „Panie i Panowie” nie przechodzi przez gardło prawdziwego komunisty, nawet jeśli zdążył przeobrazić się w kapitalistę. „Towarzysze i Towarzyszki” powychodzili z mody, a ponadto jakoś trzeba się wyborcom przypodobać. Wymyślili więc „Polki i Polacy” (oni to wymawiają „polkiipolacy” – red.) nie wiedząc zapewne, że słowo „Polacy” nie różnicuje płci.
Jeżeli już konieczne ich zdaniem jest takie wyróżnienie, a wymienianie kilkudziesięciu płci byłoby nieporęczne, to proponuję rozszerzenie chociaż na „Polki, Polacy i Polaczątka”. Świadczyłoby to o trosce w stosunku do dziatwy.
Gdyby jednak woleli pozostać wierni internacjonalizmowi, to proponuję zwrot: „Ludzie i Kobiety”.