Fala kulminacyjna minęła już Jarosław, jutro po południu dotrze do Niska.
Choć nadal w wielu miejscach przekroczone są stany alarmowe, skutki intensywnych opadów deszczu prawdopodobnie nie będą tak groźne, jak obawiali się mieszkańcy. To dobra informacja, bo na Podkarpaciu cały czas trwa usuwanie strat po lokalnych podtopieniach.
Ogłoszone wczoraj alarmy i pogotowia przeciwpowodziowe w powiatach cały czas obowiązują. Jak poinformowała dziś na konferencji wojewoda podkarpacki, sytuacja hydrologiczna na południu regionu się ustabilizowała, natomiast fala kulminacyjna na Sanie się spłaszczyła.
Na godzinę 18.00 stany alarmowe przekroczone były na rzece oraz w zlewni Sanu, m.in. w Jarosławiu. Woda opadła na Sanie w Przemyślu – zamiast stanu alarmowego obowiązuje tam ostrzegawczy. W miejscowości Nienowice w gminie Radymno, na rzece Wisznia, która jest dopływem Sanu, stan alarmowy przekroczył metr. Natomiast w miejscowości Leżachów – ponad pół metra. Stany alarmowe przekroczone były także na Sanie w Nisku oraz Sarzynie na rzece Trzebośnica. Stany ostrzegawcze przekroczone są na Wisłoku – w Krośnie o ponad pół metra i w Tryńczy o prawie półtora metra, a w miejscowości Koło na Wiśle o ponad metr.
Przekroczone stany alarmowe to efekt intensywnych opadów deszczu, które doprowadziły do lokalnych podtopień. Z ich skutkami cały czas walczą mieszkańcy i strażacy. Równie niebezpieczne jak oberwania chmury okazały się też bowiem z pozoru niewielkie strumyki i rzeki.
- Źródło: Aktualności, za TVP3 Rzeszów