Od początku epidemii, a nawet i dużo wcześniej przed nią, Tadeusz Truskolaski zaczął utyskiwania na rząd, który pozbawił budżet naszego miasta części dochodów. Powtórzył to ponownie tuż przed weekendem i kolejny raz zaapelował o to, by rząd zrekompensował mniejsze wpływy do budżetu.
Słuchając narzekań na rząd, powtarzanych zresztą na każdej konferencji władz Białegostoku, można odnieść wrażenie, że prezydent i jego zastępcy żyją w jakimś alternatywnym państwie, albo bardziej w alternatywnej rzeczywistości.
Non stop wysuwają jak nie pretensje, to żądania w stronę rządu, nieustannie go przy tym krytykując. Same władze miasta robią niewiele, aby odmienić trudną sytuację budżetową, z jaką zmaga się obecnie większość mieszkańców, przedsiębiorców oraz sam krytykowany rząd.
Na przedostatniej konferencji prasowej padło między innymi pytanie o kwotę oszczędności, jaka powinna była powstać w wyniku lekkiej zimy, bez opadów śniegu. Jeden z dziennikarzy pytał ile Miasto Białystok zaoszczędziło na odśnieżaniu.
Tu można było odpowiedzieć kwotą, bo o nią dziennikarz pytał. Ale w odpowiedzi nie usłyszał żadnej kwoty, tylko narzekania na rząd, bo budżet naszego miasta stracił na epidemii oraz zwolnieniach z podatków osób do 26 roku życia.
– PIT za kwiecień 41 proc. mniej, kilkanaście milionów. Nawet jeśli będą jakieś oszczędności, to zostaną przekazane na pokrycie tych strat, które wynikają z mniejszych wpływów podatkowych. I to nie są jeszcze mniejsze wpływy spowodowane koronawirusem. One byłyby na podobnym poziomie, gdyby koronawirusa nie było. Bo to wynika ze zmian w podatkach. Po prostu rząd obniża podatki i my nie mamy nic przeciwko obniżaniu podatków, ale on obniża również z naszego. My powinniśmy dostać rekompensatę. Rekompensat w ogóle nie oglądaliśmy i nie będziemy oglądać. Jest to proces finansowego niszczenia samorządów.
– tak właśnie na pytanie dziennikarza o oszczędności z odśnieżania zaczął swoją odpowiedź Tadeusz Truskolaski.
I w tym duchu w zasadzie wypowiadał się już do końca. Kwota oszczędności za odśnieżanie oczywiście nie padła. Ale warto zauważyć, że prezydent Białegostoku jest z wykształcenia ekonomistą i prowadzi zajęcia dla studentów na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu w Białymstoku.
Zastanawiać się już chyba tylko można, co może mówić do studentów na temat wpływów podatkowych do budżetu państwa od osób, które państwo polskie zwolniło z podatków lub je im obniżyło?
Być może do prezydenta nie dotarła taka wiedza, że skoro część osób została zwolniona z podatków, a innym je obniżono, to ta sytuacja oznacza, że do kasy państwa też podatki nie wpływają i nie wpłyną, albo wpłyną mniejsze.
Z czego zatem rząd miałby rekompensować te wpływy, których sam nie ma i dlaczego nikt z rządu nie twierdzi, że zwolnienie ludzi z podatków lub obniżenie ich wysokości to proces niszczenia państwa polskiego?
Wpływy z podatków zmniejszą się nie tylko w Białymstoku, ale we wszystkich gminach w Polsce. Podobnie, jak zmniejszą się w większości państw świata, w których wprowadzono obostrzenia w związku z epidemią. Co oznacza, że tych pieniędzy z podatków nie będzie w dużej ilości w żadnej kasie, bo we wszystkich kasach będzie wiało pustką.
I wynika to z faktu, że nie można było przez określony czas prowadzić działalności gospodarczej. Można już tylko się dziwić, dlaczego ekonomista nie ma takiej wiedzy, która jest oczywista dla większości ludzi na świecie.
Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska
- Źródło: ddb24.pl
- Foto: UM Białystok/Dawid Gromadzki