Luzowanie obostrzeń jest miłą odmianą po trzeciej fali koronawirusowego szaleństwa, ale trudno nie odnieść wrażenia, że obywatele są cały czas przygotowywani do przewlekłego stanu epidemii. Pomimo tego, że z nadejściem dni pełnych słońca, które jest jednym z najlepszych lekarstw na mutujące wirusy ilość zakażeń co było do przewidzenia spadła i raczej byłoby tak bez względu na ilość zaszczepionych przeciwko covid o czym usilnie starają się przekonać naród rządzący, atrybut zabójczej zarazy, czyli maseczki pozostają, a praca zdalna, która stała się wyznacznikiem tych postawionych na głowie czasów czeka na usankcjonowanie prawnie i zostanie z nami na dłużej.
Pracownicy z grupy leniuchów i śpiochów jak na razie się cieszą, bo choć pracując w domach tyją na potęgę, a izolowani i pozbawieni ruchu stają się kandydatami do zniedołężnienia fizycznego i umysłowego oraz ofiarami epidemii chorób psychicznych, to mogą wykonywać pracę z drugiego końca świata, w kapciach i dresie, a nawet w sprzyjających okolicznościach nie wychodząc z łóżka, ale tych, którzy mimo tzw. pandemii muszą załatwić pilne sprawy urzędowe, koszmar braku dostępu do urzędów jak i dziwnych zasad pracy zdalnej urzędników przyprawia o jeszcze większy niż w czasach przed wielką zarazą zawrót głowy. Ci niedobrzy petenci, nawet kiedy świat musi odpierać ataki mikroskopijnego, zabójczo niebezpiecznego wroga ciągle czegoś chcą i zajmują swoimi sprawami czas urzędników stworzonych przecież do rzeczy wielkich.
Jak się okazuje obywatele jednak nie po to zwracają się do urzędu aby uprzykrzać życie zajętym urzędnikom, ale często od decyzji i szybkich działań urzędniczych zależy wykonywanie przez nich pracy i po prostu ich być albo nie być. Rządowe rozporządzenia zalecające pracę zdalną w urzędach administracji publicznej, które miały zapobiec rozprzestrzenianiu się zakażeń i tym samym zapewnić również ciągłość pracy urzędów nie zdały egzaminu i to nie tylko przez utrudniony dostęp do urzędów i wydłużone oczekiwanie interesantów. Duża zasługa w złym postrzeganiu ich działania wynika właśnie z pracy zdalnej urzędników. Nie dosyć, że urzędy mogły ograniczać pracę tylko do rzeczy niezbędnych, co nie wszystkim obywatelom współgrało z ich rozumieniem zbędności, to jeszcze nie zawsze wyłączano z pracy zdalnej pracowników zajmujących się zadaniami niezbędnymi z punktu widzenia obywateli, nie mówiąc już o niejasnych zasadach, na których ta praca polega.
Jak donosi portal trojmiasto.pl jedna z gdańszczanek miała właśnie wątpliwą przyjemność boleśnie zderzyć się z tym tak zalecanym teraz sposobem pracy urzędników. W tym pewnie nieodosobnionym przypadku chodzi o dziwne spowolnienie pracy Wydziału Urbanistyki i Architektury gdańskiego magistratu, jakże częstą przypadłość urzędniczą w pandemii. Czytelniczka portalu trojmiasto.pl, która zajmuje się pracami projektowymi, skazana zawodowo na kontakt z jednostkami administracji publicznej, musiała wielokrotnie mierzyć się z opóźnieniami spowodowanymi pracą urzędników, jak nietrudno się domyślić właśnie zdalną. Jak się okazuje kilkudniowa praca poza urzędem była przeszkodą w wykonaniu zadania. Trudno się dziwić więc, że w efekcie tych kłopotów z gdańskimi urzędnikami w głowie projektantki zakiełkowało pytanie czym tak naprawdę zajmują się urzędnicy podczas wykonywania pracy zdalnie.
Zaintrygowana zjawiskiem postanowiła to sprawdzić składając do gdańskiego magistratu wniosek o udostępnienie informacji publicznej, niestety okazało, się, że zamiast przewidzianych na odpowiedź w tej sprawie dwóch tygodni czekała owszem dwa, ale … miesiące, i w dodatku tego czym dokładnie zajmują się urzędnicy wydziału oddelegowani do pracy zdalnej nie dowiedziała się. Urzędnik z Wydziału Spraw Obywatelskich po kilku monitach owej dociekliwej gdańszczanki poinformował ją wreszcie, że informacje, które ją interesują odnajdzie w Biuletynie Informacji Publicznej i w zarządzeniach prezydent miasta dotyczących działania wydziałów urzędu, a chyba nie o takie nic nie mówiące ogólniki chodziło: ,,W związku z powyższym informuję, że opisany wydział realizuje zadania z zakresu administracji architektoniczno-budowlanej, a w trakcie pracy zdalnej pracownicy wydziału realizowali zadania wynikające z ww. zarządzeń”.
Najbardziej zastanawiający jednak jest komentarz rzecznika prezydent Gdańska w poruszonej w związku z powyższym sprawie nieterminowości urzędu w udzielaniu odpowiedzi na zapytania od mieszkańców. Daniel Stenzel cytowany przez portal trojmiasto.pl nie omieszkał przy okazji wychwalania oczywiście działania gdańskiego magistratu wrzucić kamyka do ogródka rządzących: ,,Miasto Gdańsk, w odróżnieniu od Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, poszczególnych ministerstw oraz kancelarii sejmu, na bieżąco udziela odpowiedzi na interpelacje radnych i zapytania w ramach dostępu do informacji publicznej”.
Z komentarzy internautów w portalu trojmiasto.pl wynika, że ich zdaniem urzędnikom, których od zawsze największym wrogiem są interesanci, pandemia jest po prostu na rękę. Internauta podpisujący się – Wolna amerykanka – dobitnie wskazuje na wyższość urzędów nad obywatelami:
,,Różnica między obywatelem a urzędami jest taka im wolno nam nie oni nie ponoszą konsekwencji my tak. My płacimy kary za spóźnienia oni nie. Ot cała filozofia tego biznesu”.
Opracowanie BC
Źródło: