W kinach – Kolejna adaptacja Masłowskiej „Inni ludzie”, film o bezsensownym życiu żula ze stolicy

Bardzo podobała mi się filmowa adaptacja sztuki Doroty Masłowskiej „Między nami dobrze jest” w reżyserii Grzegorza Jarzyny – o wiele mniej „Wojna polsko ruska”. Niedawno kinomani mieli okazję na ekranach kin w całej Polsce, w tym i warszawskim kinie Kinoteka w Pałacu Kultury i Nauki, obejrzeć kolejny film będący adaptacją twórczości Masłowskiej „Inny ludzie”.

W filmie wystąpili: Sebastian Fabijanski, Sonia Bohosiewicz i Magdalena Koleśnik. Reżyserką i scenarzystką (na podstawie powieści Doroty Masłowskiej) jest Aleksandra Terpińska. Film został sfinansowany między innymi z pieniędzy podatników – za pośrednictwem Mazowieckiego i Warszawskiego Funduszu Filmowego (części Mazowieckiego Instytutu Kultury jednostki organizacyjnej Samorządu Województwa Mazowieckiego, czyli PO i PSL, Polski Instytut Sztuki Filmowej (podległego Ministerstwu Kultury, czyli PiS), Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego (PO i PSL) i Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy (PO). Fundusze takie mają z założenia służyć promocji danego regiony, a w tym wypadku posłużyły do ukazania mieszkańców Warszawy jako żałosnych degeneratów.

Bohaterem filmu jest młody warszawski menel, który pije, ćpa, okrada matkę, nie szanuje swojej siostry, dorabia handlem narkotykami, buja się po warszawie, i wciska kit, że jest raperem. Bohaterowi trzeba oddać, że ma udane życie seksualne. Ma romans z głupią i starszą przedstawicielką lemingów (zdradzaną przez swego męża), i młodą atrakcyjną sprzedawczynią z drogerii (która nie wiedzieć czemu marnuje życie z takim żulem jak bohater filmu).

Film zawiera klasyczną dla Masłowskiej formę narracji oraz profesjonalnie ukazuje poetykę życia polskojęzycznego motłochu, tego co nie ma kasy i tego, który, pomimo kredytów udaje, że ją ma, syfnego życia lumów i lemingów.

Film to dramat obyczajowy z elementami surrealistycznymi. Konserwatysta uzna, że film trafnie ukazuje jak demoralizacja i wykorzenienie czynią życie syfnym. Nihilistyczny elektorat lewicy i pseudo liberałów ucieszy się, mogąc oglądać historię bliską własnym doświadczeniom, w którym wszyscy chleją, ćpają, i zdradzają się nawzajem.

„Inni ludzie” to obraz życia ukazujący osobnika zdegenerowanego, który nie jest zainteresowany porzuceniem swojej degeneracji, bo w niej czuje się dobrze. Pozostaje żałować, że polscy twórcy nie są w stanie stworzyć filmu, do którego bohaterów można byłoby czuć sympatię.

Jan Bodakowski



Dodaj komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.