„Różnica między dobrym a złym autorem jest taka, że dobry autor (czy to w muzyce, czy w literaturze, czy w sztuce) potrafi przedstawić coś w taki sposób, że odbiorca widzi w tym swoją duszę”.
Roger Scruton
Gdy w niedzielę 12 stycznia zadzwonił do mnie mój mąż z wiadomością, że nasz przyjaciel Roger Scruton przegrał walkę z rakiem, przez pierwsze dni nie umiałam sobie znaleźć miejsca. Krążyłam po dworze, sięgałam po jego książki, czytałam po kilka zdań i odkładałam, bo nie byłam w stanie czytać dalej. Czułam w sobie jedną wielką żałość, jakby nagle mój świat zachwiał się, w znanych mi, jego stabilnych podstawach. Bo jak to możliwe, że nie ma już Rogera? Jak może tak nagle, z dnia na dzień zniknąć ten nieprzeciętny umysł, nieprzeciętny człowiek? Był od zawsze częścią naszego życia, naszą opoką, filarem, mentorem, wzorem, przyjacielem. Tyle we mnie jest myśli, dobrych myśli o tym wyjątkowym człowieku, które tak trudno mi ująć w słowa. Tyle mu zawdzięczamy. Tak bardzo był przez nas kochany. Jest we mnie taka wyrwa, takie poczucie straty jakiej dawno, a może nigdy jeszcze nie czułam. W internecie, strona za stroną, pojawiają się sążniste nekrologi. Z każdego takiego wpisu można się dowiedzieć co Roger zrobił, gdzie wykładał, ile książek napisał. Wszystko to jest tak imponujące, że aż nie chce się wierzyć, że to opis życia jednego tylko człowieka. Ale też każdy wpis raz za razem, jak jakaś mantra – mimo, że pisany przez setki różnych ludzi – powtarza to samo: odszedł Wielki, Dobry Człowiek. Filozof, który był szkalowany i opluwany przez brytyjską lewicę za swoje konserwatywne, niepoprawne politycznie poglądy, a doceniany i kochany przez dziesiątki tysięcy ludzi na całym świecie za to co pisał, jak pisał i za to, jakim był człowiekiem.
W minionym roku widziałam się z Rogerem trzy razy. W czerwcu odebrał z rąk naszego prezydenta najwyższą nagrodę, jaką w Polsce może otrzymać obcokrajowiec, a mianowicie Krzyż Wielki Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej „w uznaniu wybitnych zasług w działalności na rzecz wspierania przemian demokratycznych w Polsce, za rozwijanie polsko-brytyjskiej współpracy naukowej i uczelnianej”. Odznaczenie wręczono w 30. rocznicę wyborów z 4 czerwca 1989 roku, a dzień później gościliśmy Rogera u nas na kolacji.
Miesiąc później spotkaliśmy się krótko w lipcu, podczas letniej szkoły filozoficznej Scrutopia (ta dowcipna nazwa wymyślona przez Rogera to połączenie jego nazwiska i pojęcia państwa idealnego Platona, utopii). Był wtedy po pierwszej chemii, za słaby by prowadzić wykłady, na które zjechali się jego wielbiciele z całego świata, mówiący o sobie oikofile. Zastąpiła go jego przyjaciółka po fachu Alicja Gęścińska, a my zobaczyliśmy się z nim na koncercie, który miał miejsce w jego bibliotece, na jego farmie i potem na poczęstunku w ogrodzie.
Uczestnikom Scrutopii, którzy przyjechali z tak odległych stron świata jak Australia, Kanada czy Filipiny by go móc posłuchać, tym razem musiała wystarczyć jego obecność i możliwość wymienienia kilku zdań. Nie mogliśmy nawet go uścisnąć, ze względu na jego obniżoną odporność immunologiczną. Mimo to wszyscy wyjeżdżaliśmy z farmy Rogera szczęśliwi, mając w pamięci jego dobrą, uśmiechniętą, choć trochę zmęczoną twarz, i z wielką nadzieją, że uda mu się pokonać chorobę. Alicja poprosiła mnie wtedy czy mogłabym zrobić Rogerowi kilka zdjęć do jej artykułu, który miał się ukazać w pierwszym numerze belgijskiego Newsweek’a. Nie było to łatwe, bo Roger miał już kłopoty z chodzeniem, ale udało się i zdjęcia zostały użyte. Są to moje najcenniejsze zdjęcia Rogera.
W sierpniu przyjechałam do Sunday Hill Farm na jeden krótki weekend i jest to moje najdroższe wspomnienie. Roger już był po kolejnych chemiach, bez włosów. Mam przed oczami kilka sytuacji. Kiedy siedzi w kuchni słuchając z radia muzyki klasycznej i dyktuje swojemu synowi Samowi, jakie składniki ma użyć do ratatouille, a Sam powoli kroi warzywa i wrzuca je do bulgoczącego garnka. Kiedy następnego dnia, który był pięknym, ciepłym, słonecznym dniem, siedział w wózku inwalidzkim przed domem, patrząc na sad i grzejąc się w promieniach słonecznych, a ja poszłam do biblioteki z nutami, które przywiozłam z Polski i grałam mu na fortepianie w nadziei, że sprawi mu to przyjemność.
A trzecie wspomnienie, kiedy siedziałam w salonie czytając książkę i usłyszałam jak Sam zapytał: „Tato, czy jest taki utwór, który najbardziej ci się podoba?”. Roger przez chwilę myślał, potem powiedział, że chyba nie, a potem zmienił zdanie i stwierdził, że najpiękniejszy utwór jaki słyszał to kwintet Antoniego Dworzaka opus 81.
I ostatnie wspomnienie. Najważniejsze. Kiedy Alicja, zastępując Rogera prowadziła wykład, ktoś ją zapytał czy miała może okazję spytać go kiedykolwiek co jest dla niego sensem życia. Potwierdziła, że spytała i podzieliła się z nami jego odpowiedzią. „To make of yourself a gift to others”. Dawać siebie innym w darze. Taki właśnie był Roger i dlatego będę za nim tęsknić. Requiescat in pace przyjacielu.
Poniżej dzielę się z Wami kilkoma wspomnieniami o Rogerze, jakie znalazłam w internecie. I gorąco zachęcam: czytajcie Rogera, wiele jego książek jest już przetłumaczonych na język polski. I posłuchajcie Dworzaka: https://www.youtube.com/watch?v=dnarQ7fh1w4&t=82s
„Pierwszą rzeczą, którą chcę powiedzieć to powtórzenie czegoś, co rodzina Scrutona powiedziała w ogłoszeniu jego śmierci. Odnoszą się do tego, jak dumni są z Rogera i z wszystkich jego osiągnięć. Myślę, że mogę powiedzieć, że wszyscy przyjaciele Rogera podzielają to uczucie. Jego osiągnięcia były niezwykłe. Pod wieloma względami – jak kiedyś powiedział mi jego były uczeń, rabin Sacks – wydawał się większy niż wiek. Wydawało się, że nie ma obszaru, którego nie opanowałby. Nie było tematu, którego nie mógłby rozjaśnić dzięki swojej błyskotliwej prozie: architektura, teologia, muzyka, malarstwo, wino, filozofia. Szczerze mówiąc, nie mogę myśleć o mądrzejszym lub pełniejszym współczesnym pisarzu. Odszedł najlepszy i najbardziej uczciwy konserwatywny myśliciel. Człowiek renesansu.”
„Roger był także jednym z najmilszych, najbardziej zachęcających, troskliwych i hojnych ludzi, jakich kiedykolwiek można było poznać. Od momentu naszego pierwszego spotkania – gdy zaczynałem karierę – był stałym przewodnikiem, a także przyjacielem. I nie tylko w dużych, ale i w małych rzeczach, które często mają większe znaczenie, kiedy jesteś na początku drogi. Z biegiem lat straciłem rachubę liczby osób, co do których odkryłem, że pomagał im w podobny sposób, nie chcąc, aby ktokolwiek to zauważył i nie oczekując żadnej nagrody dla siebie.”
„Zmarł wielki konserwatysta, prawdziwy (ostatni?) Brytyjczyk Roger Scruton. Wyszydzany przez lewacki przemysł pogardy, gromił postępową inteligencję bezlitosną erudycją, logiką, spokojem, humorem. Wybitny filozof, przyjaciel Polski, miłośnik wina! Niech spoczywa w pokoju!”
„Odszedł Roger Scruton – brytyjski filozof i publicysta, profesor University of Buckingham, jeden z najważniejszych filozofów myśli konserwatywnej. Wielki Przyjaciel Polaków i wolnej, suwerennej Polski. Kawaler Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi RP. Miał 76 lat.”
„W przeciwieństwie do portretu lewicowych mediów Roger Scruton, którego wszyscy znaliśmy był łagodnym i dowcipnym człowiekiem, człowiekiem, który nie skrzywdziłby muchy i był otwarty dla wszystkich ludzi. Podobnie jak ćmy przyciągane przez płomień, studenci ze wszystkich kontynentów przybywali, aby omówić wszystko – muzykę, estetykę, politykę i metafizykę – z Sir Rogerem, który wydawał się być wcielonym płomieniem mądrości. Jego encyklopedyczna wiedza pozwalała mu pomóc wszystkim w ich pielgrzymkach. Był naszym Wergiliuszem przez piekło i czyściec, i zostawił nas na szczycie góry, wskazując na światło, które leżało przed nią. Będąc człowiekiem o wielkiej pokorze kiedyś nam wyjawił, że zamiast zostać zapamiętanym jako światowej klasy filozof, chciałby być zapamiętany jako organista małej anglikańskiej parafii, której był członkiem.”
„Fakt, że zamknęły się drzwi akademii przed „herezją” jego konserwatywnej myśli sprawiło, że utrzymanie się jako niezależnego intelektualisty w Wielkiej Brytanii nie było łatwe. Jednak jego odpowiedzią nigdy nie było narzekanie, a raczej spojrzenie na wszystko z tą szczególną scrutońską mieszanką cichego rozbawienia i głębokiej akceptacji. Część akceptacyjna mogła nie przyjść łatwo, ale dała mu spokój i pewność siebie, które pozwoliły mu spędzić dziesięciolecia na zbudowaniu katalogu pracy intelektualnej, którego nikt w jego pokoleniu nie przekroczył i z którym tylko nieliczni mogli konkurować.”
„Choć ten dom (Wielka Brytania) mógł mu się czasem wydawać zimny, historia za granicą była zupełnie inna. W całej Europie, Ameryce i poza nią reputacja Scrutona wzrastała. Jego książki o pięknie, architekturze, filozofii, muzyce – i nie tylko – zostały przetłumaczone i omówione wszędzie. To było tak jakby dystans pozwalał ludziom ignorować szkwały i rozpoznawać go takim, jakim był: niebosiężnym intelektem i jednym z wielkich filozofów naszych czasów. Kimś, kto stał ponad podziałami politycznymi i starał się spędzać czas, skupiając się na tym, co ważne.”
„W swoim ostatnim artykule, opublikowanym w końcu ubiegłego roku, ostrzegł, że nasze własne społeczeństwo może wkroczyć w sferę „ciemności kulturowej, w której racjonalne argumenty i szacunek dla przeciwnika znikają z dyskursu publicznego, i w których coraz bardziej w każdej kwestii, która ma znaczenie, istnieje tylko jeden dozwolony pogląd i licencja na prześladowanie wszystkich heretyków, którzy się pod nim nie podpisują.” Jeśli można tego uniknąć, można to osiągnąć jedynie poprzez przywództwo i przykład. Nie może być lepszego przykładu niż ten wielki człowiek, którego właśnie straciliśmy.”
„Głęboko myślący o ludzkiej kondycji i estetyce. Popularny pisarz w dziedzinie filozofii i estetyki, wzbudzający podziw po obu stronach Atlantyku. Później stał się niekwestionowanym autorytetem w operach Richarda Wagnera i wielkim obrońcą tradycyjnej estetyki oraz znaczenia piękna w naszym świecie i w naszym życiu.”
„Jedną z moich pierwszych smutnych myśli po usłyszeniu wiadomości było to, o ile rzeczy wciąż chciałem go zapytać. Ale w tym duchu, do którego zachęcał, zamiast tego sięgnę do półek, które mam pełne jego książek i znów zadziwi mnie tym wszystkim co nam dał.”
„W latach 80. Roger Scruton działał także w antykomunistycznych podziemiach w Europie Wschodniej. W przeciwieństwie do zamkniętych stalinowskich naukowców rządzących z wieży z kości słoniowej lub anty-stalinowskich intelektualistów skupionych wokół nieistotnych czasopism i gazet w Nowym Jorku lub Londynie, Sir Roger faktycznie postawił stopę na polu bitwy o przyszłość Zachodu i zdecydowanie opowiedział się po stronie sił wolności i równości wobec autorytaryzmu i represji sponsorowanych przez państwo. Miał większą mądrość niż tak zwana inteligencja, z której większość była pośrednio pro-stalinowska, i większą odwagę niż antystalinowscy liberałowie, którzy wygodnie potępiali Związek Radziecki z ich dzienników i gazet, nigdy nie stawiając stopy w żadnym kraju komunistycznym . W ostatnich miesiącach został niedawno uhonorowany przez Polskę i Węgry za zasługi na rzecz wolności w tych mrocznych dniach.”
„Był człowiekiem dowcipu i uroku, który przyciągał różnorodną grupę studentów wywodzących się z różnych środowisk i wierzeń. Jego uśmiech, wygląd, zamiłowanie do wina i wspaniałe dyskusje, które prowadził zostały na zawsze w mojej pamięci, podobnie jak jego uprzejme naciski na moje własne intelektualne zobowiązania. Jest rzeczą oczywistą, że uczynił wszystkich swoich uczniów lepszymi ludźmi w czasie, gdy razem z nim studiowaliśmy.”
„Mężczyzna inny niż Roger mógł być zgorzkniały z powodu traktowania, które otrzymał, ale on nigdy tego nie robił. Bez względu na swoje złożone poglądy na wiarę, żył prawdziwie chrześcijańską postawą przebaczenia i nadziei na odkupienie. Jego ostatni artykuł dla The Spectator – pamiętnik z ostatniego roku – promieniuje tym. Jeśli czasami pasował niekomfortowo do wieku, w którym się znalazł było tak głównie dlatego, że nie wierzył w jego ton przewodni, zachęcający do wrogości i urazy. Zamiast tego wierzył – i żył – w duchu innej epoki. W duchu wdzięczności za to, co otrzymał i przebaczenia za to, czego nie otrzymał.”
„RIP Sir Roger Scruton. Straciliśmy największego współczesnego konserwatywnego myśliciela – który nie tylko miał odwagę powiedzieć to, co myślał, ale to co mówił, mówił pięknie.”
„Straciliśmy skarb narodowy. Prawdziwy przyjaciel mówi prawdę bez względu na to, jak trudno jest ją zaakceptować. Był prawdziwym przyjacielem dla nas wszystkich, niezależnie od naszej polityki.”
„RIP, Sir Roger Scruton. Będziemy za Tobą tęsknić. Ale Twoja mądrość i miłość przetrwają. Obyś teraz śpiewał z chórem aniołów i ujrzał piękno, którego od dawna poszukiwałeś.”
Beata Korzeniowska-Matraszek
http://radoniedwor.pl/blog/2020/01/15/roger-scruton-in-memoriam/