Miesiąc maj zapisał się w historii naszego kraju jako czas ostatecznego zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami i świętowania wyzwolenia spod okupacji niemieckiej, ale nie wszyscy wiedzą, że chwilę wcześniej w kwietniu 1945 roku miało miejsce znacznie mniej budujące wydarzenie. Chodzi o wielką przegraną 2.Armii WP dowodzonej przez gen. Świerczewskiego, który stał się po wojnie ulubieńcem komunistycznej władzy, z prawie dwukrotnie mniej liczebnymi siłami wroga, w kilkudniowej potyczce pod Budzyniem.
Jak czytamy w portalu dzieje.pl ,,Nawet we wrześniu 1939 r. Wojsko Polskie nie straciło tylu najważniejszych dowódców w ciągu tygodnia walk”. Na nic zdała się więc niezwykła waleczność i odwaga polskich żołnierzy skoro zabrakło dowódców, a ci którzy pozostali popełnili tragiczne w skutkach błędy taktyczne, na czele z gen. Świerczewskim, które kosztowały życie tysiące istnień ludzkich. Co ciekawe po wojnie bitwa okazała się oczywiście … wielkim zwycięstwem, a sam Świerczewski został wyniesiony do rangi bohatera narodowego. Na wszelki wypadek jednak mówiło się o niej i pisało mało, naginając niewygodne fakty lub je po prostu przemilczając.
Według historyka z Wojskowego Biura Badań Historycznych Centrum Edukacji Obywatelskiej Krzysztofa Fudaleja największym błędem było w tych ostatnich tygodniach zmagań wojennych zlekceważenie przeciwnika: ,,Świerczewski miał ambicję zdobyć Drezno. Byłby to spektakularny sukces 2. Armii WP. Tak jednak się nie stało. Wojna wydawała się już wygrana, całkowicie zlekceważono przeciwnika. Oddziały polskie były zbyt rozciągnięte. Zaniedbano rozpoznania w kierunku południowym. Nagły atak sił niemieckich był zaskoczeniem, 2. Armia została rozkawałkowana na kilka mniejszych części”.
Z powodu nieudolnego dowodzenia bilans strat w ludziach był porażający, z 90 tysięcy żołnierzy walczących w oddziałach dowodzonych przez gen. Świerczewskiego ok. 5 tysięcy zginęło, ponad 10 tysięcy zostało rannych, a prawie 3 tysiące uznano za zaginionych. Co ciekawe oficjalne dane ze względu na stosowaną nagminnie taktykę zaniżania strat niekoniecznie muszą być zgodne z prawdą. Pojawiają się opinie historyków, że wszystkich zabitych i rannych łącznie mogło być nawet … 20 tysięcy.
W 2.Armii WP w większości walczyli młodzi Polacy pochodzący z różnych zakątków Rzeczypospolitej oraz powracający z przymusowych deportacji na Syberię. Wśród nich również nie brakowało byłych żołnierzy AK czy warszawskich powstańców. Tych wszystkich, którzy walczyli pod Budzyniem i przelali dla przyszłych pokoleń swoją krew zamierza już po raz trzeci uczcić grupa motocyklowa Motozwierzyniec organizując z okazji rocznicy tych tragicznych wydarzeń sprzed 76 lat rajd patriotyczny w okolice Budzynia, aby jak powiedział dla portalu nowasol.naszemiasto.pl jeden z organizatorów Daniel Kołtun: ,,Przywrócić pamięć o polskich żołnierzach, którzy oddali życie za naszą wolność!”.
Ze względu na ograniczenia epidemiczne w tym roku rajd nie zakończy się jak wcześniej w Budzyniu leżącym w Saksonii. Celem wyprawy są tym razem zapomniane pomniki poświęcone żołnierzom poległym podczas dwutygodniowej Operacji Łużyckiej, której jedną z niechlubnych potyczek była właśnie bitwa pod Budzyniem, znajdujących się po polskiej stronie granicy niedaleko opuszczonej osady Toporów oraz cmentarz wojenny w Zgorzelcu. Motocykliści mają też zamiar uporządkować i naprawić leśne mogiły poległych żołnierzy. Rajd zaplanowano na niedzielę 9 maja, wszyscy chętni spotykają się o godz. 9.00 w Nowej Soli na stacji Orlen przy trasie S3, ul. Wojska Polskiego. Każdy kto ma motocykl i chęć okazania wdzięczności poległym żołnierzom może się przyłączyć.
Więcej o rajdzie na stronie: https://www.facebook.com/motozwierzyniec/
Opracowanie BC
Źródło: