Szanowni Państwo
Piszę tuż po inauguracji zainicjowanej przez nas międzynarodowej kampanii sprzeciwu wobec ratyfikacji genderowej Konwencji stambulskiej przez Unię Europejską.
Proces ratyfikacyjny zaczął się już kilka lat temu, ale w marcu tego roku unijna komisarz Helena Dalli oficjalnie zadeklarowała, że jego zakończenie jest priorytetem. Zapowiedź przyjęcia ideologicznej konwencji oznacza wejście Unii Europejskiej w obszar rodziny, w którym państwa członkowskie nigdy nie przyznały jej kompetencji.
To ostatnia chwila, żeby powstrzymać ten krok.Ratyfikacja Konwencji stambulskiej przez UE w praktyce zamknęłaby Polsce i innym krajom drogę do wypowiedzenia tego szkodliwego dokumentu czy stosowania go – jak dotychczas – w zgodzie z własnym porządkiem konstytucyjnym. Efektem byłoby przymusowe wprowadzenie ideologii gender do szkół i urzędów, podważenie obiektywnego pojęcia płci i uderzenie w instytucję małżeństwa.Właśnie tym planom powiedzieliśmy głośne i zdecydowane „nie” wraz z organizacjami broniącymi rodziny z Węgier, Słowacji, Chorwacji, Bułgarii, Hiszpanii, Francji i Belgii.
Kolejne zgłoszenia ciągle napływają – w ostatnich dniach do inicjatywy dołączyły trzy organizacje z Czech, a także ruchy społeczne z Rumunii i Holandii.
Podczas transmitowanej przez media wideokonferencji prasowej wspólnie wykazaliśmy, że wbrew swej nazwie „Konwencja o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej” nie służy walce z przemocą, ale ideologizacji prawa międzynarodowego. Tego samego i następnego dnia odbyły się także konferencje prasowe w Bratysławie i Budapeszcie.Ruszyła międzynarodowa petycja, którą w pierwszych dniach poparły tysiące mieszkańców Europy, w tym dziennikarze, naukowcy, urzędnicy i politycy.
Na liście sygnatariuszy znaleźli się już słowacki minister rodziny Milan Krajniak, poseł do Parlamentu Europejskiego Miriam Lexmann oraz polscy dziennikarze Jan Pospieszalski, Małgorzata Terlikowska i Paweł Lisicki. Ta koalicja z każdym dniem będzie się poszerzać.
Liczymy na to, że międzynarodowa presja ze strony obywateli państw całej Europy spowoduje, że Komisja Europejska wycofa się z ideologicznych planów realizowanych mimo jasnego sprzeciwu dużej części państw członkowskich. Unijni decydenci muszą usłyszeć, że nie ma zgody na atak na rodzinę i małżeństwo.Aby ruch sprzeciwu był jak najlepiej słyszalny, jesienią chcemy zorganizować dużą konferencję w Parlamencie Europejskim, na której zgromadzimy prawników, lekarzy i liderów ruchów społecznych z większości państw Unii Europejskiej.
Z różnych perspektyw pokażą oni szkodliwość konwencji i przypomną, że nikt nie upoważnił UE do ingerowania w prawo rodzinne państw członkowskich. Wcześniej zorganizujemy cykl telekonferencji z ekspertami, na które zaprosimy polityków.Uzupełnieniem tych działań są nasze analizy – na początku czerwca przekazaliśmy władzom Unii Europejskiej opinię prawną jasno wykazującą, że UE nie może ratyfikować ideologicznej konwencji. Najpóźniej w sierpniu opublikujemy w języku angielskim poszerzoną wersję naszego raportu wykazującego, że Konwencja stambulska nie tylko narzuca ideologię, ale może przyczynić się do wzrostu poziomu przemocy.W najbliższych miesiącach chcemy też podjąć zakrojone na szerszą skalę działania na rzecz wypowiedzenia Konwencji stambulskiej przez Polskę.
Jestem pewien, że działając wspólnie możemy zablokować narzucaną wbrew woli większości Polaków i Europejczyków genderową rewolucję!
Przypomnę, że ratyfikacja Konwencji stambulskiej była jedną z ostatnich decyzji byłego prezydenta, Bronisława Komorowskiego. Już wtedy odbyła się szeroka debata, w ramach której wykazano głęboko ideologiczny charakter tego dokumentu, a w Sejmie dokument został przyjęty bardzo nieznaczną większością głosów. W merytorycznym raporcie na temat konwencji pierwsi wskazaliśmy na główne zagrożenia, które z niej wynikają. Jasno wykazaliśmy, że postulaty walki z przemocą są przez jej autorów wykorzystywane instrumentalnie do prowadzenia inżynierii społecznej.
Wykazaliśmy, że jej wdrożenie nie wnosi żadnych nowych mechanizmów antyprzemocowych, przewiduje za to wiele czysto ideologicznych konstruktów.Mimo to wciąż jeszcze wiele osób pyta nas, dlaczego konwencja mająca według nazwy przeciwdziałać przemocy jest tak bardzo niebezpieczna.
Atak na rodzinę
Choć być może wyda się to Panu nieprawdopodobne, w konwencji nie pojawiają się w ogóle odniesienia do realnych, zbadanych i udowodnionych naukowo przyczyn przemocy. Próżno szukać w niej mechanizmów dotyczących zwalczania alkoholizmu, narkomanii, czy przeciwdziałania seksualizacji wizerunku kobiety – a te zjawiska są według badań głównym katalizatorem występowania przemocy domowej.Źródła przemocy według autorów konwencji należy upatrywać nie w patologiach, ale w fakcie występowania różnic między kobietami i mężczyznami oraz opartej na nich strukturze społeczeństwa. Niemal dosłownie powtarzają oni tezy Fryderyka Engelsa, redukując w preambule przyczyny przemocy do „nierównych stosunków władzy” pomiędzy płciami.
Przymusowa ideologia gender
Konwencja narzuca wprowadzenie w polityce państwa zasady gender mainstreaming. Oznacza ona, że we wszystkich obszarach jakkolwiek związanych z jej wprowadzaniem ma zostać uwzględniona „perspektywa gender”.W ten sposób dąży ona do zastąpienia pojęcia płci sztucznym i ideologicznym pojęciem „genderów”, zgodnie z którym kobiecość i męskość to jedynie społeczne konstrukty.
To niesie za sobą daleko idące konsekwencje – począwszy od roszczeń dotyczących zmian płci poświadczonej w aktach stanu cywilnego, a skończywszy na zachwianiu tożsamością małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.Zgodnie z art. 12 ust. 1 Konwencji państwa strony mają „wykorzeniać” istniejące „tradycje i zwyczaje”, jeżeli oparte są na „stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn”.
Narracja forsowana przez twórców konwencji jest tym bardziej absurdalna, że z licznych danych wynika wprost – ideologiczne podejście do zwalczania problemu przemocy jest nieskuteczne. Zarówno dane OECD, jak i unijnej Agencji Praw Podstawowych dowodzą, że Polska na tle całej Unii Europejskiej odznacza się najniższym wskaźnikiem przemocy doświadczanej przez kobiety od byłych i obecnych partnerów. Zgoła inaczej jest w krajach od lat poddawanych genderowemu eksperymentowi.
Zagrożona niewinność dzieci
Ponieważ konwencja błędnie wskazuje źródła przemocy, nie może dziwić, że przedstawia również fałszywe metody walki z nią. Jednym z najgroźniejszych instrumentów mających na celu promowanie ideologii gender jest przymusowe wprowadzanie ideologii gender i wulgarnej seksedukacji w szkołach, która przeprowadzana ma być wbrew woli rodziców.Konwencja wprost nakazuje wprowadzenie genderowej edukacji na wszystkich poziomach nauczania. W art. 14 wymaga, by państwa wprowadziły do programów nauczania na wszystkich poziomach edukacji materiały na temat „niestereotypowych ról przypisanych płciom (…)”, przy czym tekst angielski inaczej od polskiego nie mówi o „rolach płciowych”, ale o „rolach genderowych”.
Oznacza to, że według skrajnych ideologów, dzieci już od urodzenia mają uczyć się o tym, że płeć jest zależna od subiektywnych odczuć, a rodziny, w których role kobiet i mężczyzn się różnią, powinny być przedmiotem ingerencji państwa.
Konwencja sprzeczna z konstytucją
Konwencja Stambulska tym samym wprost godzi w szereg wartości chronionych polską Konstytucją, w tym gwarancje dotyczące tożsamości małżeństwa i prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Polska ratyfikując konwencję wydała deklarację, zgodnie z którą jej przepisy muszą być interpretowane w zgodzie z polską konstytucją.
Z tego powodu wiele najbardziej radykalnych rozwiązań przewidzianych przez Konwencję nie zostało jeszcze w naszym kraju wprowadzonych.Nie możemy się jednak łudzić, że na dłuższą metę polska deklaracja powstrzyma roszczenia radykalnych ideologów, którzy stoją za konwencją. Komitet GREVIO monitorujący jej wykonywanie w raporcie za ostatnie pięć lat jej obowiązywania wprost skrytykował wszelkie próby dystansowania się od doktryny gender. Przystąpienie do konwencji UE może dać mu nowe narzędzia nacisku.
Europejskie kraje w szachu
Unijna komisarz Helena Dalli w wystąpieniu inaugurującym swoją kadencję podkreśliła, że doprowadzenie do ratyfikacji konwencji będzie dla niej jednym z głównych priorytetów. Również w wydanych wiosną dokumentach – „Strategii równouprawnienia genderów 2020-2025” i „Planie działań na rzecz praw człowieka i demokracji (2020-2024)” podkreślono konieczność jak najszybszego narzucenia Konwencji stambulskiej całej Wspólnocie.
Proces ratyfikacji konwencji przez UE zaczął się już kilka lat temu, ale w ostatnich miesiącach presja znacznie przybrała na sile. Ostatnio Parlament Europejski skierował do Trybunału Sprawiedliwości UE pytanie czy Unia może przyjąć konwencję bez zgody wszystkich państw członkowskich!Tym samym eurokraci wprost ignorują głosy państw takich jak Bułgaria, Czechy, Węgry, Litwa, Łotwa i Słowacja, wypowiadających się przeciw konwencji i ideologii gender, na której została ona oparta. Przyjęcie tego dokumentu przez unię w praktyce oznaczałoby bowiem zmuszenie ich do stosowania jego przepisów, mimo że same jej nie przyjęły.
Krajom takim jak Polska w praktyce uniemożliwiłoby to jego wypowiedzenie czy stosowanie w ograniczonym zakresie.Wszystkie te działania stanowią pogwałcenie unijnego prawa. Unia Europejska nie ma bowiem kompetencji do przystępowania do tego typu traktatów, tym bardziej bez zgody wszystkich państw członkowskich. Nawet możliwość przystąpienia przez nią do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – traktatu niebudzącego żadnych zasadniczych wątpliwości – została wyraźnie wykluczona przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Interweniujemy w Brukseli
Dlatego już w grudniu, gdy tylko poznaliśmy plany nowej Komisji Europejskiej, natychmiast przystąpiliśmy do działania, by zablokować działania ideologów.Sporządziliśmy kompleksową analizę, w której jasno wykazaliśmy brak podstaw prawnych dla przyjęcia tego dokumentu przez Unię Europejską i wadliwość argumentacji przytaczanej przez Komisję Europejską. Zwróciliśmy w szczególności uwagę, że przepisy konwencji regulują obszar prawa karnego i częściowo prawa rodzinnego, które pozostają poza kompetencjami UE.Wyjaśniliśmy również, że unia nie może w żadnym razie przyjąć konwencji bez zgody wszystkich państw członkowskich, gdyż tego typu decyzje wymagają jednomyślności.
Tak jak zapowiadałem przed dwoma tygodniami, analiza została uwzględniona w naszym nowym programie regularnych wysyłek materiałów eksperckich do przedstawicieli instytucji międzynarodowych i w wersji angielskiej przesłana do wszystkich posłów do PE, członków Komisji Europejskiej, przedstawicieli rządów innych państw, a także członków Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
W odpowiedzi otrzymaliśmy liczne wyrazy poparcia dla naszej działalności. Do przesłanej przez nas analizy odniosła się również Komisarz ds. równości Helena Dalli, która w skierowanym do nas liście wprost przyznała, że „gender” i „płeć” to dwa zupełnie różne pojęcia, a konwencja nie chroni kobiet w rozumieniu biologicznym, tylko osoby przyjmujące społecznie skonstruowane „role kobiece”.
Solidarna obrona rodziny
Te niepokojące i coraz bardziej przybierające na sile działania unijnych biurokratów nie mogły pozostać bez odpowiedzi. Przez ostatnie miesiące pracowaliśmy intensywnie nad stworzeniem międzynarodowej koalicji sprzeciwiającej się przyjęciu genderowej konwencji przez Unię. Nasze zaproszenie zostało entuzjastycznie przyjęte przez przedstawicieli organizacji z Węgier, Chorwacji, Słowacji, Bułgarii, Rumunii i Włoch, Holandii, Belgii, Francji i Hiszpanii.
Po ogłoszeniu inicjatywy każdego dnia zgłaszają się do nas organizacje z kolejnych krajów chętne, by do niej dołączyć.Za nami międzynarodowa konferencja prasowa w tej sprawie przeprowadzona w formule online. To mocny głos ekspertów i liderów z całej Europy pokazujący, że potrafimy się zjednoczyć i nie oddawać najważniejszych spraw w ręce radykalnych lewicowych ideologów.
Uczestnicy konferencji nie tylko przedstawiali swoje krytyczne opinie wobec konwencji, ale również dzielili się doświadczeniami – zarówno dotyczącymi protestów i inicjatyw sprzeciwiających się wdrożeniu niebezpiecznego dokumentu w ich krajach, jak i skutków przyjęcia konwencji tam, gdzie ją ratyfikowano.Chorwacki rząd narzucił ratyfikację konwencji stambulskiej, mimo że opinia publiczna była przeciwna – mówiła dr Željka Markić z chorwackiej organizacji U ime obitelji. – W ciągu ostatnich dwóch lat nie zauważyliśmy jakiejkolwiek poprawy, jeśli chodzi o ochronę kobiet i dzieci. Wiemy tylko, że większe niż wcześniej pieniądze są przyznawane organizacjom promującym gender, aborcję, feminizm.Doktor prawa i badacz w dziedzinie praw podstawowych z Bułgarii, reprezentujący organizacje Wolność dla Wszystkich oraz Rodzice Zjednoczeni dla Dzieci, dr Viktor Kostov, jasno mówił, że konwencja jest po prostu „próbą radykalnej inżynierii społecznej”. – Narzucano ją nam próbując zmusić wszystkich obywateli do jednego sposobu myślenia. – mówił dr Kostov podczas konferencji. – Choć pierwotnie Konwencja stambulska miała w Bułgarii poparcie, organizacje działające na rzecz praw człowieka oraz praw rodzin ujawniły jej prawdziwe cele zgrabnie przemycone pod pretekstem ochrony przez przemocą. Dzięki debacie zainicjowanej przez te organizacje i Cerkiew prawosławną, bułgarski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że konwencja jest sprzeczna z Konstytucją Republiki Bułgarii oraz rozmywa granice pomiędzy płcią męską a żeńską.
Eszter Párkányi z węgierskiego Centrum Praw Podstawowych ostrzegała z kolei: – Konwencja stambulska zmusza nas, aby uznać na gruncie prawnym, że płeć jest tylko i wyłącznie koncepcją społeczną, że rodzina i posiadanie dzieci nie mają związku z biologią. W przyszłości poglądy religijne odrzucające ideologię gender mogą być uznawane za dyskryminujące. Nie możemy pozwolić Unii Europejskiej przeprowadzić tego eksperymentu społecznego. Rząd Węgier po analizie Konwencji stambulskiej nie zamierza jej ratyfikować.
Francja ratyfikowała Konwencję w 2014 roku i widzimy wpływ tej ratyfikacji na prawo edukacyjne, politykę społeczną, prawo krajowe – mówiła Alix Lejard z Femina Europa z Francji. – W 2013 roku powołana została Wysoka Rada ds. Równości Kobiet i Mężczyzn, której celem jest tworzenie rekomendacji, by wzmacniać równość płciową. Aby zrealizować ten cel Rada deklaruje, że „trzeba wyeliminować stereotypy płciowe i zdekonstruować role społeczne”. Wszystkie programy edukacyjne i szkolne zmodyfikowano tak, by były zgodne z ideologią. A przemoc wobec kobiet wcale nie zmalała, wręcz przeciwnie.
Podpisujmy i promujmy petycję
Podczas konferencji oficjalnie uruchomiliśmy międzynarodową petycję do komisarz Ursuli van der Leyen, w której apelujemy o nieprzyjmowanie skrajnie ideologicznego dokumentu.Petycja jest dostępna na stronie stopgenderconvention.org.
Jeżeli nasz sprzeciw nie będzie wystarczająco silny, możemy się spodziewać, że przyjęcie Konwencji stambulskiej będzie tylko pierwszym przejawem wiążącej ingerencji unijnych urzędników w porządek prawa rodzinnego państw członkowskich.Udostępnij na FacebookuUdostępnij na Twitterze
To początek naszych działań
Petycji będą towarzyszyły działania promocyjne i merytoryczne. W najbliższych miesiącach zorganizujemy cykl paneli z ekspertami z całej Europy poświęcony konwencji. Zaprosimy na nie urzędników i polityków z różnych krajów, aby mogli usłyszeć nasze argumenty.
Jesienią zorganizujemy konferencję w Parlamencie Europejskim, na której chcemy zgromadzić prawników, socjologów, lekarzy i liderów społecznych z całego naszego kontynentu.Ze zdziwieniem zauważyłem, że chociaż temat Konwencji stambulskiej był szeroko dyskutowany w Polsce i innych krajach Europy środkowej, brakuje merytorycznych materiałów na jej temat w języku angielskim.
To znacznie ułatwia ideologom przekonywanie do swoich racji. Dlatego tak ważna jest publikacja rzetelnego anglojęzycznego raportu, który uwzględni argumenty znane już Polakom, Czechom i Węgrom, ale rzadko podnoszone w Brukseli. Chcę, żeby taki dokument, opierający się na naszych wcześniejszych materiałach i uzupełniający je, został opublikowany przez Ordo Iuris do końca wakacji.
P.S. Równolegle z wielką międzynarodową akcją sprzeciwu wobec planów przyjęcia konwencji stambulskiej przez Unię Europejską, podejmujemy szerzej zakrojone działania na rzecz wypowiedzenia genderowej konwencji przez Polskę. Już wkrótce będę mógł napisać Panu więcej na ten temat. Na pewno argumentem o dużej wadze, także w kontekście polskim, będą tysiące podpisów pod międzynarodową petycją na stronie stopgenderconvention.org – dlatego jeszcze raz serdecznie zachęcam Państwa do podpisywania apelu i jak najszerszego promowania go nie tylko wśród Państwa bliskich, ale i w dostępnych Państwu środkach komunikacji elektronicznej czy mediach społecznościowych.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.