1 maja dla pokolenia, które urodziło się już w wolnej(?) Polsce jest tylko jednym z dni bez pracy i nauki, tak pożądanej przez wszystkich po przygnębiającej zimie majówki, ale nie można zapominać o tym, że ten dzień jest też świadectwem tego jak poczynała sobie z narodem przez dziesięciolecia reżimowa władza komunistyczna. Szczególnie teraz, kiedy w ramach tzw. pandemii również pojawiły się pewne oznaki zamordyzmu i próby ograniczania swobód obywatelskich. Co prawda tym razem podobno dla ratowania zdrowia i życia, ale nie da się ukryć, że sposób prowadzenia tej szczególnej akcji ratowniczej, której ofiar jest więcej niż zabójczego wirusa, staje się coraz bardziej kontrowersyjny.
Święto Pracy i pochody pierwszomajowe, w kraju rządzonym przez PZPR, partię rzekomo mas pracujących, to było głównie święto propagandy i przykład przejęcia całkowitej kontroli nad społeczeństwem przez komunistyczne władze. Udział w corocznych pochodach był i bez stosownych rozporządzeń, obowiązkiem każdego obywatela. Wielu pamięta niekończące się kolumny maszerujących ulicami miast ,,zadowolonych” Polaków dzierżących w spracowanych rękach transparenty wychwalające władze i partię czy wymachujących beztrosko chorągiewkami i kwiatami, oraz nagrodę za posłuszeństwo … kaszankę.
Ale jak się okazało choć Milicja Obywatelska i Służba Bezpieczeństwa czuwały, aby obywatele myślący inaczej, których w tych czasach na szczęście nie brakowało, nie zakłócali tego pięknego obrazka społeczeństwa pełnego szczęścia i nie dochodziło do incydentów, które mogłyby zasiać ziarno niepokoju, że coś z tą przewodnią siłą narodu jest nie tak, nadszedł taki moment kiedy władza mocno przesadziła, w konsekwencji czego pierwszomajowy pochód przerodził się w antyrządową manifestację. Tak było 1 maja 1971 roku w Szczecinie i Gdańsku, kilka miesięcy po krwawych zajściach Grudnia 70.
O tych wydarzeniach i wielkiej odwadze obywateli mówi właśnie dokument Moniki Kwasigroch i Edyty Strub zrealizowany we współpracy z Oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej, Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie. Albowiem rzeczywiście trzeba było nie tylko niezwykłej determinacji, ale i odwagi aby w państwie reżimowym tak jawnie zademonstrować swój sprzeciw. 50 lat temu, 1 maja 1971 roku w Szczecinie przed trybunami wypełnionymi jak zwykle aparatczykami i przedstawicielami władz tym razem obrazek zadowolonego społeczeństwa popierającego partię i komunistyczne władze został zaburzony przez stoczniowców ze Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego.
Zamiast transparentów w tak modnym wówczas stylu PARTIA Z NARODEM, NARÓD Z PARTIĄ, wśród stoczniowców pojawiły się biało-czerwone flagi przepasane na znak żałoby po ofiarach wydarzeń Grudnia 70. kirem oraz hasła nie tylko nawołujące do oddania hołdu pamięci zamordowanym, ale również do rozliczenia i ukarania winnych grudniowej masakry, co było w owym czasie nie do pomyślenia. Dla niektórych skończyło się to oczywiście szykanami. Jak czytamy w portalu szczecin.ipn.gov.pl ,,Kiedy kolumna znalazła się przed trybuną (…) Henryk Toczek, którego brat Zygmunt był jedną z ofiar Grudnia 70, w niemym proteście wzniósł zaciśniętą pięść w czarnej rękawicy. Za ten odważny, symboliczny akt sprzeciwu spotkały go represje ze strony SB”.
Film ,,Marsz po prawdę. 1 maja 1971 r. w Szczecinie i Gdańsku” oraz dyskusja o wydarzeniach historyków dr Grzegorza Majchrzaka z Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie i dr Michała Paziewskiego autora monografii ,,Grudzień 1970 w Szczecinie” do obejrzenia na stronie szczecińskiego IPN oraz w serwisie Youtube: https://m.youtube.com/watch?v=jXL72qhO82A
Opracowanie BC
Źródło:
- https://szczecin.ipn.gov.pl/pl9/aktualnosci/142511,Dyskusja-i-premiera-filmu-dokumentalnego-Marsz-po-prawde-1-maja-1971-r-w-Szczeci.html
- Fotografia z albumu „Szczeciński Fotograf Zbigniew Wróblewski”, w którym prezentowane są między innymi fotografie z Grudnia ’70 oraz z antypochodu pierwszomajowego w roku 1971.
- https://ksiegarnia.pwn.pl/Szczecinski-Fotograf-Zbigniew-Wroblewski,878319756,p.html