Zanim przypomnę publikację z okolic 26.08.2012 r., troszeczkę o tygodniku „Od Rzeczy”. Redakcja chwali się tam najwyższym wskaźnikiem cytowań spośród tygodników opinii, więc podwyższę ten wskaźnik. Proszę spojrzeć 3-ci numer od końca, jak redaktor Zychowicz zachwala książkę tajnej współpracownik z Uniwersytetu Łódzkiego; gratulacje.
– Chociaż sprawa teczki Hłasko jest wspomniana w książce Barbary Stanisławczyk, stwierdzam, że niestety autorka nie okazała szacunku swoim Czytelnikom. Książka została wydana długo po otwarciu IPN, więc autorka miała już możliwość zapoznania się z aktami. Ponadto IPN przechowuje nie tylko teczkę agenturalną, ale przede wszystkim teczki z inwigilacji pisarza, a w nich można przeczytać, kto z „przyjaciół” mu źle życzył, ale autorki nawet to nie zaciekawiło. Autorka wolała powołać się na osobę mocno tkwiącą w środowisku służb – Henryka Piecucha. Publikacja świadectwa moralności wydanego przez taką osobę to również świadectwo kondycji polskiego dziennikarstwa. Po co sięgać do źródeł pisanych, szukać sygnatur, tracić czas w Czytelni, skoro źródło tzw. historii mówionej mam pod ręką (pod telefonem). Takie potraktowanie sprawy stawia Stanisławczyk w jednym rzędzie z Gmyzem, Cegiełką i wielu innymi. Podejrzewam autorkę o umyślne strywializowanie problemu współpracy Hłaski. Przecież jej bohater miał oszaleć z miłości, a nie z powodu wyrzutów sumienia. Zresztą pisarz sam poinstruował, jak traktować pogłoski o jego współpracy – w „Pięknych dwudziestoletnich”.
Zacznę od środka, od jednego z niewielu własnoręcznie sporządzonych dokumentów Hłaski:
Zobowiązanie
Ja niżej podpisany Marek Hłasko syn Macieja i Marii z Rosiak ur. 14.I.34 r. W-wa zamieszkały Warszawa ul. Mickiewicza 17/11 zobowiązuję się utrzymać w ścisłej tajemnicy i nie ujawniać nikomu pod żadnym względem tematu rozmowy, jaką przeprowadziłem z funkcjonariuszem MO w dniu 10.VII.52, jednocześnie zobowiązuję się informować organa MO o wszystkich wiadomych mi przestępstwach godzących pośrednio lub bezpośrednio w gospodarkę narodową Polski Ludowej. W czasie współpracy z organami MO będę zachowywał ścisłą konspirację oraz będę występował pod pseudonimem „Wanda”. Jednocześnie nadmieniam, iż wiadomym mi jest, że w przypadku ujawnienia komukolwiek tajemnicy służbowej będę pociągnięty do odpowiedzialności sądowej za zdradę tajemnicy państwowej i służbowej.
przyjął Marek
Grodzki K. Hłasko
10.XII.52r.
Ten dokument ma swój ciężar gatunkowy, bo nie dość, że Hłasko przybiera sobie pseudonim do stałej współpracy, to Grodzki nie jest funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej, tylko stołecznego Urzędu Bezpieczeństwa.
Czytaj więcej na: https://lustratorpolski.wordpress.com/2020/12/28/marek-hlasko-i-milicja-obywatelska/
Inne ciekawe artykuły:
Irena Dziedzic – IPN pruderyjny https://lustratorpolski.wordpress.com/2020/12/30/irena-dziedzic-ipn-pruderyjny/
Dziadostwo wojska za Jaruzelskiego https://lustratorpolski.wordpress.com/2020/12/31/dziadostwo-wojska-za-jaruzelskiego/
O Janie Miodku – zachowana dokumentacja https://lustratorpolski.wordpress.com/2021/01/01/o-janie-miodku-zachowana-dokumentacja/
Roman Karkosik – ludzie się Pana zapierają https://lustratorpolski.wordpress.com/2021/01/04/roman-karkosik-ludzie-sie-pana-zapieraja/
fot. Adam Mottl/PAP