Przed frontonem przemyskiego kościoła ojców franciszkanów stanęły dwa olbrzymie dźwigi. Przy ich pomocy na wieżach kościoła montowano krzyże ze złoconymi kopułami, które przed rokiem zdjęto do konserwacji.
Montażem krzyży zajęli się doświadczeni alpiniści ze specjalistycznej firmy. Mimo użycia platformy zawieszonej na dźwigu, prace nie były łatwe. Kościół franciszkanów znajduje się w centrum miasta, od kilku lat prowadzone są w nim prace konserwatorskie.
Wojciech Lisowski, właściciel firmy Skalar – Używamy dźwigu, podnośnika koszowego i technik alpinistycznych. Zadanie jest o tyle trudne, że znajduje się w centrum miasta i naprawdę trzeba uważać, żeby nic nie spadło i nikomu krzywda się nie stała. Ale myślę, że uda się to dzisiaj zrobić, jeden już wisi.
Zbigniew Kubit, gwardian klasztoru franciszkanów w Przemyślu – Przez ponad rok czasu były ściągnięte z naszego kościoła, ale dzisiaj wracają i mamy nadzieję, że już teraz, dodatkowo po konserwacji, po złoceniu w mennicy, będą dla wszystkich przemyślan, którzy będą przechodzili w śródmieściu.
Podczas zdejmowania krzyży w ubiegłym roku w kopule znaleziono blaszane tabliczki z napisami: gwardianus Florencius Głowiński. Był on gwardianem przemyskiego klasztoru ojców franciszkanów w latach 1863-66. Tym razem do złoconej kopuły pod krzyżem włożono tabliczki z nazwiskami obecnego gwardiana i ojca administratora, a także z datą remontu i nominałami polskich banknotów.
Źródło: TVP 3 Rzeszów-Aktualności