Męczennik z wyboru. Opowieść o Zygmuncie Rumlu – autor – 30% albo L

Miał zaledwie 28 lat, podzielił los bardów pokolenia Nowej Polski Tadeusza Gajcego i Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Wysłany jako emisariusz Batalionów Chłopskich na Wołyń, zginął rozerwany końmi przez banderowców OUN UPA w okolicach wsi Kustycze 10 lub 11 lipca. Nieludzką scenę śmierci w filmie Wołyń pokazał Wojciech Smażowski (postać kapitana Zygmunta Krzemienieckiego).

BOHATER NIEOBECNY W PODRĘCZNIKACH

Zygmunt Jan Rumel ps. „Mały”, „Krzysztof Poręba” (1915 – 1943) – poeta romantyk, żołnierz patriota, absolwent Liceum Krzemienieckiego, nieobecny do dziś w podręcznikach historii. Zapomniany przez Państwo i swą Ojczyznę, która kochał nad życie.
Urodził się Piotrogrodzie (Petersburgu), jako syn Janiny z Tymińskich, poetki (pseudonim „Liliana) i Władysława, inżyniera rolnictwa, który za udział w wojnie polsko-bolszewickiej w roku 1920 otrzymał Order Virtuti Militari i osadę wojskową pod Wiśniowcem na Wołyniu. Ziemia krzemieniecka stała się miejscem gdzie kształtowało się dzieciństwo i młodość Zygmunta. Ukończył w „polskich Atenach” Liceum Krzemienieckie. Zapewne po matce odziedziczył talent twórczy i wrażliwość, po ojcu pewnie męstwo i odwagę. W liceum publikował w szkolnym czasopiśmie „Nasz Widnokrąg”, w licealnym teatrze recytował swoje utwory.

RÓWNY CHŁOPAK – EMISARIUSZ

Był, jak opowiadali koledzy, „równym chłopakiem”, w szkolnej reprezentacji hokejowej, uprawiał boks, należał do harcerstwa, udzielał się wszędzie, gdzie coś dobrego można było zdziałać. W roku 1935 r. Zygmunt wyjechał do Warszawy. Tutaj na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczął studia polonistyczne, cały czas utrzymując kontakt z Liceum Krzemienieckim. W 1938 roku został skierowany do Wołyńskiej Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii im. Marcina Kątskiego we Włodzimierzu Wołyńskim. W przededniu wojny, w lipcu 1939 roku otrzymał nominację kaprala podchorążego. Po mobilizacji w sierpniu 1939 ruszył bronić granic Rzeczypospolitej. Dostał się do niewoli radzieckiej. Uniknął zsyłki podając się za szeregowca, wkrótce został zwolniony. Rumel początkowo ukrywał się w okolicach Dubna prowadząc działalność konspiracyjną, by następnie przedostać się do Warszawy. Tu również zaangażował się w działalność konspiracyjną. W 1941 roku poślubił Annę z Wójcikiewiczów, z którą, wraz z bratem Stanisławem, prowadzili na Ochocie sklep z naczyniami kuchennymi. Sklep był kontaktową skrzynką konspiracyjną.
Od 1943 już jako dowódca VIII okręgu Batalionów Chłopskich na Wołyniu, tworzył struktury samoobrony, często kursując miedzy Kresami, a Warszawą.
Kazimierz Banach, delegat Rządu RP na Wołyń, obdarzając ogromnym zaufaniem, delegował Rumla, już porucznika, wraz z porucznikiem Krzysztofem Markiewiczem, przedstawicielem Okręgu Wołyńskiego AK, na rozmowy z UPA. Żołnierze nie wrócili. Do dzisiaj nie znaleziono miejsca pochówku. Ziemia wołyńska, lwowska, stanisławowska, tarnopolska pozostają nadal cmentarzem dziesiątek tysięcy Polaków. Do tego zakaz od kilku lat prowadzenia ekshumacji jest po ludzku niepojęte.

POETA ROMANTYK i DWIE MATKI

Wrócę jeszcze do twórczości Zygmunta Rumla. Wzorcami ówczesnego fenomena poety był Cyprian Kamil Norwid, Leopold Staff, Jerzy Liebert, Jarosław Iwaszkiewicz.
Rumel pisze o sobie w lipcu 1941 w „Dwóch matkach”, od których warto rozpocząć historię poety.

Jedna grzebień bursztynu czesała we włos
Druga rafy porohów piorąc koralowe
Zawodziła na lirach dolę ślepą – los…

Jedna oczom tańczyła pasem złotolitym,
Czerep drugą obijał – pijany jak trzos –
Jedna boso garnęła smutek za błękitem –
Druga kurem jej piała buntowniczych kos

Dwie mnie Matki-Ojczyzny wyuczyły mowy –
W warkocz krwisty plecionej jagodami ros –
Bym się sercem przełamał bólem w dwie połowy –
By serce rozdwojone płakało jak głos…

Zygmunt Rumel kochał Kresy, w nich widział wielokulturowość. To tu obok żyli Polacy, Ukraińcy, Ormianie, Rosjanie, Żydzi, Cyganie, Niemcy i Czesi. Rumel, który władał ukraińskim wierzył, że Ukraińcy przylgną do Polski, szanował innowierców, walczył z antysemityzmem. Niektórzy mówią, że był marzycielem. Nie zgodzę się z tą tezą, dla mnie to Wielki Polak i realista.
Tę miłość do kresów wyrażał w przyrodzie, w otoczeniu. Zanurzał się w burzanach, stepach, unoszących się wysoko nad nimi orłów i sokołów, skowronków unoszących się łąkach ukwieconych.

W wierszu słowo poeta pisał:

Jak wonne sosnowe drzewo
pojone żywicy więźbą
wystrzela ku niebu słowo
wiersza zieloną gałęzią…
Rośnie – wspaniałe, bujne,
do mózgu korzeniem wsparte,
pod kory brunatną runią
sącząc żywicy prawdę…
Złotokłującym igliwiem
liter opiewa błękit…
Leśnie, puszyście kwili,
jak ptak chwycony do ręki…
Aż z lasu żywicznych stronic
siekiery podstępnym ciosem
czytelniku – wytniesz
najpiękniejszą z moich sosen.

NA ŚMIERĆ POETY

Zygmunt Rumel miał wielu przyjaciół Ukraińców, tej przyjaźni poświęcił całe życie. Co za paradoks, w sposób bestialski zamordowany przez tych, których tak bardzo kochał, którzy przerwali jego piękne życie. Czy Zygmunt Jan Rumel przewidział swoją śmierć?
Chyba tak, coś w tym jest. Podobno człowiek to czuje. I chyba Rumel był gotowy, był męczennikiem z wyboru.

W wierszu „Na śmierć poety” Zygmunt Rumel pisze

A kiedy go z wami nie będzie –
Usypcie mu kurhan stepowy –
Aby słyszał, jak burzan pieśń gędzie
I wiatr stepem przewala się płowy…
By mu miesiąc wstający z limanów
Oczy prószył kitajką czerwoną…
I kląskanie by słyszał bocianów,
Gdy piórami lotnymi wiatr chłoną…
Niech tam orły dziobami pieśń skraszą,
A teorban piosenką zakwili…
Bo o wolę on waszą i naszą
Śpiewał – zanim odpoczął w mogile…
Niech tam zmierzchy siniejąc rozgarną
Błękit nieba najczystszy i skromny –
Aby nocą wieczyście już czarną
Patrzył w wszechświat ponad nim ogromny!

Była pogodna noc 10/11 lipca. Delegaci Rzeczypospolitej przygotowywali się do wyjazdu. Mieli wybłagać na Upowcach, porozumienie, zaprzestania mordowania ludności polskiej. Wyruszyli z bazy w Budach Osowoskich, leżącej miedzy Kowlem a Włodzimierzem Wołyńskim, rankiem, bez broni, ubrani w mundury Wojska Polskiego. Furmanką powoził Witold Dobrowolski. Przed wyjazdem odwrócił się do córki, i z furmanki powiedział – mam bardzo złe przeczucie, chyba już do Was nie wrócę. Furmanka ruszyła w stronę Kustycz gdzie mieścił się sztab UPA. Parlamentariusze przejechali przez Osy, nie widzieli jeszcze, ze Upowcy już podjęli decyzje, wydali rozkazy. Nie wiedzieli, że to dzisiaj będzie krwawa niedziela. Tysiące banderowców i rezunów zaatakują w 99 miejscowościach, głównie w powiatach włodzimierskim i horochowskim. W sposób okrutny będą palić wioski mordować starców kobiety i dzieci.
Emisariusze zbliżali się do wsi Kustycze. Nagle za furmanką usłyszeli tętent końskich kopyt. Zapewne w oczach Upowców zobaczyli nienawiść trudną do zrozumienia.
W pobliskim lasku zamordowano poruczników Rumla, Markiewicza i przewodnika Dobrowolskiego. Poćwiartowane zwłoki pochowano na brzegu jeziora w pobliskim lasku, dziś w nieznanym miejscu.

Ryszard Frączek

Dodaj komentarz