Świętując Boże Narodzenie przyzwyczajeni jesteśmy do naszych tradycyjnych zwyczajów i obrządków bez których nie wyobrażamy sobie świąt. Czasem wydaje nam się, że nasz sposób obchodzenia świąt jest najlepszy i jedyny właściwy. Tymczasem nawet tu u nas, na Mazurach święta nie wyglądają tak samo. Mamy przecież dziś wielką mieszankę kultur, wyznań i narodowości. Zupełnie inaczej święta te wyglądały także w przeszłości.
Na to jak świętowano „Gody”, bo tak na Mazurach nazywano Boże Narodzenie, ogromny wpływ miał przede wszystkim luteranizm, a więc wyznanie, które dominowało na tych ziemiach przez ponad 400 lat. Nie bez znaczenia jest również wpływ kultury niemieckiej, która była powszechna na terenie dawnych Prus Wschodnich. Zupełnie inaczej wyglądały też święta na wsi, pełne ludowych zabobonów oraz tradycji wywodzących się z polskiego (mazurskiego) kręgu kulturowego. Inaczej wśród mieszczan, gdzie mieszkali przede wszystkim Niemcy.
W pierwszej kolejności trzeba powiedzieć, że w tradycji luterańskiej od zawsze ważną częścią przygotowania do świąt był adwent. Okres ten jest niezwykle ważny dla ewangelików. Myli się jednak ten, kto spodziewa się, że mazurzy chodzili na roraty. Zwyczaj ten jest bowiem w luteranizmie nieznany. Zamiast tego na przykład odbywają się w tygodniu wieczorne adwentowe nabożeństwa czy adwentowe spotkania z poczęstunkiem i wspólnym śpiewem. Nie jest to jednak w żadnym wypadku czas śpiewania kolęd, a pięknych pieśni adwentowych, jak na przykład „Córko Syjońska” („Tochter Zion, freude dich” słowa: ks. Friedrich Ranke, mel. Georg F. Handel) czy „Podnieście się wy wierzchy bram” („Macht hoch die Tur” słowa: ks. Georg Weissel) To również z niemieckiej tradycji ewangelickiej wywodzą się radosne i kolorowe adwentowe jarmarki, na których zaopatrzyć można się w prezenty i skosztować smacznych smakołyków. Dziś po latach zwyczaj ten na nowo wraca do mazurskich i polskich miast.
-pisze ks. Wojciech Płoszek. Dalsza część artykułu na naszaostroda.pl