Wielu mieszkańców regionu lubuskiego pracuje w niemieckich przygranicznych miejscowościach, m.in. w Guben i Cottbus. Ponieważ codzienne dwukrotne przekraczanie granicy nie jest już możliwe nawet dla zatrudnionych w pasie przygranicznym bez odbycia każdorazowo dwutygodniowej kwarantanny, lubuscy pracownicy niemieckich firm zostali postawieni przed trudnym wyborem, po której stronie granicy pozostać. W Polsce tracąc środki do życia, czy w Niemczech tracąc kontakt z rodziną.
Niemcy z powodu braku rąk do pracy robią co mogą aby zatrzymać polskich pracowników proponując im wysokie dodatki finansowe nie tylko na pokrycie kosztów ich tymczasowego zamieszkania, ale również członków rodziny decydujących się na pobyt w Niemczech. Szczególnie, że Polacy pracują głównie w tamtejszych placówkach medycznych i ośrodkach opiekuńczych.
Duże problemy w związku z obostrzeniami na granicy dotyczą również przedsiębiorców współpracujących z przygranicznymi firmami, którzy są mocno związani z rynkiem niemieckim. Jak podkreśla członek zarządu Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej Jarosław Nieradka:
„Polska gospodarka czy lubuska gospodarka działa w systemie naczyń połączonych i nie jest to naprawdę żadną tajemnicą, że to co dzieje się na przykład w fabryce w Niemczech jeżeli ta fabryka zawiesza swoją działalność, zatrzymuje swoją linię to, to oznacza że Polski poddostawca zaczyna mieć automatycznie kłopoty. W związku z tym mamy przykład już kilku firm, które mówią wprost, że zaczynają zwalniać pracowników albo zmieniać im umowę o pracę. No i krótko mówiąc są tuż przed podjęciem decyzji o zawieszeniu działalności”.
Na podstawie zachod.plhttps://www.zachod.pl/182560/problemy-lubuszan-pracujacych-w-niemczech-2/
Oprac. BC