Wadowice. Skarbówka nasyłała policję na ludzi. Łase na premie urzędniczki staną przed sądem. Ponad 70 osób poszkodowanych

Urzędniczki wadowickiego Urzędu Skarbowego bez powodu nakazywały policjantom ściągać do urzędu podatników, nawet w wigilię o poranku. Na oczach sąsiadów zabierano ich do radiowozu. Narażonych na nieprzyjemności było w ten sposób prawie 80 osób. Winne naginania przepisów miały być pracownice US, w tym dwie siostry. Śledztwo już zakończono. Tylko w jednym przypadku zarzuty się nie potwierdziły. Dwie z nich oczekują na rozprawę przed Sądem Rejonowym w Wadowicach. Jak ustaliliśmy, na ławie oskarżonych zasiądą w lutym. Nadgorliwe i łase na premie urzędniczki, już w Urzędzie Skarbowym nie pracują. Są na emeryturze. Grozi im do trzech lat więzienia.

Anna Kowalska z Wadowic (na jej prośbę zmieniliśmy jej dane osobowe) do dziś nie może dojść do siebie po tym, co stało się w wigilię cztery lata temu.

zaproszenie do Urzędu Skarbowego w Wadowicach

– Wstałam wcześniej, bo przed wigilijną kolacją trzeba było przygotować potrawy i wysprzątać dom. Było po godz.6, na zewnątrz jeszcze ciemno, gdy budziłam do pomocy męża

– opowiada kobieta.

Tę rodzinną, przedświąteczną sielankę zakłóciło nagłe i niespodziewane, a już na pewno nie o tej porze dnia, wejście policji. – Mąż został zabrany przez policjantów, byłam w szoku, bo nigdy nie miał nic do czynienia z przestępczością – opowiada drżącym głosem kobieta.

– Byłam przerażona, ale musiałam uspokoić płaczące dzieci, które też nie mogły zrozumieć tego, co się dzieje – twierdzi.

Mąż pani Ani, jak się okazało, miał po prostu kilkaset złotych zaległości w Urzędzie Skarbowym a monitu z tej instytucji w tej sprawie sprawie z jakiegoś powodu nie odebrał.

Takich osób, jak on, jak się potem w toku śledztwa okazało, było aż 77, w ciągu dwóch lat: 2014 – 2016.

Wszystkie te osoby były doprowadzane siłą do wadowickiej skarbówki, tylko dlatego, że zostały ukarane mandatem za wykroczenia skarbowe, a wcześniej z różnych powodów, nie stawiały się na pisemne wezwania. Co więcej, niektóre z tych osób też później bezprawnie pozbawione wolności, trafiając do policyjnego aresztu.

Nie było to zgodne z prawem, bo takie przymusowe doprowadzenie może zostać zastosowane tylko w przypadku osoby o statusie podejrzanej a nie takiej, która po prostu ma zapłacić należności.

Okazało się, że trzy pracownice US Wadowice były tak nadgorliwe wobec 77 mieszkańców, ponieważ zależało im na jak najlepszych wynikach ściągalności mandatów.

Mogły w ten sposób zaimponować swoim przełożonym i liczyć na premię za zaangażowanie w pracy.

Co ciekawe, dokumenty z nakazem przymusowego doprowadzania tych osób, pracownice skarbówki podstawiały do podpisu swojemu przełożonemu: Naczelnikowi Urzędu Skarbowego lub jego zastępcy.

Według ustaleń śledczych, naczelnik i zastępca podpisywali te nakazy w dobrej wierze, bo, jak tłumaczyli potem podczas przesłuchania, zostali wprowadzeni przez swoje podwładne w błąd.

W końcu jednak wszystko się wydało.

– Sprawa związana z nieprawidłowościami w Urzędzie Skarbowym w Wadowicach została wykryta przez naszą własną kontrolę wewnętrzną przeprowadzoną na przełomie lutego i marca 2018 roku – mówi Konrad Zawada, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Krakowie.

– Zawiadomienie w tej sprawie złożył, 17 kwietnia 2018 roku, do Prokuratury Rejonowej w Suchej Beskidzkiej dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Krakowie. Sprawa została następnie przekazana do Prokuratury Okręgowej w Krakowie, 23 lipca 2018 roku i prowadzona była w Wydziale I Śledczym – wyjaśnia prokurator Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Śledztwo dotyczyło trzech urzędniczek wadowickiej skarbówki: Danuty S., Małgorzaty J. (obie panie są siostrami) oraz Agnieszki N. Tylko w przypadku tej ostatniej prokuratura nie dopatrzyła się winy.

Prokuratura skierowała już do Sądu Rejonowego w Wadowicach akt oskarżenia przeciwko dwóm z trzech podejrzewanych urzędniczek. Siostrom: Małgorzacie J. oraz Danucie S.

Jak poinformowała nas prokuratura, obu podejrzanym kobietom zarzucono popełnienie szeregu czynów polegających na przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, wyłudzeniu poświadczenia nieprawdy przez Naczelnika Urzędu Skarbowego w Wadowicach lub jego zastępcę, zaś w sytuacjach, w których doszło do wykonania bezpodstawnego nakazu doprowadzenia, również bezprawnym pozbawieniu wolności.

Zgodnie z art. 231 par. 1 kodeksu karnego funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, popełnia przestępstwo. Grożą za nie nawet trzy lata pozbawienia wolności.

– Podejrzane przyznały się do popełnienia wszystkich zarzuconych im czynów – dodaje prokurator Hnatko.

Kobiety oczekują teraz na rozprawę przed Sądem Rejonowym w Wadowicach.

Jak ustaliliśmy, na ławie oskarżonych zasiądą w lutym. Nadgorliwe i łase na premie urzędniczki w wadowickiej skarbówce już nie pracują.

AUTOR:Bogumił Storch

Gazeta Krakowska

Dodaj komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.