Na szczęście wspomniana likwidacja nie dotyczy pracowników fermy i mających kontakt ze zwierzętami lekarzy weterynarii…
Następna odsłona koronawirusowej psychozy. W jej wyniku straci życie prawie 6 tysięcy norek, ale oczywiście w humanitarny sposób. Jak donosi portal radiogdansk.pl w czasie rutynowych badań w ramach monitorowania ferm pod kątem zakażeń SARS-CoV-2 na jednej z nich w powiecie kartuskim odkryto w 4 z 20 pobranych wymazów od zwierząt rzecz niesłychaną, obecność koronawirusa! Pomimo tego, że nie miały żadnych objawów chorobowych podjęto decyzję o ich likwidacji.
Na szczęście wspomniana likwidacja nie dotyczy pracowników fermy i mających kontakt ze zwierzętami lekarzy weterynarii, najwyraźniej nie zagrażają tak bezpieczeństwu publicznemu jak te biedne zwierzęta, o które jeszcze całkiem niedawno była taka batalia w parlamencie. Wszyscy, którzy mieli kontakt z norkami zostali poddani kwarantannie i oczywiście również nie unikną bezbłędnego testu na obecność zabójczego wirusa.
Teraz obywateli czeka stresujący tydzień oczekiwania na szczegółowe wyniki badań odkrytego na fermie norek patogenu. Jeśli to zmutowana odmiana i się rozniesie, to już po narodzie, szczepionka za miliardy złotych nic tu nie pomoże, a rząd tak się starał zadbać o Polaków życie. Pozostanie wprowadzić jeszcze większe restrykcje i pozamykać wszystkie biznesy, wszak tym, którzy nie unikną śmierci głodowej żaden wirus już nie zaszkodzi. A jeśli odmiana wirusa nie okaże się taka niebezpieczna, to i tak nie ma się z czego cieszyć, bo do przebadania pozostało jeszcze wiele ferm, więc wszystko się może zdarzyć, szczególnie że mutowanie znanych nie od dzisiaj koronawirusów nie jest niczym nadzwyczajnym.
Opracowanie BC
Źródło: