Autor: Michał Rakowski
Słów kilka o pociskach do Krabów. W ostatnim poście dotyczącym Krabów pokazałem, że inwestycja w ten rodzaj uzbrojenia to wizjonerski krok na przód w kierunku nadchodzącej rewolucji lądowego pola bitwy.
Działo jest, załogi się szkolą – czekamy jedynie na pukający do drzwi efekt postępu technicznego w pociskach artyleryjskich – precyzyjnie trafiających nawet w cele ruchome na dystansie dochodzącym do 150 km. Słowo staje się ciałem.
Powstaje właśnie nowa amunicja XM1155 opracowywana przez koncern Raytheon we współpracy z holenderską Nederlandse Organisatie voor Toegepast Natuurwetenschappelijk Onderzoek (TNO).
Jak to działa? Otóż pocisk artyleryjski zaopatrzony jest w silnik rakietowo-strumieniowy, który radykalnie zwiększa jego zasięg. Co więcej, ciąg silnika jest programowany, a zatem niemożliwe jest przewidzenie trajektorii jego lotu, czyli radary artyleryjskie przeciwnika nie są w stanie przewidzieć miejsca uderzenia pocisku i wydać ostrzeżenia ostrzeliwanemu.
Pocisk działa niezależnie od warunków atmosferycznych i nie zależy od nawigacji GPS, to ból dla rosyjskiej trollni, która przebąkiwała coś o zakłóceniach WRE. Rosjanie nie mają takiej technologii, ich pociski artyleryjskie KRASNOPOL nie zapewniają takiej dokładności trafienia, ani zasięgu.
Cóż to oznacza? Zacytuję samych Rosjan: pociski 155 mm Solid Fuel RamJet / XM1155 są w stanie podważyć potencjał rosyjskiej artylerii lufowej.
Ja powiem więcej, Kraby wyposażone w takie pociski są w stanie nie pozwolić zbliżyć się żadnemu rosyjskiemu pojazdowi na odległość bliższą niż 100km od własnych pozycji. Co to oznacza? Ano, że rosyjskie czołgi, BWP i cała rosyjska artyleria mogą nie mieć szansy zbliżenia na dystans umożliwiający im oddanie skutecznego strzału. Dobre. Prawda?
Odpowiadam rosyjskiej trollni: koszt pocisku jest niższy od ceny zniszczonego pojazdu.